Chciałbym odkopać ten historyczny wątek, bo idea likwidacji statusu archiwów wyodrębnionych cały czas leży mi na sercu.
W najnowszym "Archeionie", t. CXXI z 2020 r., ukazał się ciekawy, ale także jakże charakterystyczny, artykuł Piotra Borysiuka, pracownika Głównego Archiwum Policji KGP, pt. "Próba likwidacji statusu "archiwów państwowych wyodrębnionych" w projekcie ustawy - Prawo archiwalne z 1995 r."
Autor tekstu na wstępie uczciwie określa się jako zwolennik pozostawienia w polskim systemie archiwalnym archiwów wyodrębnionych, co - jako pracownik "resortu" spraw wewnętrznych - nie jest niczym dziwnym. Tutaj chciałbym przypomnieć, że sam jestem byłym pracownikiem Głównego Archiwum Policji, ale w przeciwieństwie do mojego byłego kolegi, dosyć szybko nabrałem przekonania, że status archiwum wyodrębnionego jest bardzo złym i wyjątkowo szkodliwym "wynalazkiem" rodem z PRL. Kolejne lata, przepracowane w archiwistyce policyjnej, które pozwoliły mi uzyskać dodatkowo wiedzę o działalności innych archiwów i składnic akt (a faktycznie także archiwów) Policji (dzięki prowadzonym kontrolom), utwierdziły mnie tylko w tym przekonaniu. Swoją wiedzę na temat działalności Głównego Archiwum Policji przekazałem w tekście pt. "Główne Archiwum Policji jako przykład "resortowego" archiwum wyodrębnionego", który umieściłem na portalu academia.edu (
https://www.academia.edu/32320103/G%C5%81%C3%93WNE_ARCHIWUM_POLICJI_JAKO_PRZYK%C5%81AD_RESORTOWEGO_ARCHIWUM_WYODR%C4%98BNIONEGO). Był on przygotowany jako referat na jedną z konferencji IFAR-owskich, ale ze względów osobistych nie mogłem go ostatecznie wygłosić. W tej sytuacji postanowiłem go upublicznić, żeby chociaż w taki sposób wykazać szereg nieprawidłowości funkcjonujących w ramach "archiwistyki resortowej".
Wracając do artykułu Piotra Borysiuka, najciekawszą jego stroną jest ukazanie prac legislacyjnych prowadzonych przez MEN i NDAP w 1995 r. w zakresie statusu archiwów wyodrębnionych (wówczas nazywanych "archiwami państwowymi wyodrębnionymi"). Bardzo fajnie autor wykazał, choć może wyszło mu to nieświadomie, jak MSW (wsparte w pewnym momencie przez MON i MSZ, który ostatecznie jednak przeszedł na pozycje MEN) stanęło na stanowisku bezwzględnego poparcia idei istnienia archiwów wyodrębnionych bez propozycji jakiekolwiek kompromisu (na zasadzie: ma być tak, jak uważamy, koniec kropka) - trudno bowiem uznać za przejaw kompromisu zaprezentowania po dłuższym czasie przepychanek pomysł zawarcia porozumienia między MSW i NDAP sprowadzającego się do tego, że nadzór archiwalny w archiwach MSW sprawowałby i tak właściwy minister, a MSW jedynie przesyłałoby do NDAP dane dotyczące kwestii archiwalnych. Myślę, że Piotr Borysiuk nadal w sposób nieświadomy wykazał z kolei prawidłowość myślenia NDAP, które - powołując się stale na zalecenia Międzynarodowej Rady Archiwów wynikające z uniwersalnych zasad działalności archiwów w rzeczywistości demokratycznego państwa prawa - bezskutecznie próbowało na wszelkie sposoby, idąc na kolejne ustępstwa, przekonać MSW do odejścia od zasad wywodzących się z państwa totalitarnego i uznania faktu, że to jednak NDAP sprawuje nadzór archiwalny nad państwowym zasobem archiwalnym, a nie taki czy inny minister. Nota bene, mój tekst na temat Głównego Archiwum Policji dowodzi, że do roku 2017, kiedy odszedłem z pracy w KGP, nie był sprawowany nad archiwami policyjnymi nawet nadzór archiwalny ze strony MSW (co jest jednym z fatalnych skutków istnienia statusu archiwów wyodrębnionych). W bardzo interesujący sposób Piotr Borysiuk przedstawił stanowisko przedstawiciela MSZ w stosunku do powyższej kwestii - z jednej strony jako urzędnik państwowy rozumiał on specyfikę działalności archiwum MSZ (podobnie zresztą, jak ja doskonale rozumiem specyfikę "resortowych" archiwów wyodrębnionych), ale z drugiej strony - jako obywatel, a z wykształcenia historyk, uznał za ważniejszą zasadę otwartości archiwów i konieczność wprowadzenia "pozaresortowego" nadzoru archiwalnego ze strony NDAP. Niestety, twardogłowych przedstawicieli MSW to nie w żadnym razie nie przekonało.
Z kolei, warstwa analityczna artykułu Piotra Borysiuka jest bardzo słaba. Autor ograniczył się jedynie do ogólnej konstatacji, że nie dziwi go kategoryczny opór przed wprowadzeniem nowych rozwiązań prawnych, nie podpierając jednak tego stwierdzenia głębszą argumentacją. Na końcu tekstu jeszcze dodał, że napawa go smutkiem - po 25 latach od prac legislacyjnych 1995 r. - "wzajemne niezrozumienie" stron w zakresie statusu "archiwów wyodrębnionych". Z drugiej strony sam popiera istnienie takich archiwów, co absolutnie kłóci się z zasadami archiwalnymi obowiązującymi w całym demokratycznym świecie. Widocznie archiwiści "resortowi" z Policji (choć mam nadzieję, że tylko część z nich) nadal nie wyrośli z naszej niedemokratycznej przeszłości. Wielka szkoda.