IFAR
Internetowe Forum Archiwalne => Silva rerum... => Wątek zaczęty przez: Hubert Mazur w Czerwiec 26, 2017,
-
Nikt chyba nie ma wątpliwości, że sednem istnienie i działania archiwów są materiały archiwalne. Mnie osobiście niezwykle fascynuje antropologiczne ujęcie archiwistyki i archiwów. W akademickiej dyskusji nastąpił zwrot ku człowiekowi w kilku wymiarach: twórcy dokumentacji, jej opiekunowi czyli archiwiście oraz użytkownikom archiwaliów i odbiorcom archiwalnych działań. Jesteśmy niewątpliwie świadkami zmian w samych archiwach, które polegają na wychodzeniu na przeciw potrzebom użytkownika. Liberalizacja dostępu do archiwów, możliwość bezpłatnego fotografowania czy ostatnio retrokonwersja, to bezdyskusyjnie zdobycze archiwów. Jako pracownik i użytkownik wielu archiwów jestem przekonany o słuszności działań ukierunkowanych na potrzeby i satysfakcję odbiorców, całego społeczeństwa. Cieszą także inicjatywy skierowane w stosunku do twórców i przechowawców dokumentacji, by tylko wspomnieć tylko działania skierowane do podmiotów niepaństwowych czy akcję 'Archiwa rodzinne",pozyskiwanie spuścizn itd. Znacznie gorzej w archiwach wypada troska o trzecią grupę ludzi, czyli samych archiwistów. Grupie tej w ostatnim czasie kwestionuje się prawo do kształcenia i doskonalenia, czy promowania wiedzy o swoim zawodzie. Archiwistów sprowadza się do "podawaczy' teczek w czytelni, digitalizatorów obłsługujących skanery, czy w najlepszym przypadku li tylko urzędników. Szanowna Naczelna Dyrekcjo Archiwów Państwowych, zanim zastąpicie nas skanerami i informatykami (ja po swoich odważnych, krytycznych i kontestujących rzeczywistość wypowiedziach, chyba szczególnie powinienem obawiać się utraty pracy), pamiętajcie, że o satysfakcji klientów i użytkowników decyduje też nasz poziom zadowolenia z wykonywanej pracy. Profesja archiwisty choć piękna i dająca wiele radości, ma też swoją ciemną stronę. Niskie płace, niedowartościowanie, niski prestiż, celowa i świadoma degradacja zawodu powodują frustracje. Oczywiście be silni jesteśmy wobec argumentu, że jeśli komuś nie odpowiada, może odejść. Warto jednak pamiętać, że archiwa, to nie tylko akta, nie tylko użytkownicy, ale też pracownicy, od których bardzo wiele zależy.
-
Opisałem się, a jak już trzy osoby mi w prywatnych wiadomościach napisały, wszystko to na marne. Co NDAP interesują archiwiści? Niestety nic i chyba nieprędko się to zmieni. Prawda?
-
Od kilku dni bardzo gorąca dyskusja trwa w wątku "Dlaczego czytelnie archiwów nie są otwarte cały rok?" http://www.ifar.pl/index.php/topic,2278.30.html
Jako że poruszane sa tam bardzo rozmaite tematy, postanowiłam wydzielić wypowiedź Huberta i utworzyć nowy wątek: Dlaczego archiwiści są sfrustrowani?
Proponuję w wątku o czytelniach i udostępnianiu rozmawiać tylko o tym (oczywiście w szerokim aspekcie), a tutaj dyskutujmy o tym, co nas boli, denerwuje, frustruje itd.
Zapraszam do dyskusji.
-
Znacznie gorzej w archiwach wypada troska o trzecią grupę ludzi, czyli samych archiwistów. Grupie tej w ostatnim czasie kwestionuje się prawo do kształcenia i doskonalenia, czy promowania wiedzy o swoim zawodzie.
Hubercie, w Twojej wypowiedzi to mnie najbardziej zainteresowało.
Kto kwestionuje prawo archiwistów do kształcenia i doskonalenia? I nie chodzi mi o to, że jakiś dyrektor odmówił komuś możliwości podjęcia np. studiów podyplomowych czy wysłania na kurs. To kwestionowanie, jak piszesz, dotyczy archiwistów jako grupy, poproszę więc o przykłady. Dalej piszesz o NDAP, czy to Naczelna Dyrekcja kwestionuje prawo archiwistów do kształcenia i doskonalenia?
Jakieś przykłady?
-
ehhhhh
https://www.youtube.com/watch?v=obvMrvpHM8I
100 lat Panie Bogusławie!
-
W większości podręczników dotyczących zarządzania przeczytamy, że frustracja pracowników nie jest problemem pracowników ale problemem organizacji. Istnieje też prosta zależność - frustracja pracowników = mniejsza produktywność. Każdy menadżer powinien być czujny na tego typu zjawiska i im przeciwdziałać. Słuchając różnych wypowiedzi mam wrażenie, że frustracja archiwistów jest faktem. Pytanie jest więc następujące, jak zmienić organizację ap-ów, żeby uchronić pracowników przed zjawiskiem zawodowej frustracji?
-
Frustracja jako cichy zabójca wydajności w firmach
http://www.haygroup.com/pl/services/index.aspx?id=33716
-
gdyby ludzie byli mądrzy jak podręczniki do zarządzania... byłoby idealnie... ale tak nie jest i nie będzie :)
jeszcze nie mamy menadżerów w archiwach... chyba na szczęście wtedy byłoby korpoarchiwum :)
-
Frustracja jako cichy zabójca wydajności w firmach
http://www.haygroup.com/pl/services/index.aspx?id=33716
hmmm ale AP nie są firmami, bez sensu takie porównanie
-
gdyby ludzie byli mądrzy jak podręczniki do zarządzania... byłoby idealnie... ale tak nie jest i nie będzie :)
jeszcze nie mamy menadżerów w archiwach... chyba na szczęście wtedy byłoby korpoarchiwum :)
Dyrektor ap jest menadżerem, to tyko kwestia terminologii.
hmmm ale AP nie są firmami, bez sensu takie porównanie
Archiwum jest organizacją, tak jak firma - zasady są takie same.
-
Dyrektor ap jest menadżerem, a archiwum jest organizacją, tak jak firma - zasady są takie same.
dyr. AP nie jest menadżerem a archiwum nie jest firmą a tym bardziej korporacją, zasady mogą i są podobne ale nie takie same...
-
dyr. AP nie jest menadżerem a archiwum nie jest firmą a tym bardziej korporacją, zasady mogą i są podobne ale nie takie same...
Sorry, ale się z Tobą nie zgadzam. Poniżej definicja mendżera, dyrektor ap nie odpowiada tej definicji?
Menedżer, menadżer[1] (ang. manager) ? osoba, której podstawowym zadaniem jest realizacja procesu zarządzania ? planowanie i podejmowanie decyzji, organizowanie, przewodzenie ? motywowanie i kontrolowanie.
Nie napisałem, że archiwum jest firmą, tylko że jest organizacją, tak jak firma czy korporacja też są organizacjami, pierwsza jest organizacją publiczną, druga jest organizacją prywatną. W obu rodzajach podmiotów należy zarządzać zasobami ludzkimi. Przecież Kodeks pracy nie dzieli pracodawców, na urzędy i korporacje.
-
ależ odpowiada nie mówię, że nie tak samo możemy podciągnąć kierownika, koordynatora i ich klakierów :-D
no i ten fantastyczny termin "organizacja" które oznacza tak naprawdę wszystko i nic :) jest to słowo dobre na wszystko, słowo które jest nijakie. Nie napisał Pan że AP to firma??? może i nie ale Pan porównuje zbyt wg mnie odległe terminy "archiwum' i "firma" Sądzę że Pan chciałby żeby AP firmą... lub za dużo Pan czyta książek do zarządzania ludźmi :) Oczywiście rozumiem, broni Pan NDAP, którą jest Pan związany ale to nie tędy droga...
-
ależ odpowiada nie mówię, że nie tak samo możemy podciągnąć kierownika, koordynatora i ich klakierów :-D
no i ten fantastyczny termin "organizacja" które oznacza tak naprawdę wszystko i nic :) jest to słowo dobre na wszystko, słowo które jest nijakie. Nie napisał Pan że AP to firma??? może i nie ale Pan porównuje zbyt wg mnie odległe terminy "archiwum' i "firma" Sądzę że Pan chciałby żeby AP firmą... lub za dużo Pan czyta książek do zarządzania ludźmi :) Oczywiście rozumiem, broni Pan NDAP, którą jest Pan związany ale to nie tędy droga...
Myślę, że nie do końca się rozumiemy. Nie chodzi mi o to, żeby wprowadzać w archiwach państwowych ład korporacyjny. Uważam, że jest on bardzo szkodliwy. Chodzi mi o to, że problem frustracji pracowników ma najczęściej podobne źródło, niezależnie od tego czy organizacja jest podmiotem publicznym, czy prywatny - motywacja, podział obowiązków, wynagrodzenia itp. Jeżeli tego typu zjawiska występują, to jest to problem zarządzania organizacją i powinien zostać rozwiązany przez kadrę kierowniczą. W przypadku archiwów państwowych będą to Naczelny Dyrektor i dyrektorzy archiwów, ewentualnie kierownicy oddziałów (w zależności od tego, gdzie występuje problem). W moim odczuciu ankiety dotyczące miękkiego zarządzania, które zorganizował Naczelny Dyrektor, miały na celu zdiagnozowanie punktów newralgicznych w zarządzaniu ap-ami. Rozumiem, że to dopiero początek. Na marginesie, terminu organizacja używa się właśnie dlatego, żeby nie tworzyć podziału na sferę prywatną i publiczną.
-
Archiwiści są sfrustrowani między innymi tym, że ich dyrektorzy są z zawodu DEREKTORAMI, a nie menadżerami właśnie. Derektorują, zamiast zarządzać ludźmi i wykorzystywać jak najlepiej ich predyspozycje i umiejętności. To, że się nam płaci marnie, to wiadomo od lat. Ale płaca to nie wszystko. Równie ważna jest atmosfera w pracy i fakt, że dyrektor doceni pracownika za wkład w pracę i to, że niektórym z nas chce się coś więcej, niż tylko to, co należy do naszych obowiązków. Że sypnie groszem przy rozdziale nagród rocznych, albo wyśle gdzieś na ciekawą konferencję czy warsztaty. Ale przecież wszyscy dobrze wiemy, że są archiwa, gdzie pracownicy są wręcz prześladowani za "zbyt" częste chęci do udzielania się na polu naukowym, gdzie awansuje się tych, którzy siedzą cicho i łykają wszelkie postanowienia i przewinienia przełożonych, a archiwiści z inicjatywą natrafiają na szklany sufit. I mimo prób zmiany sytuacji, to niestety ciężko jest to zrobić z pozycji szeregowego, poczciwego archiwisty
-
W punkt!
-
Strasznie "archiwozoficzny" jest tytuł tego wątku. Korciło mnie kiedyś napisać taki esej pt. "Wszystkie pytania archiwozofii. I odpowiedzi na nie". Po co nam archiwa, czy archiwiści są potrzebni itd. No w każdym razie, raczej krótki tekst.
Żeby nie przedłużać - archiwiści są sfrustrowani przede wszystkim dlatego że już na studiach wmawia się nam że praca archiwisty to praca naukowa, specjalistyczna wiedza itd. A potem się okazuje że trzeba głównie szukać w kółko tego samego, kserować, paginować i skanować. I jeszcze okazuje się że niedługo i tak większość tego (przesadzam oczywiście) będzie w internecie.
-
A kogo obchodzi frustracja archiwistów? Bo to, że nie NDAP, to dam sobie głowę uciąć.
-
Dlaczego archiwiści są sfrustrowani? Bo:
1. atmosfera w miejscu ich pracy jest nie do zniesienia, prze konflikty, intrygi, dyskryminację, nierówne traktowanie i szereg innych patologii
2. w niektórych archiwach nie mogą liczyć na żadne wsparcie merytoryczne w zakresie realizowanych zadań
3. ich praca często nie jest szanowana przez dyrektorów i NDAP
4. ich inicjatywy i pomysły są blokowane
5. słabo zarabiają
6. w konfliktach z przełożonymi nie mają do kogo się zwrócić
7. dezawuuje się ich osiągnięcia uznając za zabawę pozbawioną wysiłku intelektualnego
8. mógłbym pisać bez końca, ale nie wierzę, że to cokolwiek pomoże
-
Mógłbym się pod tym wszystkim podpisać obiema rękami. :)
Jako archiwista zakładowy mogę tylko dodać brak zrozumienia i szacunku ze strony współpracowników.
Ja jestem sfrustrowany gdy pracownicy omijają przepisy i nie stosują IK i RWA i w żaden sposób nie można zmienić tej sytuacji mimo zaleceń z AP.
-
Chodzi mi o to, że problem frustracji pracowników ma najczęściej podobne źródło, niezależnie od tego czy organizacja jest podmiotem publicznym, czy prywatny - motywacja, podział obowiązków, wynagrodzenia itp. Jeżeli tego typu zjawiska występują, to jest to problem zarządzania organizacją i powinien zostać rozwiązany przez kadrę kierowniczą. W przypadku archiwów państwowych będą to Naczelny Dyrektor i dyrektorzy archiwów, ewentualnie kierownicy oddziałów (w zależności od tego, gdzie występuje problem). W moim odczuciu ankiety dotyczące miękkiego zarządzania, które zorganizował Naczelny Dyrektor, miały na celu zdiagnozowanie punktów newralgicznych w zarządzaniu ap-ami. Rozumiem, że to dopiero początek.
No wlasnie, ankiety.
Kiedy jakies konkrety bedą związane z ankietami?
-
Żeby nie przedłużać - archiwiści są sfrustrowani przede wszystkim dlatego że już na studiach wmawia się nam że praca archiwisty to praca naukowa, specjalistyczna wiedza itd.
Kto wmawia? Pracownicy naukowi uczelni którzy archiwum widzieli z krzesełka w pracowni (jeśli w ogóle). Ja swoim powtarzałem jak ex-prezydent - "nie idźcie tą drogą".
A potem się okazuje że trzeba głównie szukać w kółko tego samego, kserować, paginować i skanować. I jeszcze okazuje się że niedługo i tak większość tego (przesadzam oczywiście) będzie w internecie.
Dodałbym jeszcze kontrole w toćka w toćkę identycznych urzędach, zatwierdzanie JRWA dla przedszkoli (każdego z osobna), opracowanie zespołów do których z góry wiadomo, że będą spore nabytki, i skanowanie tychże zespołów, wysyłanie ich do NAC i czekanie latami na informację, że można skasować (a serwer puchnie).
Łelkam tu de dzangel.
-
Dlaczego archiwiści są sfrustrowani? Bo:
1. atmosfera w miejscu ich pracy jest nie do zniesienia, prze konflikty, intrygi, dyskryminację, nierówne traktowanie i szereg innych patologii
2. w niektórych archiwach nie mogą liczyć na żadne wsparcie merytoryczne w zakresie realizowanych zadań
3. ich praca często nie jest szanowana przez dyrektorów i NDAP
4. ich inicjatywy i pomysły są blokowane
5. słabo zarabiają
6. w konfliktach z przełożonymi nie mają do kogo się zwrócić
7. dezawuuje się ich osiągnięcia uznając za zabawę pozbawioną wysiłku intelektualnego
8. mógłbym pisać bez końca, ale nie wierzę, że to cokolwiek pomoże
9. brak szkoleń
10. Problemy aby wyjechać/pójść na konferencję nawet za własną kasę
-
Tytus kiedyś powiedział" "Życie ludzkie jest ważniejsze niż czyjeś małe interesy" Przerobiłbym to na "Zycie ludzkie jest ważniejsze niż materiały archiwalne"
A tak poważnie frustruje niepotrzebna biurokratyczna praca, która zawsze jakoś tak generuje się w instytucjach państwowych i archiwa nie są wyjątkiem. Właściwie gdyby nie było użytkowników to pracy tej w Archiwum wciąż byłoby sporo. Poza tym gdy akt przybywa (a nic nie ubywa) to zazwyczaj rośnie ilość udostępnień. W prywatnej korporacji jak rośnie gdzieś to zatrudnia się dodatkowych pracowników, bo to daje dodatkowy przychów, albo daje się pracownikom jakieś benefity - a to wycieczka do ciepłych krajów, dodatkowe premie, itp.. W instytucji państwowej większa ilość pracy nie przekłada się na zysk finansowy, więc o zatrudnieniu się nie myśli, tylko o przeorganizowaniu, udoskonaleniu, co zazwyczaj i tak kończy się większym obciążeniem pracownika. Trudno o dobrą motywacje praconików gdy jest tylko nagroda raz w roku.
Reasumując wg mnie praca w budżetówce z natury rzeczy była, jest i będzie nieco frustrująca, ale przynajmniej nikt nie każe nam pracować nieoczekiwanie o wiele dużej. W korpo to się zdarza bo nagle jest jakaś akcja i trzeba być z 12 godzin w pracy. Nawet jak za to zapłacą, bo jak napisałem na początku "Życie ludzkie ....."
Są plusy i minusy :)
-
Dlaczego archiwiści są sfrustrowani? Bo:
1. atmosfera w miejscu ich pracy jest nie do zniesienia, prze konflikty, intrygi, dyskryminację, nierówne traktowanie i szereg innych patologii
2. w niektórych archiwach nie mogą liczyć na żadne wsparcie merytoryczne w zakresie realizowanych zadań
3. ich praca często nie jest szanowana przez dyrektorów i NDAP
4. ich inicjatywy i pomysły są blokowane
5. słabo zarabiają
6. w konfliktach z przełożonymi nie mają do kogo się zwrócić
7. dezawuuje się ich osiągnięcia uznając za zabawę pozbawioną wysiłku intelektualnego
8. mógłbym pisać bez końca, ale nie wierzę, że to cokolwiek pomoże
Amen. Podpisuję się obiema rękami. Mnie dotyczy pkt. 2 - 5 i 7, niestety :( Lubię to, co robię, ale to, że walę głową w mur, próbując zmienić sytuację archiwum w mojej jednostce, powoduje, że od jakiegoś czasu pracy towarzyszy frustracja.
-
Ja nie jestem sfrustrowany. Wypraszam sobie :) A nawet, jeżeli kiedyś będę, to na pewno nie z powodu prowadzenia archiwum. Mam chyba to szczęście, że nie mogę narzekać na atmosferę w pracy i brak zrozumienia u przełożonych.
-
Frustracja wśród archiwistów nie jest niczym nowym. Dawniej też nie było lekko.
Przypomina mi się moja pierwsza praca w jednym z centralnych archiwów państwowych. Miesięczne zarobki wynosiły wtedy - przeliczając na nowe złote - 15 groszy /słownie: piętnaście groszy/. Nigdy nie zostałem zaszczycony propozycją żadnego dokształcania, szkolenia czy udziału w jakiejkolwiek imprezie naukowej. Z dyrektorem miałem okazję zamienić kilka słów jedynie trzy razy. Pierwszy - przy przyjęciu do pracy, następnie po czterech latach, gdy uznał on za stosowne powiadomić mnie osobiście, że mam się stawić w NDAP, zaś o kolejną okazję postarałem się sam, gdy upłynęlo mi 6 lat stażu. Przepisy w tamtych czasach stanowiły, że po pięcioletnim okresie nienagannej pracy automatycznie przechodziło się ze stanowiska młodszego archiwisty na kolejne. Zadałem więc zwierzchnikowi pytanie, czemu mnie to szczęście ominęło, on zaś krótko oświadczył, żebym mu nie zawracał tym głowy.
Zakończenie tego etapu kariery osłodził mi fakt, że aby mnie pożegnać, pofatygował się osobiście ówczesny Naczelny Dyrektor, śp. prof. J. Skowronek.
-
Dlaczego archiwiści są sfrustrowani? Bo:
1. atmosfera w miejscu ich pracy jest nie do zniesienia, prze konflikty, intrygi, dyskryminację, nierówne traktowanie i szereg innych patologii
2. w niektórych archiwach nie mogą liczyć na żadne wsparcie merytoryczne w zakresie realizowanych zadań
3. ich praca często nie jest szanowana przez dyrektorów i NDAP
4. ich inicjatywy i pomysły są blokowane
5. słabo zarabiają
6. w konfliktach z przełożonymi nie mają do kogo się zwrócić
7. dezawuuje się ich osiągnięcia uznając za zabawę pozbawioną wysiłku intelektualnego
8. mógłbym pisać bez końca, ale nie wierzę, że to cokolwiek pomoże
Amen. Podpisuję się obiema rękami. Mnie dotyczy pkt. 2 - 5 i 7, niestety :( Lubię to, co robię, ale to, że walę głową w mur, próbując zmienić sytuację archiwum w mojej jednostce, powoduje, że od jakiegoś czasu pracy towarzyszy frustracja.
Ad. 1 Mobbing, chamskie zagrywki i wzajemne obgadywanie to zjawiska powszechne w AP i dopóki nie odejdą na emeryturę wszelkiej maści "Jadzie" i "Zosie" - żywcem teleportowane z PRL, nic się nie zmieni. Najważniejsze, żeby młodzi nie przesiąknęli.
Ad. 2 W AP nowych pracowników się nie wdraża, bo i po co? Niech uczą się sami, najlepiej z wiekopomnego podręcznika Robótki. Archiwalna gwardia rodem z PRL nie może się mylić.
Ad. 3 Krążą słuchy, że poziom merytoryczny części dyrektorów AP i pracowników NDAP pozostawia wiele do życzenia...
Ad. 4 Bo archiwista nie jest od myślenia. Nikt tego wprost nie powie, ale czasem w powietrzu wyczuwa się tę nieznośną prawdę, umiejscowioną na końcu języka przełożonego.
Ad. 5 Powszechny brak szacunku do zawodu zwykle przekłada się na niskie wynagrodzenie. Wyjątkiem jest zawód polityka.
Ad. 6 W starciu z szefem jesteś skazany na klęskę. AP tkwią jedną nogą w minionym systemie, dlatego wichrzyciele są szczególnie napiętnowani.
Ad. 7 Działalność naukowa jest traktowana chyba we wszystkich AP jak hobby i w żadnym stopniu nie wpływa na pozycję osobnika w stadzie.
Ad. 8 I tak "elity" archiwalne tego nie czytają.
-
Jednym z przykładów narastania mojej frustracji w przeszłości było podejście Naczelnej Dyrekcji do różnych spraw.
1. Przez blisko 20 lat nie potrafiła podjąć decyzji o scaleniu rozbitych zespołów pomiędzy archiwa (w tym roku sprawa w końcu ruszyła z miejsca) ale ileż można czekać?
2. Zachęcanie archiwów do nadsyłania uwag do różnych projektów przepisów, wdrażanych programów a potem wyrzucania tego wszystkiego do kosza, ba nie ma nawet przysłowiowego "dziękujemy za nadesłane uwagi i propozycje" - vide zmiany do jrwa dla samorządów z przed wejścia tych z 2011, albo propozycje zmian do jrwa dla archiwów. Więc niech się czasami nie dziwią, że po paru takich podejściach nie wielu chętnych do współpracy.
-
Bolku.
Departament Archiwistyki podjął starania, aby wszystkie wnioski o scalenie zespołów rozbitych zostały rozpatrzone, a Naczelny Dyrektor wydał decyzje w tych sprawach. Decyzje w sprawie 17 ostatnich wniosków zostaną wydane na dniach.
A co do "nadsyłania uwag". Każda uwaga jest poruszana przez dane ciało kolegialny (czy to CKM czy zespół roboczy, itp.). Albo jest ona akceptowana albo nie. Część kwestii będzie poruszana podczas przyszłych szkoleń, bo zdarza się, że archiwiści wypisują głupoty...
Dziękowaliśmy za nadesłanie uwagi i propozycji ;) przy najmniej w sprawie ostatnich projektów CKM.
-
Interesująca diagnoza problemu
Hippies vs. Yuppies: Is Archival Profession Splitting Up?
The archivist community is a house divided. The recent ACA conference provided a perfect illustration. In her presidential address, Dr. Luciana Duranti urged archivists to forge partnerships with records managers and IT professionals. A day later, Dr. Guy Berthiaume, Director of Library & Archives Canada, encouraged archivists to align with GLAM (galleries-libraries-archives-museums) sector. These two calls didn?t seem to be contradictory, but were clearly directed to different audiences.
Dr. Duranti was speaking to the yuppies, while Dr. Berthiaume was addressing the hippies. Let me explain.
The yuppies are structure-and-function archivists who believe in digital haven, holy diplomatics and blockchain magic. They strive for scientific precision and seek the respectability of lawyers.
The hippies are humanities-grown history-huggers living blissfully in the world of culture and meaning. Content is king, genealogists are friends, digital are scans. They preserve history for future generations and love old papers.
The yuppies are MAS-educated cohort who thinks with rules and aspires to be part of the system. The hippies are a mottled crew of resourceful rebels who seek to make difference for their communities.
The yuppies prefer corporate setting and large institutions; the hippies toil at small to medium community institutions. The former look for an expert niche; the latter are jacks of all trades ? lone arrangers turned community activists.
Amazingly, these two tribes still share basic language and concepts of the trade and a common identity. But this common ground is not there for long. The digital shift is pushing them apart. While the digital archivists and records managers ponder technology, the continuum model and post-custodial future, the manuscript-photograph curators, the hippies, simply don?t care much about the chase or the digital catechism. The split seems inevitable. And its ramifications might spell doom to the archival profession as we know it.
źródło:
https://www.linkedin.com/pulse/hippies-vs-yuppies-archival-profession-splitting-up-andrew-chernevych?trk=v-feed&trk=v-feed&lipi=urn%3Ali%3Apage%3Ad_flagship3_feed%3BNYKTaJLPOIefzhoVP%2BbwUA%3D%3D
Podsumowując jedni szukają wspólnego mianownika z IT i zarządzaniem, a innym marzy się zbliżenie do bibliotek muzeów (w naszych realiach dodałabym jeszcze instytucje kultury i nauki ;))
-
Bolku.
Departament Archiwistyki podjął starania, aby wszystkie wnioski o scalenie zespołów rozbitych zostały rozpatrzone, a Naczelny Dyrektor wydał decyzje w tych sprawach. Decyzje w sprawie 17 ostatnich wniosków zostaną wydane na dniach.
A co do "nadsyłania uwag". Każda uwaga jest poruszana przez dane ciało kolegialny (czy to CKM czy zespół roboczy, itp.). Albo jest ona akceptowana albo nie. Część kwestii będzie poruszana podczas przyszłych szkoleń, bo zdarza się, że archiwiści wypisują głupoty...
Dziękowaliśmy za nadesłanie uwagi i propozycji ;) przy najmniej w sprawie ostatnich projektów CKM.
Doceniam, że panującą niemoc w wielu kierunkach została przełamania. W archiwach jest naprawdę dużo pracy na lata. Gdzie się rąk nie włoży tam coś wyje i jęczy. Dla nas ważne jest to aby pewne procesy upraszczać, skracać, nie tracić czasu na zbędne prace i pomysły, które do niczego i nikomu się nie przydadzą.
Pozdrawiam.
-
Od kilku lat wzrasta ilość obywateli Ukrainy starających się legalnie pracować w Polsce. Starają się o Kartę Polaka, szukają potwierdzenia obywatelstwa polskiego ich dziadków (często przesiedlonych po wojnie), żeby zalegalizować swój pobyt w Polsce z możliwością legalnej pracy. Ruszyli tłumem do archiwów południowo-wschodniej Polski. Obserwujemy gwałtowny wzrost kwerend oraz udostępnień w pracowni naukowej. Oczywiście liczba pracujących taka sama - musimy to wziąć na "klatę". Ukraińcy załatwiają sprawę swojej legalizacji przed urzędami wojewódzkimi, tam też nastąpił gwałtowny wzrost spraw. I co? Przeczytałem że urzędy wojewódzkie obciążone dodatkowa pracą postarały się o uzyskanie dodatkowej kasy z Funduszu Azylu, Migracji i Integracji UE na sprawne obsługiwanie Ukraińców.... My musimy sobie poradzić sami, a może też te pieniądze byłyby do pozyskania dla archiwów państwowych obciążonych wnioskami Ukraińców?
https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/cudzoziemcy-w-polsce,207,0,2346703.html
-
Ciekawy pomysł.
-
Że tak sięgnę pamięcią...
"Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie" - setki kwerend wywiezionych i poszkodowanych robotników przymusowych - zastanym zasobem kadrowym.
Akcja "Nadzór" - tysiące zatwierdzeń JRWA, miliony konsultacji telefonicznych - analogicznie (przesunięty jeden etat z IU do NZ)
Teraz zacytuje kolegę kierownika z Sanoka "Pół Ukrainy do mnie pisze!"
(http://www.realistic.pl/upload/images/large/2015/07/dacie_rade_2015-07-09_15-17-32.jpg)
-
Nie chodzi tu o żadną moją frustrację, ale o rozważania na temat ogólnego postrzegania archiwistów, magazynów archiwum.
Wczoraj pracownica, po zajrzeniu do magazynu archiwum, gdzie chciałyśmy załatwić jedną sprawę: "Ooo, jak tu czysto...". Ja na to: "A co, spodziewałaś się tony kurzu?" ;D, odszczeknęłam się :P Pracownica: "Nie, nie, ale widać, że każda półka jest sprzątnięta". He he.
-
Frustracje powoduje brak miejsca na magazyn archiwalny. Jeśli ktoś z szanownych forumowiczów miałby wieści o powierzchni magazynowej od 100 do 150 mkw do wynajęcia w Warszawie lub okolicy. Proszę o informację. Z góry zaznaczam, że prywatne przechowalnictwo nie wchodzi w grę.
-
Warszawski SAP ma dużą powierzchnię magazynową w Łubnej.
http://sap.waw.pl/dzialalnosc-uslugowa/kontakt-2
-
Warszawski SAP ma dużą powierzchnię magazynową w Łubnej.
http://sap.waw.pl/dzialalnosc-uslugowa/kontakt-2
O SAPie już wiem i bedziemy składować u nich Kat. B 2-B. 10. Poszukuję czegos na Kat. A, BE i B50 gdyż zgodnie z ustawą archiwalna moja instytucja musi zapewnić tym materiałom osobne pomieszczenie magazynowe. Zatem moja prośba nadal pozostaje aktualna.
-
AP Radom ma względnie nową siedzibę, w tym nowe magazyny, nie wiem jak u nich z zapełnieniem.
-
Firma P6B Sp. z o.o. wynajmuje powierzchnię magazynową w budynku przy ul. Przasnyskiej 6B na Żoliborzu, wśród najemców m.in. Ministerstwo Sprawiedliwości (magazyn archiwum zakładowego) i IPN
-
Weteran KNHS UJ pozdrawia eks prezesa :)
-
Firma P6B Sp. z o.o. wynajmuje powierzchnię magazynową w budynku przy ul. Przasnyskiej 6B na Żoliborzu, wśród najemców m.in. Ministerstwo Sprawiedliwości (magazyn archiwum zakładowego) i IPN
Dziękuję bardzo :) Skontaktuję się z nimi.