Witajcie,
zakończyły się III Toruńskie Konfrontacje Archiwalne ("Archiwistyka między różnorodnością a standaryzacją"). Jest to tak naprawdę jedyna ważna konferencja archiwalna w Polsce, na której mogą się "skonfrontować" różne środowiska (spotkać się, porozmawiać, wymienić doświadczenia itd.). Wielki szacun dla kolegów z UMK za chęć organizacji (miejmy nadzieję, że na IV Konfrontacjach mikrofony będą działać lepiej ;D).
Moje wrażenia:
- zdziwiłam się, że są archiwiści, dla których przepisywanie inwentarzy do baz danych to błąd, radzą oni ich skanowanie i "wieszanie" w bibliotekach cyfrowych :o :o :o;
- nie dla wszystkich też inwentarze elektroniczne są "oczywistą oczywistością"...,
- w pewnym momencie rozpoczęła się dyskusja: czy można nadawać (i kiedy) nowe tytuły jednostkom archiwalnym,
- i pytanie: czy należało czekać na polską normę opisu archiwalnego przed rozpoczęciem prac nad systemem informatycznym?
A nad wszystkim unosił się "duch" komisji metodycznych. ;D ;D ;D
PS. I wielka szkoda, że nie było Rafała...
Czy padło jakieś uzasadnienie, dlaczego przepisywanie inwentarzy jest "błędem"? Poza tym, że jest to straszliwie uciążliwe, czasochłonne i paluszki mogą rozboleć, garb wyrosnąć może i archiwiście grozi ślepota oraz może nawet rak od promieniowania?
Jeśli poważnie myślimy o ZoSIA to ja nie widzę innego rozwiązania, jak tylko przepisywanie inwentarza. Jakbym miał jeszcze z innej strony spojrzeć, w PN mam też inwentarze w formie rękopisu i w języku rosyjskim. Zdecydowana większość użytkowników bardzo szybko rezygnuje z przeglądania i zdaje się na pomoc archiwisty. Inne inwentarze sporzadzane dzięki klasycznym maszynom, głownie inwentarze ASC są w takim stanie, że praktycznie raz w miesiącu nalezałoby je podklejać. Dlaczego miałbym ich nie przepisać? Zresztą i tak już zacząłem to robić.
Wrażenia po III TKA jak najbardziej pozytywne. Nie było jednego standardu referatów - różnorodność owszem :) Mikrofony na stałe zapisały się w historii. ;D
Cytat: Aleksander Korolewicz w Listopad 21, 2011,
Czy padło jakieś uzasadnienie, dlaczego przepisywanie inwentarzy jest "błędem"?
Owszem, padło :)
Otóż okazuje się, że podczas przepisywania można popełnić błędy (np. literówki).
;D ;D ;D
Aha. Rozumiem, rozumiem.
Zastrzegam z góry, że nie bardzo rozumiem w czym problem (nie było mnie na Konfrontacjach), ale czy w tym przypadku nie próbujemy (znów) wyważać otwartych drzwi? Projekty retrokonwersji pomocy archiwalnych lata temu zostały rozwiązane (tu link do artykułu: http://www.archive.nrw.de/archivar/hefte/2006/Archivar_2006-4.pdf (http://www.archive.nrw.de/archivar/hefte/2006/Archivar_2006-4.pdf)).
Mam nadzieję jednak, że dyskusja nie skupiła się na rozstrzyganiu, czy wieszać "obrazki" w bibliotekach cyfrowych, czy też wstukiwać inwentarze ręcznie w edytorze tekstowym, chociaż... z drugiej strony, przy tych budżetach jakie mają archiwa w Polsce trudno mówić o wielkich projektach.
Powracanie do kwestii retrokonwersji i poddawanie jej w wątpliwość w roku 2011 nie tylko trąci myszką, ale osobiście wydało mi się absurdalne. No bo czemuż miałoby służyć skanowanie inwentarzy i ich udostępnianie w... bibliotekach cyfrowych ???
Jeśli chodzi o inne moje spostrzeżenia:
- rzeczywiście, przewaga inwentarza elektronicznego nad papierowym nadal nie jest dla wszystkich oczywista
- niestety, przewaga "czytanych" referatów nad prezentacjami. Nawet na sesjach plenarnych - np. drugiego dnia było to nawet 100%!!! Wydaje mi się, że nie trzeba nikogo przekonywać o przewadze referatu z prezentacją nad tym "czytanym"
- może jednak przydałaby się selekcja referatów?
Pomijając powyższe - należy oczywiście pogratulować organizatorom udanej imprezy. Nie jest nas, archiwistów - teoretyków i praktyków, wielu i należy korzystać z każdej okazji do wymiany poglądów.
Na wymianie poglądów zawsze tracę. Domniemam, że gdyby autor tego aforyzmu bywał na konfrontacjach w Toruniu nigdy by się pod nim nie podpisał.
Relację z Konfrontacji można przeczytać na Archnecie (http://www.archiwa.net/). Są i zdjęcia :)
Pozdrawiam