IFAR
Internetowe Forum Archiwalne => Silva rerum... => Wątek zaczęty przez: sirsilis w Listopad 20, 2020,
-
https://next.gazeta.pl/next/7,151243,26529198,fbi-zatrudni-140-robotow-maja-zajac-sie-obsluga-dwoch-miliardow.html
archiwiści do lamusa, do brakowania...
-
"(...) obniżą swój lot i pobiorą dokumenty (...)" ::) O kurka, chciałabym to zobaczyć, mogłoby być ciekawie...
360 tys. szafek?? ??? To się nazywa zasób archiwalny.
Eeee, przepraszam bardzo, a kto będzie etykietować te teczki? Też roboty? ::)
Hmm jestem nieco sceptyczna wobec takiej rewolucji. Aczkolwiek rozumiem motywację - nawet sztab ludzi by tu niewiele zdziałał, chyba że miałoby to zająć dużo czasu. Ale Ef Bi Aj pewnie się spieszy.
-
To chyba nie do końca tak jak by się mogło wydawać. Tu jest chyba strona tej firmy https://autostoresystem.com/system/ i już to nie wygląda tak niesamowicie. Automatyczne systemy do obsługi magazynów np. bibliotek stosuje się już od dawna .
-
Nie warto nawet tego komentować. Pozdrawiam
-
Nie warto nawet tego komentować. Pozdrawiam
czemu.... automatyzacja czeka też archiwa i archiwistów prędzej czy później, nadchodzą algorytmy, w archiwach biznesowych już się dzieje to tyle że maja inny i łatwiejszy materiał...
-
Archiwiści nie znikną, będą mieli nowe zadania obejmujące strukturyzowanie informacji i metadanych, analizy, usprawnianie systemów informacyjnych i wyników wyszukiwania, ponowne wykorzystanie informacjiAutomatyzacja będzie drastycznie eliminować prace manualne, będzie wymagała nowych umiejętności i ciągłego doskonalenia.
-
Strukturyzowanie informacji? Usprawnianie systemów informacyjnych? No, pożartowaliśmy sobie, wróćmy na ziemię. Etykietowanie teczek, tak, to jest zadanie odpowiednie do obecnych kwalifikacji archiwistów. Nowe umiejętności i ciągłe doskonalenie można między bajki włożyć, m.in. z powodu tradycyjnych akt papierowych, narastających wciąż kilometrami bieżącymi.
-
Zgadza się >:(, w wielu wypadkach należy dodać przełożonych którzy widzą w archiwistach tylko ludzi od przekładania teczek/pudełek/ papierków czy właśnie naklejania etykietek a nie wysoko wykwalifikowanych specjalistów od zarządzania dokumentacją .
-
Chyba się nie zrozumieliśmy - praca archiwisty to w 90% przekładanie teczek/pudełek/papierków, naklejanie etykietek, paginowanie, kserowanie, skanowanie. Jeśli jakiś archiwista wyobraża sobie że jest "wysoko wykwalifikowanym specjalistą od zarządzania dokumentacją" to chyba nie wie o czym mówi.
-
Zapraszam do Wydziału Archiwalnego Gabinetu Prezesa GUS. Może kolega zmieni wtedy zdanie o wyobrażaniu sobie przez archiwistów, że są "wysoko wykwalifikowanym specjalistą od zarządzania dokumentacją" Tam akurat dokładnie tak to funkcjonuje. Oczywiście, nie dotyczy to wszystkich tamtejszych archiwistów, bo tacy od "papierków" też tam pracują.
-
Kolega nie zmieni zdania. O wysokości kwalifikacji decydują umiejętności a nie miejsce pracy. Sam fakt że ktoś pracuje w EZD też tego nie zmienia.
-
Na BIP GUS wisi całkiem sporo nowszych i troszkę starszych ogłoszeń o pracę w przywołanym wyżej wydziale archiwalnym. Przypomniały mi, że już jakiś czas temu chciałem założyć osobny wątek na dyskusję o specjalistach ds zarządzania dokumentacją. Wystarczy chyba jednak że dorzucę parę uwag tutaj (proszę tylko nie traktować tego co tu piszę jako jakiejś krytyki ww. instytucji czy jej pracowników, po prostu te ogłoszenia są dostępne tak jak inne i też pozwalają na jakieś wnioski w zakresie oczekiwanych umiejętności pracowników).
Ogłoszenia o pracy dla takich specjalistów w Polsce, a raczej - na tak na lub podobnie nazywane stanowiska pracy - generalnie pojawiają się na różnych portalach. Zakres zadań bywa różny, czasem jest to tylko ładna (?) nazwa dla pracy sekretarki czy archiwisty. W zależności od potrzeb potencjalnego pracodawcy niekiedy łączone są zadania z zakresu uczestnictwa w tworzeniu dokumentacji, jak i w archiwizowaniu.
Pracodawcy prywatni podchodzą do tego pragmatycznie - szukają ludzi ze znajomością branży, języka obcego (firmy międzynarodowe), znajomością konkretnego oprogramowania. Myślę że tacy pracodawcy wręcz nie wiedzą że kształci się tu jakichś archiwistów, ani do czego mogliby im być przydatni.
Pracodawcy z sektora publicznego z kolei polegają właśnie na archiwistach kształconych na studiach czy przynajmniej kursach archiwalnych. To wynika jednak przede wszystkim ze statusu instytucji. Jeśli w grę wchodzi zajmowanie się dokumentacją papierową to, przy całej ułomności systemu kształcenia archiwistów, takie kwalifikacje zasadniczo wystarczą.
Jeśli pracodawcy z sektora publicznego mają dokumentację elektroniczną w EZD to też próbują polegać na archiwistach. Przywołane wyżej ogłoszenia o pracę w wydziale archiwalnym są o tyle specyficzne, że dla części stanowisk gdzie potrzebne są tradycyjne umiejętności archiwisty, oczekuje się tylko wykształcenia średniego, a z kolei tylko archiwista po studiach ma szansę na pracę, gdzie w obowiązkach będzie miał np. wsparcie użytkowników EZD i ich szkolenie (chociaż jest tam też "Przemieszczanie materiałów w magazynach archiwalnych w ramach prac związanych z brakowaniem i porządkowaniem dokumentacji niearchiwalnej, obsługiwanie urządzenia przeznaczonego do niszczenia dokumentacji papierowej, dokonywanie niszczenia dokumentacji, dla której uzyskano zgodę na zniszczenie oraz obsługiwanie urządzeń przeznaczonych do utrzymania w magazynach odpowiedniej temperatury i wilgotności powietrza" :) ). Dla archiwisty to może być problem, na studiach tego nie uczą, sam fakt że się pracuje w EZD też nie daje takich umiejętności.
Jeśli kwalifikacje archiwisty (zarówno "tradycyjnego" jak i "elektronicznego) rozpatrywać w kategoriach "umiejętności twardych" to to są bardzo skromne umiejętności. Dla pracy w archiwach ważniejsze wydają się "umiejętności miękkie" (dokładność, sumienność, konsekwentność) i doświadczenie. W administrowaniu EZD, wspieraniu i szkoleniu użytkowników bardziej użyteczne bywają umiejętności spoza archiwistyki.