a czy ktoś pytał o to użytkowników? Może by im pasował inny miesiąc?Chyba nikt nie pytał. Natomiast u nas w lipcu (dużo), czy też we wrześniu (niedużo), głównie pojawiają się korzystający związani z uczelniami, które jakoś tam w tych terminach jeszcze funkcjonują i wykładowcy zwykle wakacjonują się w sierpniu.
W tym roku nasza pracownia była zamknięta ze względu na malowanie, co będzie w przyszłym jeszcze nie wiem.
Ja jestem za zamykaniem pracowni na miesiąc w wakacje. A najlepiej by było, gdyby wszystkie archiwa albo zamykały pracownie w tym samym czasie albo przez całe wakacje były otwarte - nic tak nie dziwi i nie denerwuje użytkowników, jak różnice w działalności poszczególnych ap: różne cenniki, różne godziny i zasady zamawiania akt, tu można robić samodzielnie zdjęcia, tam nie, itd.
Ten brak jednolitych zasad gorzej wpływa na nasz wizerunek niż przerwa wakacyjna.
A co do skanera w pracowni, to obawiam się, że akta po takim samodzielnym skanowaniu będą "trochę zmaltretowane", dyżurny będzie musiał co chwila udzielać wskazówek, jak skanować i niektórzy użytkownicy będą się skarżyć na hałas (no chyba że to jakieś bezszmerowe cudo techniki będzie :D).
Ciekawa jestem bardzo, jak to będzie wyglądało w praktyce.
Otwarcie pracowni przez cały rok, albo inaczej - nie zamykanie ich na wakacje - nie jest najmniejszym problemem dla archiwów. To decyzja o tej zmianie w maju, tuż przed urlopami wakacyjnymi, jest bardzo nie w porządku.
przerwa w czytelni to nie tylko urlopy ale też szansa na nadgonienie pracy w digi...Dokładnie to miałem na myśli. Zawsze przerwa wakacyjna była u nas możliwością dogonienia zamówień na kopie cyfrowe i wzięcia urlopu bez wydłużania terminów realizacji zamówień z czytelni.
W związku z tym w roku 2017 zasady tzw. przerwy wakacyjnej zostaną zliberalizowane.Nieco "po ptokach", ale może część APów skorzysta na jakiejkolwiek liberalizacji, bo w wielu już zostało ogłoszone (na stronach, w gablotach, tablicach informacyjnych, itp.), że przerwy nie będzie. Z zarządzeniami Naczelnej dyrektorzy chyba boją się dyskutować.
Jeśli przerwa wakacyjna służy nadgonieniu pracy, to znaczy że jednostka jest źle zorganizowana. Zamiast do zabaw edukacyjno-popularyzatorskich należy pracowników przesunąć do digitalizacji. Za organizację pracy w archiwum odpowiada jego kierownik. (...)
Chyba od czasu tajemniczego zbanowania Ewap nie było tu tak gorącej dyskusji.
(...)
Dane zbierałem szybko ze stron internetowych, więc gdyby ktoś zobaczył jakieś błędy proszę o info.
Chyba od czasu tajemniczego zbanowania Ewap nie było tu tak gorącej dyskusji.
Zarządzenie ws. udostępniania, procedowanie już 2016 r., po konsultacjach z archiwami, zostało podpisane w połowie 2017 r. i to jest główna przyczyna problemu. Niestety biurokracja w NDAP jest trudna do wyrugowania. W związku z tym w roku 2017 zasady tzw. przerwy wakacyjnej zostaną zliberalizowane. Szczegóły będą przekazane w poniedziałek w piśmie okólnym do archiwów.
From: Kazimierz Mazan [mailto:kmazan@archiwa.gov.pl]
Sent: Monday, June 19, 2017 4:29 PM
To: AAN; AGAD; AP Bialystok; AP Bydgoszcz; AP Czestochowa; AP Elblag; AP Gdansk; AP Gorzow; AP Kalisz; AP Katowice; AP Kielce; AP Koszalin; AP Krakow; AP Leszno; AP Lodz; AP Lublin; AP Olsztyn; AP Opole; AP Piotrkow Trybunalski; AP Plock; AP Poznan; AP Przemysl; AP Radom; Sekretariat; AP Siedlce; AP Suwalki; AP Szczecin; AP Torun; AP Wroclaw; AP Zamosc; APW; NAC; AP Zielona Góra
Cc: Natalia Grzywalska
Subject: Prośba o informację dla MKIDN o wydarzeniach w miesiącu lipcu
Szanowni Państwo,
MKIDN zwróciło się do nas z prośbą o informację na temat wyadrzeń kulturalnych w archiwach państwowych w miesiącu lipcu (mail poniżej). Proszę o nadesłanie informacji w tabeli (w załączeniu) do środy 21 czerwca.
Dziekuję, Kazimierz Mazan
Szanowni Państwo,
uprzejmie proszę o przesłanie informacji na temat przypadających w lipcu 2017 roku najważniejszych wydarzeń kulturalnych, w tym również konferencji, jubileuszy twórców, sympozjów i innych przedsięwzięć, w których Państwa zdaniem powinien uczestniczyć, Minister lub wyznaczony przedstawiciel Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Będę wdzięczna za przesłanie powyższych informacji w wersji elektronicznej na adres: jnoszczak@mkidn.gov.pl w nieprzekraczalnym terminie do dnia 22 czerwca br. według załączonej tabeli.
Z poważaniem
Jolanta Noszczak
"9.1.1.2.
Ochrona, udostępnianie, digitalizacja i popularyzacja zasobów dóbr kultury i propagowanie wiedzy o dziedzictwie kulturowym"liczba przedsięwzięć popularyzatorskich (wystawy tradycyjne i wirtualne, prezentacje multimedialne, konferencje organizowane lub współorganizowane przez archiwum, wystąpienia na konferencjach i seminariach, odczyty, wycieczki, konkursy, prezentacje na ekranie TV archiwum, wywiady dla radia, telewizji i prasy, udział w filmach, filmy organizowane i współorganizowane przez archiwum, promocje wydanych publikacji, inne, np. "Dni otwarte", Noc Muzeów) i edukacyjnych (lekcje archiwalne i on-line, zajęcia ze studentami, warsztaty, projekty edukacyjne i konkursy edukacyjne) - w danym roku 0
Problem otwarcia pracowni powrócił jak bumerang. Zawsze będą dwie strony medalu. Może jednak trzeba się poważnie zastanowić nad otwarciem pracowni w weekendy, godziny 9:00-17:00. Uważam, że to bardzo dobry pomysł tak samo jak i otwarcie pracowni w okresie letnim.
Może jednak trzeba się poważnie zastanowić nad otwarciem pracowni w weekendy, godziny 9:00-17:00.
serio??? bez kasy??? archiwista??? a gdzie czas na życie prywatne??? ;)
Można zrobić bezgotówkowo w ramach odbioru.
Przypomnę, że istnieje coś takiego jak równoważny czas pracy, także możliwy do stosowania w administracji państwowej. Ja wprawdzie nie pracuję w administracji, a w państwowej instytucji kultury i mam właśnie czas pracy równoważny, tj limit godzin do przepracowania w miesiącu, bez sztywnych ram 5 dni po 8 godzin.
Na koniec, nie wiem, jak ma kierownik zorganizować pracę i urlopy w oddziale liczącym 3 osoby, łącznie z nim.Czy taki oddział ma sens?
Dziękuję za info.Dane zbierałem szybko ze stron internetowych, więc gdyby ktoś zobaczył jakieś błędy proszę o info.
Zadałem też takie pytanie na forum archiwistów i dodam, że Opole i Toruń odpowiedzieli, że nie mają przerwy. Prawdopodobnie Bydgoszcz także nie. Możliwe, że na stronie jeszcze nie podali.
A teraz, koleżanki i koledzy, zastanówcie się, jak to wygląda na zewnątrz.
<ciach>
Chaos, chaos, chaos (także komunikacyjny).
I wniosek: jeśli na 72 archiwa tylko 31 zamyka PN, to znaczy, że reszta sobie poradziła. I chwała im za to, to znaczy, że w sytuacji kryzysowej potrafią zadziałać. Reszta poszła po najmniejszej linii oporu. :( :( :(
Naprawdę chcecie mi powiedzieć, że w tak dużym archiwum jak AAN, Łódź, Poznań nie można przesunąć kogoś do PN z innych działów? Pracowałam w Archiwum wiele lat i wiem, że jest to możliwe. I nie demonizujmy, można zastąpić osoby, które na co dzień obsługują PN.Cytat: Aleksander KorolewiczNa koniec, nie wiem, jak ma kierownik zorganizować pracę i urlopy w oddziale liczącym 3 osoby, łącznie z nim.Czy taki oddział ma sens?
I ogólna refleksja na koniec: mogliśmy likwidację przerwy wakacyjnej w czytelniach przedstawić jako sukces, jako ważny krok w otwieraniu i udostępnianiu archiwów, a co wyszło?
Czy ktoś wyciągnie wnioski?
Profesja archiwisty choć piękna i dająca wiele radości, ma też swoją ciemną stronę. Niskie płace, niedowartościowanie, niski prestiż, celowa i świadoma degradacja zawodu powodują frustracje. Oczywiście be silni jesteśmy wobec argumentu, że jeśli komuś nie odpowiada, może odejść. Warto jednak pamiętać, że archiwa, to nie tylko akta, nie tylko użytkownicy, ale też pracownicy, od których bardzo wiele zależy.
"Utrzymywanie kontaktów i słuchanie ludzi w czasie bezpośredniej rozmowy to podstawa. Jednym z najczęstszych powodów, dla których ludzie odchodzą z pracy, jest to, że nikt ich nie słuchał. Rzadko chodzi wyłącznie o pieniądze, częściej o frustrację."
Richard Branson "Like a Virgin"
Czy ja wiem? Bo ma sporo akt i sporo roboty? Tak mi do głowy przyszło.Cytat: Aleksander KorolewiczNa koniec, nie wiem, jak ma kierownik zorganizować pracę i urlopy w oddziale liczącym 3 osoby, łącznie z nim.Czy taki oddział ma sens?
Dzis do archiwow miało isc pismo w sprawie czytelni.
Ktos, cos wie, jakiej było tresci?
Ciekawi mnie, czy "zbuntowani" dyrektorzy zostaną zmuszeni do otwarcia czytelni, i jakimi argumentami.
2. Środowisko naukowe się ucieszyło (wiem, bo dostaję sygnały stamtąd, najbardziej ich cieszy, że do AAN będą mogli przyjechać i w spokoju zrobić kwerendę).Mam dziwne wrażenie, że większość użytkowników narzekających na AAN i brak możliwości robienia kwerendy w spokoju przez wiele lat przypominało sobie o istnieniu tego archiwum w okolicach 15 czerwca.
Hanna? Zbuntowani dyrektorzy... może wrócimy do pręgierzy - tylko za co?
Mam dziwne wrażenie, że większość użytkowników narzekających na AAN i brak możliwości robienia kwerendy w spokoju przez wiele lat przypominało sobie o istnieniu tego archiwum w okolicach 15 czerwca.Oczywiście, bo wtedy kończy się rok akademicki i jest czas, żeby przyjechał np. z Poznania i spokojnie zrobić kwerendę. Co w tym dziwnego?
Niestety, nie jest to takie proste zadanie, jak by się mogło wydawać, bo otoczka udostępniania wymaga już większej wiedzy i doświadczenia na tym polu...
Zjazdowe i pozjazdowe dyskusje podsunęły mi pomysł na kolejne hasło do antysłownika:
Pracownia naukowa - miejsce do udostępniania naukowcom akt opracowanych naukowo, realizowane przez archiwistów - naukowców. Nie mylić z czytelnią - czytelnia nie ma naukowych przerw na wietrzenie oraz naukowych dni bez udostępniania akt. Poza tym czytelnia jest zupełnie nienaukowo obsługiwana przez panią z czytelni (por.: pani z czytelni). ;)
To może nie całkiem na temat, ale uprzejmie dziękuję za tę "otoczkę udostępniania", postaram się to wykorzystać przy tworzeniu hasła dot. informacji naukowej w antysłowniku archiwalnym ;)
Cytat: Aleksander KorolewiczNa koniec, nie wiem, jak ma kierownik zorganizować pracę i urlopy w oddziale liczącym 3 osoby, łącznie z nim.Czy taki oddział ma sens?
To może nie całkiem na temat, ale uprzejmie dziękuję za tę "otoczkę udostępniania", postaram się to wykorzystać przy tworzeniu hasła dot. informacji naukowej w antysłowniku archiwalnym ;)
"Bo nie zna życia, kto nie służył w marynarce..."
Dodałbym do kompletu "otoczkę opracowania"i "otoczkę nadzoru".
Wyślijmy kogoś z opracowania na kontrolę. Skontrolować skontroluje, ale pewnie protokół będzie poprawiał parę razy.
Posadźmy nadzorcę w pracowni. Akta poda, ale czy udzieli pełnej i wyczerpującej informacji "mniej zaprawionemu w boju" korzystającemu - wątpię.
A kwerendziarz rok będzie opracowywał zespół, który opracowanie zrobi w miesiąc.
Każdy ma swoją robotę na której się zna, magazynier nie zrobi skanów, a skanerzysta zabłądzi w magazynie.
Jak słyszę że w pracowni to tylko akta trzeba podać mam ochotę zacytować jedną z bardziej znanych kwestii z "Psów" - tą o zabijaniu.
Prawda jest jednak taka, że takie przerwy mają się nijak do celu naszego istnienia, czyli do udostępniania dokumentacji. Zaproponuje mały eksperyment myślowy - jak się czujecie, kiedy idziecie do urzędu z ważną sprawą i nie możecie jej załatwić, bo urząd w danym dniu, np. miał skrócony czas pracy? Myślę, że tak właśnie czują się użytkownicy, którym zamyka się pracownię naukową na jeden miesiąc. Z jednej strony poprawiamy swój wizerunek organizując wystawy, prelekcje itp., z drugiej strony psujemy ten wizerunek zamykając pracownie naukowe w okresie wakacyjnym.
Mam niestety wrażenie, że to co zrobili niektórzy dyrektorzy AP-ów jest aktem rozmyślnego nieposłuszeństwa. Takie postępowanie nazywa się niesubordynacją. Jeśli tak jest w rzeczywistości, to moja konstatacja jest niestety smutna.
O ewentualnym "wakacyjnym" przejściu pracownika myślę nie od dziś, ale od końca maja. :) Oczywiście oddział wspomagający musi tak zorganizować własne kadry, by i sam mógł funkcjonować. Trzeba się liczyć z tym, że osoba ta (primo) nie będzie wykonywać kwerend czy innych prac dla macierzystego oddziału oraz (secundo) nie będzie znała zasobu oddziału, który ma reprezentować przed użytkownikiem i mu pomagać. Jeszcze gorzej - może nie być zorientowana w charakterze udostępnianego zasobu, co może mieć przykre konsekwencje, jeśli udostępniać będzie np. akta o charakterze własnościowym, a z tego typu sprawami nie miała do tej pory do czynienia. Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, moglibylibyśmy się odpowiednio przygotować, wysyłając tego czy owego wybrańca na praktyki...CytujPewnie taki oddział nie ma sensu ale jest bo archiwum ze względów lokalowych rozdzielone jest fizycznie miedzy 5 budynków oddalonych od siebie. Wiem buduje się nowe ale to jeszcze potrwa. Wiem można by zrobić 1 oddział na 3 budynki ale jednak wygodniej jest jeśli osoba kierująca jest na miejscu. Pewnie można też przesunąć na czas urlopu osobę z innego oddziału i pewnie tak się da zrobić...Cytat: Aleksander KorolewiczNa koniec, nie wiem, jak ma kierownik zorganizować pracę i urlopy w oddziale liczącym 3 osoby, łącznie z nim.Czy taki oddział ma sens?
Przerwa dotyczy tylko i wyłącznie funkcji udostępniania akt w czytelni, w praktyce tylko do celów naukowych i genealogicznych. Autorytet "urzędu", do którego widzę wielu z obecnych tutaj jest tak przywiązanych, nie cierpi na sierpniowej przerwie, bo dotyczy ona raczej funkcji Archiwum jako instytucji kultury. Większość z nich ma przerwy wakacyjne (np. w Biblioteka Jagiellońska).
To może nie całkiem na temat, ale uprzejmie dziękuję za tę "otoczkę udostępniania", postaram się to wykorzystać przy tworzeniu hasła dot. informacji naukowej w antysłowniku archiwalnym ;)
"Bo nie zna życia, kto nie służył w marynarce..."
Dodałbym do kompletu "otoczkę opracowania"i "otoczkę nadzoru".
Wyślijmy kogoś z opracowania na kontrolę. Skontrolować skontroluje, ale pewnie protokół będzie poprawiał parę razy.
Posadźmy nadzorcę w pracowni. Akta poda, ale czy udzieli pełnej i wyczerpującej informacji "mniej zaprawionemu w boju" korzystającemu - wątpię.
A kwerendziarz rok będzie opracowywał zespół, który opracowanie zrobi w miesiąc.
Każdy ma swoją robotę na której się zna, magazynier nie zrobi skanów, a skanerzysta zabłądzi w magazynie.
Jak słyszę że w pracowni to tylko akta trzeba podać mam ochotę zacytować jedną z bardziej znanych kwestii z "Psów" - tą o zabijaniu.
Ostatecznie, wobec istniejących trudności w korzystaniu z zasobu archiwów przedstawionych już wyżej, wydaje się sensowne dodanie czwartego celu wykorzystania Internetu do świadczenia usług archiwalnych, to jest informowania, w jaki sposób należy korzystać z zasobu archiwum. Uzupełnia on trzy już opisane poziomy prezentowania informacji: poziom informacji o archiwum, poziom informacji o dostępie do materiałów archiwalnych oraz poziom informacji o dostępie do kopii cyfrowych. Zarówno stosowne wprowadzenie ogólne na temat korzystania z archiwum, jak i programy treningowe w zakresie poruszania się w danym archiwum lub dotyczące przykładowego tematu badawczego, udostępnione w Internecie, powinny pomóc użytkownikowi, przed jego wizytą w archiwum, w przezwyciężeniu trudności i przeszkód w korzystaniu z zasobu archiwalnego.
Czy ktoś kto przychodzi do archiwum może po prostu zamówić np. półgodzinną lekcję treningową przed skorzystaniem z akt?Kilka razy słyszałam, jak o możliwosci takiego przeszkolenia przed korzystaniem z akt w PN w archiwach brytyjskich mówił W. Stępniak. I nie sądzę, żeby wymagało to ekstra srodków.
Bądźmy poważni, takie historyjki można opowiadać komuś kto nigdy nie pracował w archiwum, tu jesteśmy "między swemi". Jak rozumiem, te porównania pracy archiwisty na różnych "odcinkach" to jest bardziej domniemanie niż doświadczenie.
Doświadczenie natomiast daje np. praca w małym archiwum państwowym lub w archiwum zakładowym. Tam trzeba robić wszystko - podobnie jak w za przeproszeniem Biedronce. Opracowania można nauczyć się w góra rok, robienia kwerend w miesiąc, skanowania pewnie w tydzień. Jeśli ktoś zabłądzi w magazynach to znaczy że są źle oznaczone.
Nie ma żadnych "otoczek", są różne zadania, potrzeby archiwów i nasze przyzwyczajenia.
Myślę że pracownik który opracowuje akta współczesne pomęczy się przy pierwszej i drugiej kontroli, a z trzecią poradzi sobie doskonale.
Pracownik czytelni/pracowni jest do podawania akt, proszę sobie popatrzeć na definicję archiwisty jako pracownika naukowego w PSA, gdzie tam jest mowa o udostępnianiu? To jest zadanie generalnie dla personelu pomocniczego archiwum, natomiast wykonuje je w praktyce ten kto je wykonuje. Informacji o zasobie może udzielać ktoś inny, może ta sama osoba ale to są dwa różne zadania.
Oczywista sprawa, ze ktoś w tej pracowni usiądzie, ale jeśli nie zajmuje się tym na codzień to będzie miał wątpliwości, nie będzie pewny tego co mówi i jeśli mamy być "frontem do klienta" i pełna profeska to także w wakacje.
W archiwum w Poznaniu są dyżury popołudniowe w PN codziennie i wykonują je pracownicy z innych oddziałów. Sama wielokrotnie takie dyżury pełniłam (pracując na codzień w opracowaniu oraz w ewidencji).
I dawalismy radę 8)
... przerwy wakacyjne służyły nam do nadrabiania zaległości na czynności, na które w ciągu tygodnia nie ma czasu, bo obsługuje się użytkowników (często dwie osoby na dyżurze nie dają rady z bieżącymi pracami), a do tego uzupełnianie baz danych, kontrola skanów, kontrola jednostek luźnych po wykorzystaniu, przygotowanie akt do digitalizacji, czyli paginacja! (tak, to także robimy!!!, żeby bajka o cyfrowych archiwach się mogła ziścić). EZD, korespondencja, itd... to nie są sprawy, które się da między jedną a drugą teczką, między jednym a drugim mailem, między jednym a drugim telefonem wykonać. [...] Przez 10 lat stajemy na uszach, by wykonać zarządzone normy i sprawić, by skargi użytkowników do NDAP nie szły lawinowo, a samo podawanie teczek, to też nie jest jedyna rzecz, bo bierzemy udział w innych pracach np. komisje zakupu, wyceny itp....
Bądźmy poważni, takie historyjki można opowiadać komuś kto nigdy nie pracował w archiwum, tu jesteśmy "między swemi". Jak rozumiem, te porównania pracy archiwisty na różnych "odcinkach" to jest bardziej domniemanie niż doświadczenie. Doświadczenie natomiast daje np. praca w małym archiwum państwowym lub w archiwum zakładowym. Tam trzeba robić wszystko - podobnie jak w za przeproszeniem Biedronce. Opracowania można nauczyć się w góra rok, robienia kwerend w miesiąc, skanowania pewnie w tydzień. Jeśli ktoś zabłądzi w magazynach to znaczy że są źle oznaczone.
Nie ma żadnych "otoczek", są różne zadania, potrzeby archiwów i nasze przyzwyczajenia.
Wydawało mi się zawsze, że nic gorszego nie może spotkać użytkownika archiwów jeśli chodzi o ich strony internetowe niż kontakt ze stroną AGAD (i piszę to ze smutkiem :( :( :(), a tu bum: komunikat na stronie AP Toruń: http://www.torun.ap.gov.pl/index-show-godziny.htmlA może tak przedstawiciel ministerstwa, powołany ponoć do nadzoru nad ND/NDAP, zanim zacznie krytykować politykę udostępniania poszczególnych dyrektorów archiwów państwowych (nawet jeśli ta krytyka jest uzasadniona), poogląda stronę NDAP i wyrazi swoje zdanie o jej aktualności (!!!) i przydatności dla użytkowników - skoro mamy być tak frontem do klienta
A może tak przedstawiciel ministerstwa, powołany ponoć do nadzoru nad ND/NDAP, zanim zacznie krytykować politykę udostępniania poszczególnych dyrektorów archiwów państwowych (nawet jeśli ta krytyka jest uzasadniona), poogląda stronę NDAP i wyrazi swoje zdanie o jej aktualności (!!!) i przydatności dla użytkowników - skoro mamy być tak frontem do klientaWielokrotnie mówiłam i pisałam (także na tym forum), że strona internetowa NDAP to paździerz i kompromitacja, widać, że nikt tego nie ogarnia, informacje są przypadkowe, często nieaktualne. To samo dotyczy mediów społecznościowych, czyli NDAP na Fb i TT: prowadzi to ktoś, kto nie ma pojęcia, jak działają media społecznościowe i na czym to wszystko polega. Wielka szkoda, bo widzę, jak inne instytucje to robią, archiwa nie potrafią. Wielka, wielka, szkoda:(
https://www.archiwa.gov.pl/pl/dla-uzytkownikow/warunki-udost%C4%99pniania-zasobu-archiwum
jako żywo mamy tu informację z 2013 r. - czyżby ND wycofał się z zarządzenia z 18 maja 2017 r.?
Jak to powiadają mądrzy ludzie: ryba psuje się od głowy.
CytujOpracowania można nauczyć się w góra rok, robienia kwerend w miesiąc, skanowania pewnie w tydzień.
Trochę więcej pokory
Bądźmy poważni, takie historyjki można opowiadać komuś kto nigdy nie pracował w archiwum, tu jesteśmy "między swemi". Jak rozumiem, te porównania pracy archiwisty na różnych "odcinkach" to jest bardziej domniemanie niż doświadczenie.
O tak. Po 20 latach pracy w AP nadal więcej domniemuję niż doświadczyłem, czego przykładem jest ta dyskusja.Doświadczenie natomiast daje np. praca w małym archiwum państwowym lub w archiwum zakładowym. Tam trzeba robić wszystko - podobnie jak w za przeproszeniem Biedronce. Opracowania można nauczyć się w góra rok, robienia kwerend w miesiąc, skanowania pewnie w tydzień. Jeśli ktoś zabłądzi w magazynach to znaczy że są źle oznaczone.
Cóż - nie wszyscy są geniuszami.
Jak przyszedłem do pracy to był taki zwyczaj - "Młody" "wędrował" po oddziałach, jechał na kontrole (w sądzie byłem), dostawał jakiś zespół do opracowania(http://baza.archiwa.gov.pl/sezam/sezam.php?l=pl&mode=show&zespoly_id=67894), zostawiali go w Wigilię samego w pracowni (o dziwo było 2 klientów), nawet w księgowości sumowałem jakieś cyferki... Zwyczaj uległ zapomnieniu i nastała specjalizacja.Nie ma żadnych "otoczek", są różne zadania, potrzeby archiwów i nasze przyzwyczajenia.
Myślę że pracownik który opracowuje akta współczesne pomęczy się przy pierwszej i drugiej kontroli, a z trzecią poradzi sobie doskonale.
Pracownik czytelni/pracowni jest do podawania akt, proszę sobie popatrzeć na definicję archiwisty jako pracownika naukowego w PSA, gdzie tam jest mowa o udostępnianiu? To jest zadanie generalnie dla personelu pomocniczego archiwum, natomiast wykonuje je w praktyce ten kto je wykonuje. Informacji o zasobie może udzielać ktoś inny, może ta sama osoba ale to są dwa różne zadania.
Że ja na to nie wpadłem! Kolego kierowniku GO! Oczekuj wezwań z pracowni!
A tak poważnie - rozmawiamy o sytuacji "awaryjnej", kiedy miesiąc przed wakacjami dowiadujemy się że plany urlopowe można w buty wsadzić. Zwłaszcza w małych "Biedronkowych" oddziałach. Oczywista sprawa, ze ktoś w tej pracowni usiądzie, ale jeśli nie zajmuje się tym na codzień to będzie miał wątpliwości, nie będzie pewny tego co mówi i jeśli mamy być "frontem do klienta" i pełna profeska to także w wakacje.
Geniusze znajdują sobie lepszą pracę niż praca w archiwum :)
Zawsze jest tak że jedne rzeczy wychodzą nam lepiej, drugie gorzej, ja też tak mam. Ale czasy kiedy ktoś spędzał "całe życie przy maszynie, odznaczenie go nie minie" (jednej i tej samej maszynie dodajmy) już minęły. Więc warto umieć jeszcze inne rzeczy.
W takich sytuacjach, kiedy ten kto udziela informacji nie jest specjalistą w jakimś wąskim zakresie najlepsze są działania systemowe, w niektórych urzędach są to np. karty usług, czy karty informacyjne z ISO - informacja jest tworzona przez specjalistów od konkretnych spraw, a udostępniana przez tego kto ją akurat udostępnia, ponadto jest dostępna w internecie.
To jest lekka paranoja - efektem naukowego opracowania są inwentarze ze wstępami, powinny one dawać wystarczającą głębię informacyjną do tego by poruszać się po dokumentacji, tymczasem okazuje się że potrzebna jest jeszcze "otoczka" informacyjna ... Więc po co to opracowanie?
1.3. Zasób opracowany ogółemWersja full - https://www.archiwa.gov.pl/files/sprawozdanie_2016.pdf
Na koniec 2016 r. opracowana część zasobu archiwalnego liczyła 12 025 689 jednostek inwentarzowych, co odpowiadało 144 133,38m.b. W stosunku do 2015 r. liczba całkowicie opracowanych jednostek wzrosła o 172 144 j. inw. (przyrost o 1,45%), a metraż zasobu opracowanego wzrósł o 1 309,38 m.b. (przyrost o 0,92%). Na przyrost ten składają się głównie efekty prac prowadzonych w archiwach państwowych, w tym bieżące inwentaryzowanie i zatwierdzanie dopływów do zespołów opracowanych, w mniejszym zaś zakresie przejmowanie do archiwów materiałów opracowanych przez jednostki przekazujące. W ten sposób między innymi AP w Częstochowie uznało za opracowane 20 nowo przejętych zespołów, zaś zasób AP w Kielcach wzbogacił się o opracowany zespół Park Krajobrazowy ?Lasy Janowskie? w Janowie Lubelskim. Sporadycznie zdarzało się wycofywanie zespołów opracowanych, np. Akta miasta Koluszek w AP w Piotrkowie Trybunalskim Oddziale w Tomaszowie Mazowieckim ? z karty A na kartę B jako Miejska Rada Narodowa i Zarząd Miejski w Koluszkach. Największy odsetek zasobu opracowanego wykazały w końcu 2016 r.: AGAD (99% jednostek inwentarzowych i 96,9% metrów bieżących), AP w Lesznie (odpowiednio 67,2% i 80,7%), AP w Poznaniu (67,1% i 71,2%, archiwum to zaznacza, że w całości opracowano tam najstarszą część zasobu), AP w Szczecinie (73,5% i 65,8%) oraz AP w Kielcach (66,8% i 64%). Znacznie mniejsza część zasobu była opracowana w: NAC (1,4% jednostek inwentarzowych i 18,3% metrów bieżących), AN w Krakowie (odpowiednio 7,71% i 16%; w tym archiwum część zespołów, uznawanych wcześniej za opracowane, skierowano do ponownego opracowania), AAN (15,5% i 19,4%), AP w Suwałkach (19,6% i 30,5%), AP w Koszalinie (29,6% i 31,9%) i AP w Białymstoku (28,7% i 45,9%). Ogółem za opracowane uznawano
26,2% jednostek inwentarzowych (z pominięciem NAC, które przechowuje kilkanaście milionów fotografii jeszcze nie opracowanych, było to 39,4%) oraz 42,8% metrów bieżących
Kolega Jarek nie pracuje w ap, mylnie sądziłem że wszyscy tu to wiedzą :D
Pracowałem zaraz po studiach ale krótko. Miałem szczęście bo trafiłem na dobrych nauczycieli. Od 18 lat jestem dzielnym archiwistą zakładowym. Robiłem i robię chyba prawie wszystko co archiwista może robić, wydawałem akta zarówno w pracowni jak i w czytelni :). U nas "na odcinku" "otoczki informacyjnej" zdecydowanie najlepszy jest kolega Karol :).
Jak sam zauważyłeś, problem to brak opracowania, ani otoczka, ani systemowa informacja (zresztą niby jaka w takiej sytuacji?) tego nie zastąpi.
ps. Uprzedzając ewentualne pytanie czemu się właściwie "wtrancam" i nie wykazuję "trochę więcej pokory" - archiwistyka to nie jest wiedza tajemna ani wyjątkowo skomplikowana (wbrew temu co usiłują nam wmówić niektórzy), za to wymaga gruntownej (do korzeni) modernizacji.
Nie trawię już tych ciągłych gadek o rekords manadżmentach, antropologicznych ujęciach archiwistyki i podobnych bzdur, to jest w najlepszym razie omijanie problemów istotnych dla naszej profesji. Jako urzędnik śmieję się i będę się śmiać ze wszystkich którzy twierdzą że roczna sprawozdawczość, korzystanie z EZD, wykonywanie raz na kwartał jakichś innych urzędniczych obowiązków jest niby wyjątkowo obciążające.
Jak sam zauważyłeś, problem to brak opracowania, ani otoczka, ani systemowa informacja (zresztą niby jaka w takiej sytuacji?) tego nie zastąpi.
Nigdzie tak nie napisałem. Problemem są braki kadrowe (właściwie w każdym oddziale). Człowiek przychodząc do urzędu (AP są urzędami) chce konkretnej informacji. Już. W tym momencie. Nie inwentarza, w który poczyta o dziejach urzędu, nie regulaminu pracowni/czytelni. "szukam, panie o mojej działce, co to sąsiad teraz mówi że jest jego!" Chciałbym zobaczyć, jak dajesz mu inwentarz (i który) ze słowami "tu pan znajdzie pełną głębię informacji".
Ktoś w tym wątku narzekał na sprawozdawczość, EZD czy "inne urzędnicze obowiązki"? Link poproszę.
EZD, korespondencja, itd... to nie są sprawy, które się da między jedną a drugą teczką, między jednym a drugim mailem, między jednym a drugim telefonem wykonać.
cytat może być? jeśli tak włala:EZD, korespondencja, itd... to nie są sprawy, które się da między jedną a drugą teczką, między jednym a drugim mailem, między jednym a drugim telefonem wykonać.No po prawdzie moja refleksja wynika też z innych podobnych wypowiedzi, nie tylko z forum. Na pisanie o EZD jestem już chyba uczulony :)
W przypadku takich gadek o działkach to akurat proste, bo się człowiekowi uświadamia istnienie ksiąg wieczystych.
W przypadku takich gadek o działkach to akurat proste, bo się człowiekowi uświadamia istnienie ksiąg wieczystych. Wszelkie pretensje wynikają zwykle ze spławienia delikwenta w miejscu gdzie jest interesująca go dokumentacja, albo z totalnego braku praw dostępu do interesującej go dokumentacji, albo z faktu że tego czego szuka nigdzie nie znajdzie. Taka informacja to nie jest otoczka udostępniania, bo to w znaczącej części albo rozmowa o czymś czego nie mamy albo to w ogóle nie istnieje.
Ktoś w tym wątku narzekał na sprawozdawczość, EZD czy "inne urzędnicze obowiązki"? Link poproszę.
cytat może być? jeśli tak włala:EZD, korespondencja, itd... to nie są sprawy, które się da między jedną a drugą teczką, między jednym a drugim mailem, między jednym a drugim telefonem wykonać.
No po prawdzie moja refleksja wynika też z innych podobnych wypowiedzi, nie tylko z forum. Na pisanie o EZD jestem już chyba uczulony :)
Na pisanie o EZD jestem już chyba uczulony :)
cytat może być? jeśli tak włala:EZD, korespondencja, itd... to nie są sprawy, które się da między jedną a drugą teczką, między jednym a drugim mailem, między jednym a drugim telefonem wykonać.No po prawdzie moja refleksja wynika też z innych podobnych wypowiedzi, nie tylko z forum. Na pisanie o EZD jestem już chyba uczulony :)
Zdecydowanie jednak potrzeba po prostu usiąść z boku i popatrzeć na tą robotę, i może to jakoś rozjaśni wyrwane z kontekstu zdanie. Bo nie dotyczyło ono tego, że praca w czytelni to ezd i korespondencja, ale raczej tego, że to jest zestaw obowiązków, do których dochodzą takie zdobycze ostatnich kilku-kilkunastu lat, jak ezd - czyli kolejne obowiązki do wypełnienia, ale zapisane w formie spraw elektronicznej i korespondencja napływająca w podobny sposób, mailowo, na którą zesraj się, a odpowiedzieć musisz nawet jeśli stoi ci 15 klientów przy blacie i każdy ma jakąś sprawę... A czas nie jest z gumy, wciąż masz 8 godzin dziennie na to. I nie ma cię kto zastąpić. Jedni mogą być uczuleni, ale my na takie alergie zwyczajnie nie mamy czasu, tylko mamy obowiązek się stosować, mimo, że zakres obowiązków wypełnia całkowicie czas pracy...
Ale to tak fajnie i szalenie brzmi, jak się z kontekstu fragment wyjmie, dopierdzieli, ośmieszy i niech się teraz martwią, prawda?
No i jeszcze akta urzędu wojewódzkiego, plany, metrykalia nawet.Ileś tam postów wcześniej w tym wątku przywołałem fragment artykułu H. Webera z Archeiona, ale kto by to czytał, prawda? Powyższy opis kontaktu z potencjalnym użytkownikiem zasobu to nic innego jak tylko opis zastosowania różnych poziomów informacji - o archiwum, o zasobie, o sposobie korzystania. Wszelkie "otoczki" mają to do siebie że utrudniają przyjmowanie sygnałów z zewnątrz. Skąd pomysł że tylko w archiwach państwowych udziela się informacji o zasobie i sposobach udostępniania, uwzględniając cały kontekst i przepisy?
Coś u nas, coś nie, to będzie ciągle na miejscu, proszę Pana, trzeba napisać albo pojechać, dostarczyć to i tamto, zależy, w takiej formie, oryginał albo poświadczona kopia, i będziemy potrzebować tej liczby, tę Pan uzyska tam, bo po tej nie znajdziemy, za to trzeba będzie wpłacić, nie, nie nam, my nie możemy, proszę napisać do nas, sprawdzimy, nie od razu, trzeba poszukać, a wie Pan, dużo ludzi pisze, poza tym sprawdzimy w tym oddziale, ale jeszcze musimy wysłać do tamtego oddziału i jeszcze pewnie będziemy w jednym szukać, będzie dekretacja, no przez dyrekcję i sekretariat musi przejść, nie, w tej szafie tego wszystkiego nie mam, tłumaczyłem już, już to Panu rozrysuję. Po jednej stronie człowiek, po drugiej stronie człowiek, a między nimi kpa, przepisy, ustawy, rozporządzenia, ochrona dóbr, wolno, nie wolno, i kiedy nie wolno, a może jednak wolno, zaraz, gdzie to pismo wyjaśniające, kto mi zabrał, regulaminy, ewidencja - i akta, albo ich brak. Taka otoczka.
To się przerabia, tak jest i nie ma się co roztkliwiać. Tylko raz na jakiś czas komuś się ręce trzęsą, bo trafiła się szczególnie trudna i nerwowa sprawa i powinien się w zasadzie napić i położyć, ale opcją jest tylko terapia przez pracę. ;)
W przypadku takich gadek o działkach to akurat proste, bo się człowiekowi uświadamia istnienie ksiąg wieczystych. Wszelkie pretensje wynikają zwykle ze spławienia delikwenta w miejscu gdzie jest interesująca go dokumentacja, albo z totalnego braku praw dostępu do interesującej go dokumentacji, albo z faktu że tego czego szuka nigdzie nie znajdzie. Taka informacja to nie jest otoczka udostępniania, bo to w znaczącej części albo rozmowa o czymś czego nie mamy albo to w ogóle nie istnieje.
Powtórzę zaproszenie i z przyjemnością posłucham takich rozmów w wykonaniu kolegi. Koledzy z nadzoru pewnie chętnie posłuchają rozmowy na temat JRWA dla dziwnej firmy pod nadzorem, opracowanie rozważań o opisywaniu szkiców indykacyjnych itd, itd. Przecież to proste jest, żadna "otoczka".Ktoś w tym wątku narzekał na sprawozdawczość, EZD czy "inne urzędnicze obowiązki"? Link poproszę.
cytat może być? jeśli tak włala:EZD, korespondencja, itd... to nie są sprawy, które się da między jedną a drugą teczką, między jednym a drugim mailem, między jednym a drugim telefonem wykonać.
No po prawdzie moja refleksja wynika też z innych podobnych wypowiedzi, nie tylko z forum. Na pisanie o EZD jestem już chyba uczulony :)
Ja raczej widzę tu narzekanie nie na to, że musimy to robić, a raczej na to, że NIE MAMY KIEDY tego robić.Na pisanie o EZD jestem już chyba uczulony :)
Na pisanie, że w pracowni to lekko łatwo i przyjemnie ja jestem z całą pewnością uczulony.
Tocząc tę dyskusję (na obrzeżach tematu wątku tak naprawdę), trochę brniemy w nieporozumienia.
<ciach>
Śmiać chyba tutaj jeszcze wolno?
Dochodzą sądy, akta hipoteczne, różne prezydia rad narodowych, akta gmin, notariusze...Ileś tam postów wcześniej w tym wątku przywołałem fragment artykułu H. Webera z Archeiona, ale kto by to czytał, prawda? Powyższy opis kontaktu z potencjalnym użytkownikiem zasobu to nic innego jak tylko opis zastosowania różnych poziomów informacji - o archiwum, o zasobie, o sposobie korzystania. Wszelkie "otoczki" mają to do siebie że utrudniają przyjmowanie sygnałów z zewnątrz. Skąd pomysł że tylko w archiwach państwowych udziela się informacji o zasobie i sposobach udostępniania, uwzględniając cały kontekst i przepisy?
...
No i jeszcze akta urzędu wojewódzkiego, plany, metrykalia nawet.
Coś u nas, coś nie, to będzie ciągle na miejscu, proszę Pana, trzeba napisać albo pojechać, dostarczyć to i tamto, zależy, w takiej formie, oryginał albo poświadczona kopia, i będziemy potrzebować tej liczby, tę Pan uzyska tam, bo po tej nie znajdziemy, za to trzeba będzie wpłacić, nie, nie nam, my nie możemy, proszę napisać do nas, sprawdzimy, nie od razu, trzeba poszukać, a wie Pan, dużo ludzi pisze, poza tym sprawdzimy w tym oddziale, ale jeszcze musimy wysłać do tamtego oddziału i jeszcze pewnie będziemy w jednym szukać, będzie dekretacja, no przez dyrekcję i sekretariat musi przejść, nie, w tej szafie tego wszystkiego nie mam, tłumaczyłem już, już to Panu rozrysuję. Po jednej stronie człowiek, po drugiej stronie człowiek, a między nimi kpa, przepisy, ustawy, rozporządzenia, ochrona dóbr, wolno, nie wolno, i kiedy nie wolno, a może jednak wolno, zaraz, gdzie to pismo wyjaśniające, kto mi zabrał, regulaminy, ewidencja - i akta, albo ich brak. Taka otoczka.
To się przerabia, tak jest i nie ma się co roztkliwiać. Tylko raz na jakiś czas komuś się ręce trzęsą, bo trafiła się szczególnie trudna i nerwowa sprawa i powinien się w zasadzie napić i położyć, ale opcją jest tylko terapia przez pracę. ;)
Drobna errata w mapach przerw wakacyjnych po przejrzeniu stron www na początku lipca.Drobna errata. W ekspozyturze w Spytkowicach k. Zatora jest czytelnia (podległa pod centralę w Krakowie). :)
http://o-archiwum.pl/przerwa-wakacyjna-w-czytelniach-archiwow-panstwowych-mapy/ (http://o-archiwum.pl/przerwa-wakacyjna-w-czytelniach-archiwow-panstwowych-mapy/)
O tak, "skanowania nauczymy się w 2 tygodnie" i "stanie przy maszynie" wyjątkowo wyrafinowany humor, boki zrywać.
Ciekawa logika - długość szkolenia jako wyznacznik czasu na naukę danej umiejętności.
Tym tropem nauka EZD to 2 godziny (tyle trwało jedno ze szkoleń zorganizowanych przez PUW),
"Nogę stracił przy maszynie, odznaczenie go nie minie". Nic o staniu w tym kawałku nie ma.
do swoich bzdur.
Używanie takich określeń na coś co opisano w teorii i metodyce budzi zwyczajnie rozbawienie i tyle.
To się da opisać w procedurach, procedurę jest w stanie realizować każdy kto ma predyspozycje do wykonywania tej pracy (a nie każdy ma) i zostanie do niej przyuczony.
Nie należy się bać tego że inni mogą wiedzieć tyle co my o naszym archiwum, zasobie, aktach. Trzeba też umieć przyznać że to prostu żadna skomplikowana, wyrafinowana i rzadka wiedza nie jest.
Po prostu dobrze wykonujecie swoją pracę, która jest jaka jest.
Ciekawa logika - długość szkolenia jako wyznacznik czasu na naukę danej umiejętności.
Czy kolega aby na pewno rozumie co napisał? Dobre szkolenia trwają zawsze tyle ile powinny, ani za długo ani za krótko.
"Nogę stracił przy maszynie, odznaczenie go nie minie". Nic o staniu w tym kawałku nie ma.
To kolegi kolega "po otoczce" tak raczył zniekształcić słowa tej piosenki, cytowałem to wcześniej w oryginale, proszę sobie sprawdzić parę (naście) postów wcześniej.
[...]Rzeczywiście, miałem rację mówiąc o naginaniu faktów...
Ale czasy kiedy ktoś spędzał "całe życie przy maszynie, odznaczenie go nie minie" (jednej i tej samej maszynie dodajmy) już minęły.
[...]
Pozwoliłem sobie sprawdzić:[...]Rzeczywiście, miałem rację mówiąc o naginaniu faktów...
Ale czasy kiedy ktoś spędzał "całe życie przy maszynie, odznaczenie go nie minie" (jednej i tej samej maszynie dodajmy) już minęły.
[...]
A kolega na pewno zrozumiał co napisał? Kolega przytoczył link do szkolenia z digitalizacji jako argument swojej tezy, że nauka digitalizacji to dwa tygodnie, po czym kolega pisze o skanowaniu, że studiów do tego nie potrzeba. Owszem, ale samo skanowanie to nie jest cała digitalizacja. To coś, jakbym powiedział, że opracowania można się w jeden dzień nauczyć, ponieważ do przewracania kartek nie potrzeba studiów podyplomowych. Ba, nawet dzieci z przedszkola mogą opracowywać, bo przecież każde umie kartki w książkach przewracać. Będzie to prawda?
Krócej? Digitalizacja to nie tylko skanowanie! A tego najbardziej nie lubię u ludzi: "nie wiem, nie znam się, ale się wypowiem". Kolega nie ma o digitalizacji pojęcia, a jedynie coś tam w temacie skanowania liznął, to niech po prostu nie upraszcza...
Usystematyzujmy.
"Otoczka udostępnianie" to nie jest jakaś specjalistyczna wiedza bliska magii - to po prostu znajomość zasobu i przepisów w tym zakresie i umiejętność SZYBKIEGO jej wykorzystania. Ktos powyżej nazwał to "otoczką" - można się "śmiać" z tego określenia i dorabiać wydumane teorie, jeśli nie ma się niczego ciekawszego do roboty. Zwłaszcza, że najśmieszniej jest z odległej perspektywy.
Jeśli przerwa wakacyjna służy nadgonieniu pracy, to znaczy że jednostka jest źle zorganizowana. Zamiast do zabaw edukacyjno-popularyzatorskich należy pracowników przesunąć do digitalizacji. Za organizację pracy w archiwum odpowiada jego kierownik.
Powtarzam więc, że jedynym powodem dopuszczenia w wyjątkowych sytuacjach do przerwy w tym roku jest wejście zarządzenia w życie w trakcie roku. Samo istnienie przerwy jest nieuzasadnione. Równie dobrze urzędy gmin, wojewódzkie itd. również mogłyby na miesiąc zamykać biura obsługi klienta.