może dobrym pomysłem byłoby nawiązanie współpracy z oficjalnym forum archiwów państwowych http://www.ifar.lublin.ap.gov.pl/ifarforum/index.phphttp://www.genpol.com/index.php?name=PNphpBB2&file=viewtopic&t=229&start=15
można zaapelować do administratorów o utworzenie podforum dla nas i innych klientów archiwów, dla kierowania uwag odnośnie pracy, zasad, jakości obsługi, pytania/odpowiedzi - niekoniecznie mam na myśli jakieś wielkie negatywy, ale też
są szanse (jestem naiwny?) że taka publiczna dyskusja byłaby zauważona przez dyrekcję w Warszawie - co usprawniłoby współpracę oraz wpłynęło na pewne ujednolicenie obsługi tam gdzie jej nie ma
Hmmm... Muszę przyznać, że lektura linków jest istotnie porażająca, zwłaszcza w kontekście tego co Dyrektor Naczelny p. Nałęcz odpowiedziała ministrowi kultury, a ten środowisku genealogów. Ale czy teraz się coś zmieni? Pan Kocibrzuch dał propozycje wyjścia naprzeciw oczekiwaniom genealogów. Ale co na to wierchuszka???
Witam,
Chciałbym się odnieść do sprawy forum dla użytkowników archiwów(wszystkich) / (tylko)genealogów. Pomysł jest dobry ale mam kilka wątpliwości:
1) W takim dziale z pewnością będzie duży ruch, wielość pytań etc. trzeba znaleźć moderatora,
2) Boję się, że po kilku postach rzeczowej dyskusji może się ona przerodzić w nic nie wnoszące utyskiwanie na nas i naszą instytucję,
3) Boję się postów w stylu: szukam tego i owego pomóżcie (czasem użytkownicy od razu piszą na forum nie wykazując nawet odrobiny własnego zaangażownia) -co wtedy robić? Blokować temat czy pomagać?
Jeśli drodzy forumowicze odniesiecie się do tych wątpliwości (rozwiejecie je) pomyślimy co robić dalej. Wszak jedna z teorii głosi, że bez użytkowników nie ma potrzeby istnienia archiwów... ;) No i zadowolony uzytkownik to użytkownik który przyjdzie raz jeszcze :)
hmm
10 01 2007, godzina: 10:52
Poziom strony żenujący.
http://www...................
administrator
10 01 2007, godzina: 10:53
Rozumiem, że uwaga ta dotyczy strony o podanym adresie - skoro taka nędzna, pozwalam sobie na ukrycie części jej adresu.
Dobrze by też jednak było, aby stowarzyszenia genealogów, a nawet poszczególne osoby indywidualnie, pisały do NDAP także tradycyjne pisma-wnioski w sprawie obniżenia cen za kopie, zezwolenia na robienie zdjęć własnym sprzętem i itp. - każdy obywatel ma prawo napisać do dowolnego urzędu wniosek "racjonalizatorski" i otrzymać wyczerpującą opdpowiedź.
No i w tym miejscu właśnie zaczynają się zgrzyty. O ile robienie przez prywatne osoby lub stowarzyszenia indeksów do akt metrykalnych i ich publikacja w Ineternecie nie budzi niczyich zastrzeżeń (przynajmniej nie słyszałam dotąd o takowych), to dygitalizacja archiwaliów i udostępnianie ich przez Internet jest już problemem dużo bardziej skomplikowanym. Skoro ma Pan jakieś doświadczenie w tych sprawach, to wie Pan zapewne, że samo zdygitalizowanie jakichś materiałów, to najmniejszy i "najtańszy" problem - potem trzeba nimi "zarządzać"
Kolejna sprawa to sens zamieszczanie kopii cyfrowych "metrykaliów" w Internecie - przecież nawet większość osób z wyższym wykształceniem nie jest w stanie ich odczytać (nie dość, że w językach obcych, to jeszcze gotykiem lub "nabazgrolone"). Mam watpliwości, czy racjonalne byłoby wydawanie pieniędzy na utrzymanie takiego systemu, skoro korzystałoby z niego nie więcej niż tysiąc osób w skali całego kraju.Z tego wzgledu mormoni nie tylko przetwarzaja na postac tekstowa indeksy, ale i cale ksiegi...
Genealodzy - piszcie! Ja za was tego robić nie będę!
[Jest odwrotnie. Najwiekszym kosztem obciazona jest digitalizacja i indeksowanie. Pozniejszy koszt utrzymania tego jest duzo mniejszy (do digitalizaji porzeba wielu osob i sprzetu, do utrzymania serwera z danymi wystarczy jedna/dwie osoby).]
Z kazdym rokiem tanieja technologie komputerowe/internetowe,
chyba taki proces nie wystepuje jezeli chodzi o utrzymywanie placowek AP.
moze zamiast kilku pracowni naukowych starczalaby w miescie jedna
dzialalnosc naukowa itp. - chyba ciekawsze niz uzeranie sie z genealogami
Rozcyfrowanie nabazgrolonych aktow, do tego jeszcze ze starego mikrofilmu i bardzo czesto zabrudzonego/zniszczonego czytnika (przez ktory to jeszcze bardziej niszcza sie mikrofilmy) jest lepsze?
Genealodzy - piszcie! Ja za was tego robić nie będę!
Za nas nie, ale moze cos wspolnie? Moze wtedy inaczej by spogladano na te akcje...
CytujŚmieć twierdzić, że w jakimś stopniu zeszłoroczna skarga genealogów wpłynęła pozytywnie na tempo prac na digitalizacją.
Nie sądzę. O dygitalizacji najczęściej użytkowanych archiwaliów (w tym metrykalnych) mówi się już przecież od dawna, a ci co mają sprzęt już je dygitalizują. Prędzej czy póżniej jak nie wszystkie, to przynajmniej wiekszość metrykaliów bedzie zdygitalizowana i tylko w formie cyfrowej udostępniana, ale przypuszczam, że jednak raczej później niż wczesniej.
Taka jest przyszłość, nieuchronna.
W moim oddziale metrykaliów nie ma. Ilość skanów rośnie, lecz na razie z braku mozliwości są dostępne na komputerze w pracowni. Przekopiowanie ich komuś na płytkę względnie maile, to szybka sprawa.
Często pojawiają się na forum narzekania na czytniki i jakość mikrofilmów. Czytnik można naoliwić, żeby nie skrzypiał, a że nie jest to urządzenie skomplikowane, napraw może dokonywać jakaś "złota rączka" - nie rozumiem, czemu niektóre archiwa mają z tym problemy.
Porysowany mikrofilm można wymienić na nowy, w końcu po to ADM przechowuje negatywy.
Przecież nie napiszę pisma do Naczelnego Dyrektora, że takie to a takie zarządzenia i wskazówki NDAP uważam za bezsensowne lub nieżyciowe! Jeszcze się do Irlandii nie wybieram ....
Czy odległa jest przyszłość archiwów przyjaznych korzystającym?
Proponuję przenieść dyskusję o dygitalizacji metrykaliów i ich udostępnianiu przez Internet do działu Dygitalizacja i przechowywanie kopi cyfrowych, być może zabiorą głos tez osoby lepiej zorientowane w temacie ode mnie.
Wystarczyło parę osób, którym dano wolną rękę i tak się zaczęło.
W końcu może też pojawić sie problem, że sporo czasu będzie potrzebne na udzielanie takich bezesensownych odpowiedzi, a użytkownik i tak nie uwierzy - typowy przypadek amatorów genealogów, którzy w nigdy nie mogą uwierzyć, że czegoś nie ma i zawsze prawie zakładają, że ktoś próbuje ich oszukać.
Np. mikrofilm opisany jako ASC z lat 1808-1819, gdy jego zawartosc rozpoczyna sie od roku 1810. I co? Potem jest typowy przypadek amatora genealoga, ktory uwierzyc nie moze, ze ktos opisal cos, czego nie ma? A moze ma jednak nadzieje, ze te materialy uda sie odnalezc w zakamarkach magazynu?
I troche z innej beczki.
Ilez to materialow nie jest udostepnianych ze wzgledu na "zly stan"? I nie pisze tu o tych, co rzeczywiscie sa w zlym stanie...
Chyba każdy człowiek był chociaż raz w życiu w muzeum i bibliotece i ma jakieś wyobrażenie, na czym polega praca w tych instytucjach, ale do archiwum trafiają nieliczni i stąd pewnie taka aura tajemniczości, a często i podejrzliwości.Słuszna uwaga.
Spiskowa teoria dziejów wiecznie żywa!
Po masonach, Żydach i trockistach przyszedł czas na archiwistów!
Strzeżmy się koledzy!
Ilez to materialow nie jest udostepnianych ze wzgledu na "zly stan"? I nie pisze tu o tych, co rzeczywiscie sa w zlym stanie...
No właśnie - ile?
Ja wiem tylko o Volksliście, ale o tym wiedzą wszyscy i nie wymaga chyba ta sprawa komentarza.
Jeżeli ma Pan jakieś informacje o innych "ukrytych" złośliwie przez archiwistów aktach, to proszę sie z nami nimi podzielić.
Co do błędnego opisu mikrofilmu, to jest to najprawdopodobniej efekt zwykłego błędu podczas wpisywania danych do bazy. W bazie Pradziad jest ponad 40 tysięcy rekordów i na pewno niektóre z nich zawieraja błędy.
Np. mikrofilm opisany jako ASC z lat 1808-1819, gdy jego zawartosc rozpoczyna sie od roku 1810. I co? Potem jest typowy przypadek amatora genealoga, ktory uwierzyc nie moze, ze ktos opisal cos, czego nie ma? A moze ma jednak nadzieje, ze te materialy uda sie odnalezc w zakamarkach magazynu?
I dzisiaj:
"Chyba zle mnie Pani w tym punkcie zrozumiala - podalem przyklad z blednie opisanym mikrofilmem (na pudelku), jako wytlumaczenie dla "typowego przypadku amatora genealoga".
Z drugiej strony (znowu nie mam zadnych pretensji, ot swoj zal wylewam) szlag mnie trafia, gdy przegladam mikrofilm powiedzmy 1829-1854 i brakuje w nim z lat 30: 4, 6, 8 i 9. Z lat 40: 2, 4-6... itd."
Co z powyższych cytatów wynika? To, że najpierw na mikrofilmach nie ma całych roczników, a potem nagle brakuje - nie wiem czy dobrze się domyślam - poszczególnych stron ...
Taaaak, faktycznie, my archiwiści jesteśmy ciekawymi ludźmi. Jak widać, ukrywamy strony albo nawet całe akta, utrudniając tym samym poszukiwania genealogom amatorom. Tylko jaki możemy mieć w tym cel? Niech mi ktoś powie, bo ja niestety nie wiem...
Pozdrawiam
Beata Karwalska
Co z powyższych cytatów wynika? To, że najpierw na mikrofilmach nie ma całych roczników, a potem nagle brakuje - nie wiem czy dobrze się domyślam - poszczególnych stron ...
Taaaak, faktycznie, my archiwiści jesteśmy ciekawymi ludźmi. Jak widać, ukrywamy strony albo nawet całe akta, utrudniając tym samym poszukiwania genealogom amatorom. Tylko jaki możemy mieć w tym cel? Niech mi ktoś powie, bo ja niestety nie wiem...
Czyli źle się domyśliłam, biję się w piersi :) "Chowamy" tylko roczniki, nie strony. Trochę mi ulżyło. :)
A wracając do opisu pudełka mikrofilmu, może wystarczy spojrzeć do inwentarza, aby przekonać się, że tych konkretnych brakujących lat w archiwum po prostu nie ma.
Co do wymuszania kwerend, po pierwsze nie chce mi się w to wierzyć, po drugie byłabym ostrożna w ferowaniu takich wyroków.
Mogę potwierdzić, że zostałem poinformowany o likwidacji dopłat dla genealogów, odtąd jest jednolita stawka dla wszystkich. :)
Mogę potwierdzić, że zostałem poinformowany o likwidacji dopłat dla genealogów, odtąd jest jednolita stawka dla wszystkich. :)
Czyli, ze jednolita stawka dla wszystkich bedzie 12PLN, a wprowadza ulgi dla wybranych? ;)
Wiem, że wielu kolegów uniwersyteckich (a i inni też) chwali się, że w dużym ruchu w pracowni nie mają problemu z robieniem zdjęć cyfrowych komórką czy małym aparatem.
Przepraszam, że mój wywód był zbyt zawiły. Zgadzam sie, że nie musimy byc biednymi kuzynami bibliotekarzy, ale chodziło mi o przykłady, że jest oprogramowanie, pewien standart (d,libra), który można wykorzystać tworząc NAC, bo chyba warto korzystac ze sprawdzonych rozwiązań. A co do ZoSIA, to to ciagle pieśń dalekiej przyszłości, czy ktoś to już testuje??? Może łatwiej kupić standart już będący w innych krajach i dostosować go do AP.Oczywiście, że dlibra jest pewnym standardem i to wg mnie b. dobrym. Ale jest to standard bibliteczny – należałoby go dostosować do potrzeb archiwów czyli niemalże przepisać od nowa czyli = czas. Do tego należy dodać import danych z istniejących baz archiwalnych, do tego należy dodać specyficzny dla archiwów worflow.
Niezdobyta twierdza, bajkowy sezam, kafkowski zamek. Krótko mówiąc: mało przyjazne miejsce.
Oj jest :D U nas powstał pomysł założenia profilu na FB i Twitterze i równie szybko upadł :D Gdyż zaraz by się one profile stały forum wylewania gorzkich żali :D. No chyba, żeby od razu admin zablokował możliwość komentowania.
Archiwiści są otwarci, ale podejrzewam jak wszędzie są granice otwartości ;DOj jest :D U nas powstał pomysł założenia profilu na FB i Twitterze i równie szybko upadł :D Gdyż zaraz by się one profile stały forum wylewania gorzkich żali :D. No chyba, żeby od razu admin zablokował możliwość komentowania.
i jak można mówić o otwartości archiwów...
Oj jest :D U nas powstał pomysł założenia profilu na FB i Twitterze i równie szybko upadł :D Gdyż zaraz by się one profile stały forum wylewania gorzkich żali :D. No chyba, żeby od razu admin zablokował możliwość komentowania.
Szkoda, przecież wiadomo, że jak kogoś nie ma na fb, to nie istnieje. ;);D Na serwisach społecznościowych kwitnie nie tylko życie towarzyskie!!! Czysta E-Dynastia ;D albo E- Santa Barbara!!!! ;D Znajoma prowadzi kilka projektów w social media i dzięki temu jej firma sprzedająca kosmetykę całkiem nieźle się trzyma przy obecnej, trudnej sytuacji gospodarczej i dominacji gigantów. W kwestii mojej firmy, szefostwo w ogóle nie zauważa tego, że e-sfera zdominowała bardzo mocno nasze życie i nadal kultywuje papier i pecet dość średniej klasy. O dziale IT nie wspomnę. ;D
Archiwa oczami genealogów
http://genealodzy.pl/index.php?name=PNphpBB2&file=viewtopic&p=316354#316354
Co byśmy nie robili to i tak za mało i za wolno :(
ee tam.
mi wystarczą komentarze co do projektu toruńsko-bydgoskiego :-\
tam 95% komentarzy jest negatywnych
No ba. Za duzo kawy i paczkow, a za malo pracy. *
Archiwa oczami dziennikarzyZgadzam się - nie ma to jak pracownik, który lubi to, co robi.
https://issuu.com/mmtrendy/docs/mm_trendy_calosc_01-2017__4_
Bardzo pozytywna prezentacja Archiwum koszalińskiego, Pani Dyrektor i archiwistów