Witam!
Widzę, że gdy byłem na urlopie Ifarowicze nie próżnowali i poruszyli temat, który mnie również szczególnie interesuje:) Tak się składa, że jeszcze w czasie studiów korzystałem z przedmiotów o charakterze zabytkowym, nienoszących żadnych znamion bycia dokumentacją jakiegokolwiek rodzaju ani niepowiązanych kancelaryjnie z aktami żadnej instytucji a jednak przechowywanych w archiwach państwowych. Z drugiej strony miałem tez okazję, (o czym już na IFAR wspominałem) korzystać z akt będących muzealiami, (czyli przechowywanych w muzeach) a była to ciekawa sytuacja, gdy zespoły akt pewnych instytucji po prostu były podzielone pomiędzy muzeum i archiwum w danym mieście a akta tworzyły łatwe do wyodrębnienia serie...
Taki właśnie stan rzeczy budził moje niezmierne zdziwienie a jako że byłem studentem i człowiekiem z natury żadnym wiedzy nie bałem się zadawać pytań. Dowiedziałem się, zatem, iż muzea nie chcą wydawać archiwom akt archiwom, bo wykorzystują je w ekspozycji oraz dlatego że musza uzyskać zgodę Ministerstwa Kultury (etc.) na wykreślenie z katalogu muzealnego, co nie jest ani łatwe ani przyjemne (trzeba napisać pisma, uzasadniać je itd.). Z kolei archiwa często nie mogą znaleźć "nabywców" dla swoich zbiorów niearchiwalnych - bywa tak, że żadne muzeum w regionie nie chce przyjąć materiałów (nie wiem nic o próbach przekazywania tego rodzaju przedmiotów do muzeów centralnych) a zatem archiwum nie ma innego wyjścia - musi trzymać to u siebie - bo przecież nie wyrzuci na śmietnik...
Teraz, gdy sam pracuję w Państwowej Służbie Archiwalnej łatwiej widzę przyczyny "spychania" tej problematyki na plan dalszy. Po prostu często na zajęcie się tym tematem nie starcza czasu, bo brakuje go na ważniejsze rzeczy.
Ogromną ilość przedmiotów niebędących dokumentacją przejęły archiwa państwowe z dawnych archiwów PZPR. Nie mam tu na myśli jedynie mojego archiwum. Znam przynajmniej cztery tego rodzaju przypadki poza Rzeszowem. Pół biedy, gdy archiwum otrzymało razem z aktami lokal... bo w przeciwnym razie pojawiały się poważne nawet kłopoty. Zostawiając osobno zagadnienie zastrzyku środków rzeczowych w postaci szaf, stołów, krzeseł etc. znajdujących się w APach a na których nadal widnieją tabliczki znamionowe z KW przypomnę jedynie o takich przedmiotach jak obrazy, puchary, medale, sztandary (często niezwykle ciekawe i w znacznej ilości), proporczyki, różne pamiątkowe ozdoby na ściany a na wet granitowe czy spizowe tablice pamiątkowe!!!!
Muzeum Ruchu Robotniczego w Warszawie zamieniono na Muzeum Niepodległości o profilu nieco innym, (choć oczywiście na siłę i przy dużym uporze może by przyjęli część z wymienionych eksponatów, ale przecież i oni maja ograniczone powierzchnie magazynowe) a muzea regionalne nie widziały potrzeby przechowywania pamiątek po PZPR (oczywiście są też znaczące wyjątki, o których np. pisała prasa). Stąd sporo tego rodzaju przedmiotów nadal pozostaje w archiwach i to często poza ewidencją.
Oczywiście PZPR to znaczący wytwórca przedmiotów niebędących dokumentacją a przechowywanych w archiwach, ale nie jedyny. Portfele (z pieniędzmi!) a nawet paski do spodni czy sznurówki (depozyt z aresztu wszyty w akta) znaleźć można w aktach sadowych, zdarza się też biżuteria (np. dowody rzeczowe). Tego rodzaju wyliczankę moznaby ciągnąć niemal w nieskończoność. Nie wiem czy jest to jednak sensowne, bo meritum zagadnienia jest to, DLACZEGO te przedmioty maja być przechowywane. Jest to pytanie ważniejsze od tego GDZIE?
Zanim postaram się rozważyć postawione pytanie pozwolę sobie na jeszcze jedna mała dygresję. Wydaje mi się, że w innych krajach, w których archiwa są w lepszej sytuacji materialnej (np. zapas powierzchni magazynowych) do zagadnienia czy przedmioty niebędące dokumentacja przechowywać w archiwum przywiązuje się mniejsza wagę. Moje zainteresowanie sztandarami PZPR wzięło się stąd, że podczas wizyty w jednym z centralnych archiwów Republiki Czeskiej na półce w magazynie dostrzegłem sztandar - chyba związku zawodowego kierowców taksówek - który był przechowywany wraz z aktami instytucji. Zapytany archiwista czeski powiedział, że aktotwórca oddał sztandar razem z aktami gdyż uważał, że będzie to bardziej właściwe miejsce przechowywania niż muzeum, ale - w razie organizacji ekspozycji mogą ten sztandar wziąć jako depozyt (jak sadze wiąże się to z kosztami ubezpieczenia itp.) Po prostu żadne muzeum tego nie chciało, aktotwórca nie miał "izby pamięci" a archiwiści zgodzili się, że jest to przedmiot ważny i nie widzieli żadnego problemu w tym, że może się on znajdować w archiwalnym magazynie gdzie jest niewątpliwie bezpieczny. Cóż... nie wnikam w czeskie przepisy archiwalne, ale rozumiem, że maja sporo jeszcze miejsca na półkach do zapełnienia. Mam jeszcze więcej powodów by przypuszczać, iż podobnie podchodzi sie do tego zagadnienia np. w Hiszpanii i we Włoszech a chyba Pan Henryk Niestrój podawał przykłady niemieckie. Wniosek jest, zatem taki, że obecność tego rodzaju przedmiotów w naszych archiwach wcale nie wyróżnia nas szczególnie spośród państw europejskich.
Wracając do głównego wątku... DLACZEGO przechowujemy "ślady przeszłości”, że tak określę do spółki archiwalia, muzealia oraz zabytki. Najprostsza odpowiedź nasuwa się sama - ponieważ są materialnym zabezpieczeniem pamięci narodu i dowodem jego kultury. W odniesieniu do archiwaliów całkowicie pominę w tym wątku zagadnienie przydatności dokumentacji dla administracji (rządzenia) a skupię się na "pamięci narodowej” i aspektach przydatności „śladów przeszłości” dla tych którzy owe ślady przetwarzają dla społeczeństwa.
1. Współczesne środki komunikacji pozwalają mieć nadzieję, iż w niedalekiej przyszłości zniknie problem odległości między potrzebującym informacji a źródłem tejże informacji. Dotyczy to także informacji naukowej. Archiwa wcale nie tak źle funkcjonowały w „epoce papierowej” a i biblioteki nie miały wielkich powodów do narzekań (jeśli ewidencja była prowadzona rzetelnie rzecz jasna). Informacja istniała i była w obiegu jednak aby ja uzyskać potrzeba było nieco trudu i czasu. To właśnie dla użytkownika informacji szczególnie cennym i przydatnym jest powstanie komputerowej ewidencji zasobu bibliotek i archiwów. To dzięki temu procesowi informacje uzyska znacznie szybciej a dodatkowo dzięki nowym technikom reprografii i publikacji elektronicznej zwiększa się w sposób bardzo znaczący możliwość upowszechnienia informacji znajdujących się w instytucjach które ją przechowują. Dochodzimy zatem do momentu w którym dla przeciętnego człowieka (a zwłaszcza naukowca) problem odległości od źródła informacji – np. trzech dokumentów na ten sam temat znajdujących się np. w bibliotece oraz dwóch archiwach oddalonych od siebie o kilkaset km – ulec może zatarciu, a w każdym razie wydatnemu zmniejszeniu. Podobnie rzecz mieć się ma z obiektami muzealnymi. Coraz częściej możemy natknąć się w sieci na muzea internetowe a o ogromnej ilości wszelkiego rodzaju reprodukcji np. dzieł malarskich już nie wspomnę. Dla odbiorcy – użytkownika – informacji zatem na coraz dalszym miejscu staje zagadnienie skąd owa informacje uzyskał. Przechodząc dalej zapytamy po co mu ta informacja.
2. Głównym przejawem działalności muzeów (będę tu mówił zwłaszcza o muzeach o historycznych) jako strażników „śladów przeszłości” są ekspozycje. Wystawy służą popularyzacji przeszłości, historii, własnej (lub obcej) kultury i powszechnej edukacji społeczeństwa. Zadanie to jest realizowane przez muzea bezpośrednio. Mamy tu bardziej lub mniej bezpośredni kontakt odbiorcy powszechnego z materialnymi śladami przeszłości. Nie ulega jednak wątpliwości (wie o tym każdy kto pracował w muzeum lub miał kontakt z jego magazynami) że większość muzeów eksponuje tylko część przedmiotów które znajdują się w ich posiadaniu. Wiele bardzo cennych i ciekawych materiałów „zbiera kurz” w przepastnych czeluściach muzealnych magazynów. Te przedmioty mogą zostać wykorzystane przez naukowców do ich prac i co za tym idzie realizacji zadań muzeum – upowszechniania wiedzy o przeszłości - ale pośrednio (tak jak to na ogół czynią archiwa). Dochodzimy zatem do konkluzji, że zadania edukacyjne muzeów i archiwów są takie same a jedynie różnią się sposobem realizacji który wynika tylko z charakteru posiadanego zasobu/zbiorów. Po prostu zbiory muzeów bardziej nadają się do edukacji bezpośredniej (poprzez wystawy) a zasób archiwów do edukacji pośredniej (poprzez udostępnienie badaczom i ich prace). W pewnym zakresie oba rodzaje instytucji pamięci udostępniają informacje w sposób charakterystyczny dla drugiego bieguna (muzea poprzez opracowania a archiwa poprzez wystawy). Przy czym oba rodzaje zbiorów/zasoby wzajemnie się uzupełniają – gdybyśmy pozbawili świat jednej z tych gałęzi drzewo naszej wiedzy byłoby niekompletne i ubogie. Skoro zatem wiedza, którą uzyskujemy dzięki informacji zapisanej w zbiorach i w zasobie uzupełnia się wzajemnie to dochodzimy do wniosku, że musi istnieć wzajemny związek między niektórymi przedmiotami, które formalnie powinny się znaleźć w muzeum a tymi które formalnie znajdować się powinny w archiwum.
Łącząc punkty 1 i 2 możemy wyobrazić sobie idealną sytuację, w której dzięki opracowaniu zbiorów i zasobu oraz nowoczesnej, sprawnej ewidencji jesteśmy w stanie bez problemu i bezbłędnie kojarzyć ze sobą różne ślady przeszłości znajdujące się w różnych instytucjach – czy to w celu analizy do opracowania naukowego czy też w celu zorganizowania ekspozycji (choćby tylko wirtualnej). Póki co takimi możliwościami nie dysponujemy a współpraca miedzy instytucjami powołanymi do opieki nad dwoma biegunami źródeł układa się (przynajmniej w naszym kraju) nie zupełnie tak jakbyśmy sobie tego życzyli.
Widzę jedno rozwiązanie – rzetelnie wszystko ewidencjonować. I ewidencjonować „obiekty muzealne” w archiwach. Lepiej jest zewidencjonować „po swojemu” niż nie zewidencjonować wcale. Jest to praca która nie pójdzie na marne – nawet jeśli kiedyś nasza karta inwentarzowa/katalogowa pójdzie do pieca a rekord w bazie danych zostanie skasowany to wcześniej spełni ona swoje zadanie – ogłosi światu że dany przedmiot znajduje się tu i tu. Natomiast to czy powinien się on tam właśnie znajdować to już problem dla być może następnych pokoleń które będą dysponować (oby) lepszymi środkami zaradczymi i będą bogatsze w nowe doświadczenia.
To są moje ogólne poglądy na zagadnienie postępowanie z przedmiotami nie będącymi dokumentacją a przechowywanych w archiwach państwowych. Należy je ewidencjonować jak tylko się da – choćby tylko spisać zaś sprawa rozstrzygnięcia czy należy je później przekazać do muzeum może poczekać. Często wymagać to będzie głębszej refleksji nad jednostkowymi przypadkami. Ad hoc mogę powiedzieć, że w kwestii przedmiotów znajdujących się w spuściznach rodowych (archiwach rodzin) skłaniam się do nierozdzielności przedmiotów muzealnych i archiwalnych w tego rodzaju zbiorze, natomiast zdecydowanie chętnie „pozbyłbym się” z archiwów sztandarów, medali i pucharów odziedziczonych wraz z instytucjami takimi jak PZPR czy cechy rzemieślnicze. Miejscem tych przedmiotów jest muzeum.
Z archiwalnym pozdrowieniem
:wink:
B. Kleszczyński