Autor Wątek: pracownie naukowe  (Przeczytany 13512 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Andrzej Choniawko

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 182
pracownie naukowe
« dnia: Marzec 18, 2008, »
Ostatnio podczas dyżuru w pracowni naukowej użytkownik mający za sobą liczne wizyty w różnych archiwach państwowych zadał mi pytanie na które nie potrafiłem dać sensownej odpowiedzi:
Dlaczego są archiwa państwowe w których można zamawiać określone j.a. przez telefon, a obok nich takie, które mimo podania sygnatur zaczerpniętych z inwentarzy umieszczonych w internecie tej nieskomplikowanej usługi kategorycznie odmawiają. Wynikające stąd dolegliwości dla przyjezdnych uzykowników nie wymagają komentarza.
Kto pomoże mi rozwiązać tę zagadkę?   

Offline Andrzej Choniawko

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 182
Odp: pracownie naukowe
« Odpowiedź #1 dnia: Październik 07, 2009, »
Ponieważ przez kilkanaście miesięcy panuje wokół tego problemu grobowe milczenie, a kwestia ta nie daje mi spokoju spróbuję odpowiedzieć sobie sam. Otóż są pewnie archiwa na szczęście w większości, dla których wygoda użytkowników jest ważniejsza od wygody, żeby nie użyć mocniejszego słowa, archiwistów i takie, gdzie rzecz ma się zgoła odwrotnie. Także i na archiwalnym polu okazuje się, że wywodzące się z idei rewolucji francuskiej hasło "wszyscy ludzie są równi" to jeden z największych mitów falsyfikujących opis funkcjonowania ziemskiej cywilizacji.

Offline Beata Karwalska

  • słuchacz(ka)
  • Wiadomości: 10
Odp: pracownie naukowe
« Odpowiedź #2 dnia: Październik 07, 2009, »

Pytanie powinno być skierowane do kierownictwa archiwów.  :)

A tak przy okazji, ciekawe co Pan powie na temat równości w traktowaniu użytkowników i wygody archiwistów po lekturze załączonych linków:

http://www.genealodzy.pl/modules.php?op=modload&name=PNphpBB2&file=viewtopic&p=37204#37204

http://baza.archiwa.gov.pl/sezam/iza.php?l=&mode=showzesp&zespoly_id=65853

Pozdrawiam,
Beata Karwalska

Offline urzędas

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 79
Odp: pracownie naukowe
« Odpowiedź #3 dnia: Październik 08, 2009, »
A ja odpowiem chętnie na to pytanie! Przyjmowaliśmy i owszem zamówienia przez telefon - rezultat był niestety opłakany. Sygnatura podana przez korzystającego odsyłała nas, niestety najczęściej w totalne przysłowiowe maliny.
Po wzajemnych poszukiwaniach tej sygnatury przed komputerem (archiwista razem z użytkownikiem) okazywało się, że sygnatura nie pochodzi z IZY, tylko z jakieś publikacji. Publikacja jest sprzed kilkudziesięciu nieraz lat, często juz nieaktualna (bo była tymczasową sygn. nadaną aktom nieuporządkowanym).
Proszę spojrzeć jak z tych starych sygnatur korzystają dzisiejsi "historycy". Jeśli powołują się na sygnatury i na nasze akta to z reguły piszą : "Wojewódzkie Archiwum Państwowe w ...". I o czym to świadczy? Że bezmyślnie przepisali z jakieś starej publikacji i że NAWET NIE WIEDZĄ ŻE WOJEWÓDZKICH ARCHIWÓW DAWNO JUZ NIE MA. Ostatnio rekordziście w tym względzie chyba niemal doktoratu nie odebrali - bo twierdził, że korzystał z akt (i podawał nawet sygnatury), które przepadły w czasie II wojny.
Tak więc dopóki nie będzie możliwości zamówienia np przez Internet - ale z wejściem przez bazę IZA i po odnalelezieniu interesującej jednostki - automatycznym jej zamówieniu - zalecam sceptycyzm.

Offline urzędas

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 79
Odp: pracownie naukowe
« Odpowiedź #4 dnia: Październik 08, 2009, »
I jeszcze kilka uwag o naszych miłych korzystających (bo zawsze się krytykuje nas archiwistów).
Rzeczyswistość nie jest nigdy czarno-biała. To nie jest tak, że archiwiści sa be, a korzystający źle traktowani. Owszem sama będąc kiedyś w jednym z archiwów zostałam potraktowana skandalicznie (pomimo, iż obsługujący mnie pracownik wiedział że ma do czynienia z "kolegą po fachu" - nie żebym oczekiwała jakiegoś specjalnego traktowania, ale jednak kit trudniej mi wcisnąć).
Przychodzący do archiwów użytkownicy są bardzo różni.
Najtrudniejszą chyba grupą są magistranci - niestety nie przygotowani do poszukiwań ani do korzystania z archiwaliów. Przychodzą z tekstem że "tu są jakieś książki na temat, na który piszą pracę magisterska i żeby im je dać" Żenada i pytanie: po co człowieku piszesz o czymś o czym juz inni pisali? Przyszedłeś przepisywać książki ? A może jednak profesor mówił o jakiś dokumnetach ? aktach... A o czym ty dziecko piszesz?
Drugą grupę stanowią urzędnicy rozmaitych urzędów - tu jest pół na pół. Sa tacy wielcy co oczekują że jak juz przyszki to się im da pod nos, znajdzie i jeszcze wytypuje do reprodukcji. Wypisanie rewersu przez takiego graniczy z cudem ...  Druga połowa profesjonalnie podchodzi do sprawy, korzysta z netu, inwentarzy i wiedzy nabytek przy kolejnych wizytach. Aż miło z takimi współpracować.
Regionaliści - musze przyznać BARDZO ICH OSOBIŚCIE LUBIĘ. Braki w metodzie poszukiwania nadrabają bardzo skutecznie ogromną wiedzą którą potrafią uroczo zaprezentować i tym samym pomagają archiwiście zaproponować im skutecznie nowe źródła archiwalne.
I mnóstwo jeszcze osób przypadkowych lub raz zjawiających się w archiwum, którym trudno nawet zrozumieć gdzie przyszli

Offline urzędas

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 79
Odp: pracownie naukowe
« Odpowiedź #5 dnia: Październik 08, 2009, »
kontynuując...
Też nasza "ulubiona" grupa użytkowników - ich ilość niestety wzrasta: adwokaci, radcowie prawni, kuratorzy - zero metody, postawa roszczenniowa - im się wszystko należy i cześć. Trudny niestety partner w rozmowie.
Genealodzy - tu bywa różnie. Są tacy co wiedzą jak i gdzie szukać. Choć średnio z tym wyjściem poza akta metrykalne. A kwerenda genealogiczna to o wiele wiele więcej niż tylko urodzenia małżeństwa i zgony.
I wąski niestety bardzo krąg historyków i  naukowców innych branży - z prawdziwego zdarzenia - przy których człowiekowi cni się za pracą na źródłach historycznych.
Tak więc jeszcze dużo przed nami archiwistami do zrobienia, ale i życzylibyśmy sobie większej ilości odpowiednio przygotowanych użytkowników...
Na koniec jeszcze jeden argument: ankiety użytkownika i wypisywane rewersy - jak ciężko to jest wypisać żeby było ok. Strasznie trudno... Własne dane osobowe, cel pracy, podpis i namiary na jednostkę archiwalną  Uff... ale się zmęczyłem ... Już chyba dziś nie będę korzystać ... I zniknął na zawsze ...

Offline iza r. st.archiwista

  • słuchacz(ka)
  • Wiadomości: 2
Odp: pracownie naukowe
« Odpowiedź #6 dnia: Październik 09, 2009, »
Nie wyobrażam sobie jak archiwista duzego archiwum mialby jeszcze znalezc czas na wypelnianie  rewersów? Nie ma przeciez problemu, mozna wypelnione druki rewersow przeslac e-mailem lub faxem.
starszy archiwista

Offline Jarek

  • st. kustosz(ka)
  • ******
  • Wiadomości: 1754
  • archiwista zakładowy a nie żaden kustosz
Odp: pracownie naukowe
« Odpowiedź #7 dnia: Październik 10, 2009, »
Już to gdzieś kiedyś napisałem - idealne archiwum to archiwum bez archiwistów - bo nie są w nim już do niczego potrzebni, akta opracowane i zindeksowane, ewidencja przejrzysta, informacja o wytwórcy pełna, wyszukiwanie łatwe, udostępnianie automatyczne.
Bycie "głupim" to święte prawo użytkownika, guzik was powinno obchodzić "a na co mu to", czy będzie potrafił pracować ze źródłem czy też nie. Niedorobionych magistrantów i ich mamusie trzeba sprowadzać szybko na ziemię i tyle, to margines.
Ciągle obracamy się w świecie udostępniania akt historykom przez innych (niespełnionych) historyków pracujących w archiwach, którzy najchętniej wszystkich innych chętnych do korzystania z akt pogoniliby za drzwi, bo  i tak na niczym się nie znają i tylko przeszkadzają w pisaniu wstępów do inwentarzy (prawie jak doktorat, a już na pewno będą z tego prawa autorskie i publikacje). Były już tu pomysły na "czarną listę" wrednych użytkowników, zróbcie może jeszcze tak jak w niektórych archiwach kościelnych - wprowadźcie opłatę za każdą godzinę korzystania - oczywiście inną dla tych których lubicie, i inną dla reszty.
Jarek Orszulak

Offline urzędas

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 79
Odp: pracownie naukowe
« Odpowiedź #8 dnia: Październik 12, 2009, »
Wypełnianie rewersów w dużych archiwach - owszem tak - nie możemy sobie pozwolić na zator w postaci użytkownika siedzącego i dumającego pół godziny nad rewersem. Szybciej i sprawniej jest mu pomóc (przynajmniej przy pierwszym rewersie).
Już to gdzieś kiedyś napisałem - idealne archiwum to archiwum bez archiwistów - bo nie są w nim już do niczego potrzebni, akta opracowane i zindeksowane, ewidencja przejrzysta, informacja o wytwórcy pełna, wyszukiwanie łatwe, udostępnianie automatyczne.
Bycie "głupim" to święte prawo użytkownika, guzik was powinno obchodzić "a na co mu to", czy będzie potrafił pracować ze źródłem czy też nie.
Masz rację Jarku - opisałeś idealne archiwum, z którego będzie można korzystać zza własnego biurka i kompa. Tyle że jeszcze jakiś czas trzeba będzie na to poczekać.

Co do następnej uwagi - też racja szanuję święte prawo użtkownika. Co do celu badań - niestety ale muszę jako archiwista wiedzieć po co do nas przyszedł (bo ankieta użytkownika, procedury KPA, itp). Pisanie "doktorowatych" wstępów do inwentarzy mamy już za sobą.
Złośliwa uwaga o niespełnionych historykach - no cóż znam trochę osób w czytelniach i niestety muszę powiedzieć, że masz dużo racji. Ale weź pod uwagę, że chcieliśmy być przede wszystkim archiwistami i historykami, a w archiwach państwowych  (gdzie powinniśmy się przecież cieszyć że pracujemy w wymarzonym zawodzie) wtłoczono nas w urzędniczy mundurek. I to jest chyba prawdziwa podstawa naszej flustracji...
A wracając do użytkowników - to podkreślam jeszcze raz - im więcej nam powiedzą czego i w jakim celu szukają - tym więcej będziemy mogli im pomóc i podpowiedzieć. W końcu to my mamy największe rozeznanie w aktach - bo na nich codziennie pracujemy.

Offline urzędas

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 79
Odp: pracownie naukowe
« Odpowiedź #9 dnia: Październik 12, 2009, »
A co do "czarnej listy" - pomysł rodem z PRL-u - ale i to by się przydało. Mamy i takie przypadki. np. jeden psychiczny gość, krążący zresztą po wielu instytucjach (nie tylko archiwach). Robi nam awantury, śle na nas zażalenia, każdy pracownik tydzień przeżywa kontakt z nim. Facet jest psychiczny i nadaje się do Tworek, jednak przychodzi do urzędu i trzeba go "obsłużyć" jak normalnego klienta. Dyskusja o interesie prawnym (bo to taki co chce wszystko odzyskiwać - zwłaszcza to czego nigdy nie miał) przypomina szalejący po archiwum huragan. Tragizm sytuacji: zamiast powiedzieć: "człowieku, masz problem ze sobą, źle trafiłeś, tu jest archiwum - idź do lekarza" musimy podejmować z góry skazaną na niepowodzenie próbę  wytłumaczenia jak działamy i co musi zrobić żeby dostać dokumenty (których nota bene i tak nie dostanie).

Offline Bogusława Deryło

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 159
Odp: pracownie naukowe
« Odpowiedź #10 dnia: Listopad 19, 2009, »
W AP w Koszalinie przyjmujemy zamówienia na akta przez telefon tylko od użytkowników, którzy już byli w naszej pracowni i przeglądali inwentarze i tylko w sytuacji, gdy użytkownik chce korzystać z akt w czasie popołudniowego dyżuru, gdy magazyny są już zamknięte.
W "normalnych" godzinach na akta z magazynu czeka się u nas 10-15 minut, a tyle  nawet najbardziej niecierpliwy użytkownik może chyba poczekać.
Wypełnienie rewersu jest faktycznie dla wielu użytkowników zadaniem skomplikowanym, a dla niektórych nawet niewykonalnym (nigdy nie byli w bibliotece?  ???.) Zrobiłam nawet wzory, które podsuwam zawsze początkującym, ale czasem nawet one nie pomagają. Musimy się z tym po prostu pogodzić i tyle. (Można też zastosować metodę pt.: "Rewers jest niestety źle wypełniony, proszę to zrobić jeszcze raz, tak jak we wzorze..." i tak aż do skutku, ale oczywiście tego nie polecam! ;))
Na pewno są archiwa, w których użytkownicy są niegrzecznie lub niekompetentnie obsługiwani, albo w których organizacja pracy wymagałaby paru poprawek - słyszałam takie opinie od użytkowników, którzy często w różnych pracowniach bywają. Wydaje mi się, że lepiej jednak byłoby wskazać w takim wypadku konkretny przypadek: w takim AP to i to się wydarzyło, a nie powinno - niż w czambuł potępiać archiwistów z pracowni jako złośliwych i zakompleksionych nieuków.  Poza tym niektórych niedogodności w korzystaniu z akt nie da się uniknąć z przyczyn lokalowych na przykład.

Do moderatora:
Wreszcie znalazłam dyskusję na temat, który mnie interesuje i to zupełnie przypadkiem, miesiąc po jej rozpoczęciu. Może warto by było zrobić zakładkę pt. "udostępnianie"? Przecież jest to najważniejsze zadanie archiwów. A dyskusje na ten temat są porozrzucane w różnych miejscach.
   

Offline Bolek

  • kustosz(ka)
  • *****
  • Wiadomości: 628
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: pracownie naukowe
« Odpowiedź #11 dnia: Listopad 19, 2009, »
[...]Proszę spojrzeć jak z tych starych sygnatur korzystają dzisiejsi "historycy". Jeśli powołują się na sygnatury i na nasze akta to z reguły piszą : "Wojewódzkie Archiwum Państwowe w ...". I o czym to świadczy? [...]
Mnie również się kiedyś coś podobnego zdarzyło. Przyszedł do archiwum korzystający, pięknie wypełnił kupę rewersów i czeka. No i nadźwigałem się dla niego całą kupę tych akt. Dostał na stół przed nos. Po kilku minutach mówi, że to nie to zamawiał. Po krótszej rozmowie okazało się, że miał zanotowane sygnatury akt z których kiedyś tam dawno korzystał, a zespół wkrótce potem trafił do opracowania i sygnatury się zmieniły. I dawaj akta z powrotem tachać do magazynów, potem nowe dla niego bo zamówił już wg nowych sygnatur. Ale to stała praktyka w archiwach.
prawy obrońca lewego słupka

Offline Andrzej Choniawko

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 182
Odp: pracownie naukowe
« Odpowiedź #12 dnia: Listopad 24, 2009, »
Cytuj
Wydaje mi się, że lepiej jednak byłoby wskazać w takim wypadku konkretny przypadek: w takim AP to i to się wydarzyło, a nie powinno - niż w czambuł potępiać archiwistów z pracowni jako złośliwych i zakompleksionych nieuków.

Archiwa państwowe cieszą się niezmąconą niczym pozycją monopolisty w związku z czym skutecznie ogranicza to otwarte demonstrowanie pretensji ze strony użytkowników. A pochodzić by one mogły nie tylko ze strony różnej maści dewiantów i "naukowych hochsztaplerów"  tolerowanych przez nasze "sorbony". Pojawianie się w archiwach tych ostatnich nie może być żadnym wytłumaczeniem  znacznych różnic, jakie zachodzą w sposobie funkcjonowania pracowni naukowych poszczególnych archiwów z realizacją zamówień przez telefon w roli głównej. A poza tym brawo Koszalin. Szkoda, że te praktyki nie są podobnie zaraźliwe (pomijając skutki) jak grypa A/H1N1.     

Offline Bogusława Deryło

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 159
Odp: pracownie naukowe
« Odpowiedź #13 dnia: Listopad 30, 2009, »
Archiwa państwowe cieszą się niezmąconą niczym pozycją monopolisty w związku z czym skutecznie ogranicza to otwarte demonstrowanie pretensji ze strony użytkowników.     

Każdy urząd jest w zakresie swojego działania monopolistą. Dlatego wymyślono pisanie skarg i wniosków. Skarga zawsze bardziej zaszkodzi pracownikowi obsługującemu pracownię czy dyrektorowi AP niż samemu użytkownikowi. Zna Pan jakieś przykłady "zemsty" archiwisty na użytkowniku? Poza tym może się okazać, że skarga była bezzasadna i takie czy inne praktyki w pracowni są jak najbardziej właściwe.
A dlatego jestem zwolenniczką formy pisemnej, bo sama zostałam "ofiarą" skargi przekazywanej z ust do ust. Jakaś użytkowniczka poczuła się urażona moim pytaniem, czy zna niemiecki (chciała korzystać z akt poniemieckich, wiec powinno być to, jej zdaniem,  oczywiste) i twierdziła, że rzuciłam jej inwentarze na stół i w ogóle byłam niesympatyczna. Zawsze pytam każdego, kto chce korzystać z akt poniemieckich, czy zna niemiecki i co druga osoba odpowiada, że nie ... pytanie wiec jest jak najbardziej zasadne. Inwentarzami nigdy nie rzucam, bo szybko by się po prostu rozleciały, a czy jestem sympatyczna .... może zacznę puszczać użytkownikom ankiety na temat obsługi. Anonimowe oczywiście, żebym potem się nie mściła. :)