Dziękuję za powyższe głosy.
Rzeczywiście to, o czym pisze p. Ewa Piórkowska jest realizowane w ramach tzw. pedagogiki archiwalnej (Archivpädagogik) w Niemczech.
Działalność ta ukierunkowana jest na ucznia/studenta i ma charakter lekcji historii poza szkołą. Naturalnie, wykorzystując materiały archiwalne w procesie dydaktycznym, popularyzuje się przy okazji zasób archiwum. Nie mają jednakże owe zajęcia na celu nauki teorii archiwalnej, zasad korzystania z pracowni, czy przepisów archiwalnych (co nie znaczy, że na pewnym etapie, dla studentów, którzy wkrótce zawitają do archiwum, szukając materiałów do pracy magisterskiej, mogą być takim elementem).
Jak to wygląda w szczegółach, odsyłam znów do "Der Archivar" 59(2006) H. 4.
Przedstawione tam formy pracy z młodzieżą, od najprostszych (pokaz archiwaliów, zwiedzanie), krytykowanych (ale łatwych do przygotowania) do projektów naukowych prowadzonych pod opieką pedagoga-archiwisty są zbyt obszerne, aby opisać je na forum.
Krótko - pedagogika archiwalna nie jest tożsama z popularyzacją, mimo że ma z nią wiele wspólnego. Przede wszystkim jest pojęciem szerszym, wpisującym się w proces edukacji regionalnej, nauki historii poprzez archiwum, ale nie tylko - powinna wg teoretyków - kształtować także umiejętności nie związane ściśle z nauką historii (samodzielność myślenia, praca w grupie itd.).
Odnośnie zarzutu, że, jak pisze mój Przedmówca:
Zapomnianych funkcji?! Nie rozumiem - przecież właśnie przeżywamy boom pisania monografii małych miejscowości oraz poszukiwania korzeni rodzinnych - to wszystko są elementy z historii regionu, więc jak tu mówić o zapomnieniu.
No cóż... tak! zapomnianych
Tylko, że nie przez korzystających, bo ci nadal dobrze pamiętają funkcje archiwum, jako skarbnicy wiedzy o przeszłości regionu, a poprzez współpracę z innymi instytucjami naukowymi biorącej udział w badaniu tej przeszłości, ale dla samych archiwistów, dla których instytucja ta stała się tylko urzędem, a zalegające w magazynach stare akta niemal balastem.
Wracając jednak do samej pedagogiki i edukacji regionalnej. Podobne działania prowadzą muzea (lekcje muzealne). I znowu muzea wyprzedzają w tych działaniach archiwa, mimo że w gruncie rzeczy mają ograniczone możliwości. Czy takie lekcje są często prowadzone w archiwach polskich? Na ile dotyczą one tematyki czysto historycznej, a na ile teorii archiwistyki?