Autor Wątek: Ile powinno być archiwów elektronicznych?  (Przeczytany 35879 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Kazimierz Schmidt

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 146
Ile powinno być archiwów elektronicznych?
« dnia: Styczeń 14, 2004, »
Ile? 5... 10... 100... 1000?
jak ktoś chce ponosić koszty... aby nie za publiczne pieniądze

A ile państwowych?
wg mnie jedno

Gdzie powinien przekazać wytworzoną dokumentację elektroniczną urzad miejski w Częstochowie? Czy może do Archiwum Państwowego w Czestowchowie?
wg mnie nie

kiedy powinien przekazać urząd taka dokumentację?
czy po 30 latach czy może po 5 latach?
no kiedy?
Kazimierz Schmidt

Offline Marek Krzykała

  • archiwa_2.5
  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 74
  • Płeć: Mężczyzna
  • długie włosy, słaby słuch, wysportowana sylwetka
Ile powinno być archiwów elektronicznych?
« Odpowiedź #1 dnia: Styczeń 15, 2004, »
Witam.

Bardzo ciekawe pytania...
Cytuj
Ile (powinno być archiwów elektronicznych)? 5... 10... 100... 1000...

 Wymienia pan wielkie liczby, a czy nie wystarczy jedno? Najwyżej kilka (ale nie kilkanaście nawet), sprężonych ze sobą. Czy jest sens, żeby tworzyć  przy każdym AP oddziału archiwum elektronicznego? Myślę, że dobrym zastosowaniem było by stworzenie kilku archiwów elektornicznych, które obejmowałyby swoim zasięgiem kilka obecnych, a jednocześnie były ze sobą ściśle "sprzężone".
Zależy też, co rozumiemy pod nazwą "archiwum elektroniczne": czy jest to po prostu serwer? Technika idzie naprzód, to co teraz zajmuje teraz kilkupiętrowy budynek (archiwum "tradycyjne"), w wersji elektronicznej wymaga czasem jednego wiekszego pokoju.

Cytuj
A ile państwowych?
wg mnie jedno

A według mnie nie. Państwowe archiwa pozostać muszą, bo ktoś te elektroniczne archiwalia wytwarzać musi. Bardziej nacisk należało by połozyć na rozwój np. pracowni digitalizacji w archiwach, bo z tym - według ostatnich badań przeprowadzanych przez APL - cieniutko, oj cieniutko... Czy jest sens mówienia o archiwum elektronicznym, skoro nie ma kto wytwarzać "eletronicznych archiwaliów"?

Cytuj
Gdzie powinien przekazać wytworzoną dokumentację elektroniczną urzad miejski w Częstochowie? Czy może do Archiwum Państwowego w Czestowchowie?

Zalezy jaką przejmiemy taktykę. Czy archiwum prowadzi serwer, czy też jest archiwum elektroniczne, które swoim zasięgiem obejmuje APCz.  To tak dla przykładu. Wyjścia są, nie ma sytuacji dziwnej.

Cytuj
kiedy powinien przekazać urząd taka dokumentację?
czy po 30 latach czy może po 5 latach?
no kiedy?

uwzględniając nietrwałość nośników, należało by ustalić inne normy postępowania z dokumentacją elektroniczną.  Z kolei w archiwum elektronicznym również przecież co jakiś czas musi się odbywać migracja danych. Zmieniają się przecież nosniki, formaty, komputery...
Czytał Lucjan Szołajski. Tłumaczenie Ewa Firlej.

Offline Kazimierz Schmidt

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 146
ile W TYM państowych
« Odpowiedź #2 dnia: Styczeń 15, 2004, »
odpowiedź na pytanie "a ile państwowych" nieco mnie zaskoczyła. Pokazała też jak bardzo trzeba byc precyzyjnym w swoich wypowiedziach. Nie chodzi mi o to ile ma być archiwów państwowych w ogóle. Chodzi o to ile ma być państwowych archiwów elektronicznych. I tu uważam że jedno. Organizacyjnie jedno nie oznacza, że dane mają być zgromadzone w jednym miejscu. Mogą być rozproszone po kilku ośrodkach odległych o kilkaset kilometrów. Ale uwaga! Organizacja danych taka jak w macierzy dyskowej. Każdy z węzłów tego JEDNEGO archiwum może zawierać komplet danych (drożej) albo tylko pewną ich część (np 3/5 danych). W takim przypadku jeżeli bęziemy mieli 5 węzłów to nawet "wysadzenie" 2 z nich nie spowoduje utraty danych. Oczywiście każdy węzeł powinien stosować standardowe procedury bezpieczeństwa. Czyli jeżeli ów Urząd w Częstochowie będzie chciał (musiał?!) przekazać dane wg standardowej procedury i w standardowym układzie (metadane!) to zwyczajnie ma to przekazać do jednego organizacyjnie archiwum. A to że dla bezpieczeństwa dane zapiszą się w 5 miejscach naraz jest zadaniem dla inżynierów a nie dla archiwistów. Tak samo wyglądałoby postępowanie w przypadku gdyby np. spadkobierca znanago Wielkiego Polaka chciał przekazać do archiwum Jego korespondencję z poczty elektronicznej...
Kazimierz Schmidt

Offline Marek Krzykała

  • archiwa_2.5
  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 74
  • Płeć: Mężczyzna
  • długie włosy, słaby słuch, wysportowana sylwetka
jakby to powiedzieć...
« Odpowiedź #3 dnia: Styczeń 16, 2004, »
No tak, rzeczywiście, wystąpił tu mały "failure to communicate". Zmyliła mnie chyba nazwa tej podgrupy: Digitalizacja, co ponoć oznacza - w dużym skrócie - przekształcanie z postaci analogowej na postać cyfrową, i na tym oparłem wypowiedź w swoim poście. Natomiast pańska wypowiedź najwidoczniej dotyczyła dokumentacji elektronicznej, która w takiej postaci została wytworzona (czyli nie było potrzeby jej digitalizacji), a konkretniej  o problem jej przechowywania. A to zmienia, może nie diametralnie, ale bardzo, postać rzeczy.

Otóż w stosunku do dokumentacji elektronicznej muszę przyznać sporo racji, chociaż w niektórych punktach na pewno byłoby o czym dyskutować. Tak, ze względów samego bezpieczeństwa przechowywanie powinno się odbywać w kilku punktach, czy jak to pan nazywa: "rozproszone w ośrodkach odległych od siebie". Nasunęła mi się pewna analogia, co do "jedności" elektronicznego archiwum państwowego. Czy nie podobny stan mamy aktualnie z tradycyjnym Archiwum Państwowym? Mamy jednostki nazywane AP, z jedną centralą zwaną Naczelną (?) Każda z nich ma swoją "autonomię", ale w sumie tworzą jeden wielki twór, zwany Archiwum Państwowe. Podobnie rzecz może się dziać w sytuacji elektronicznego archiwum państwowego (nazwijmy to EAP). Mamy jedno EAP, z ośrodkami odległymi od siebie, które przechowują dokumentacją właściwą dla swojego regionu. Wszystko to jednak jest powiązane ze sobą siecią, pozwalającą na swobodne korzystanie z zasobu użytkownikom oddalonym od siebie nawet o całą Polskę.

Uwzględnić należałoby tez nietrwałość, czy też niską trwałość dokumentacji elektronicznej - nie muszę chyba przytaczać z jakich powodów?. Wiąże się z tym też brak zaufania do tego rodzaju dokumentacji, związany z podatnością na zmianę treści w każdym momencie. Chodzi mi tutaj o zwrócenie uwagi na pojęcie "oryginału". Czy coś takiego istnieje? Czy nie potrzeba jeszcze odpowiednich ustaw, które gwarantowałyby, że dokument elektroniczny będzie oryginalny, w  tej postaci, w której go zobaczymy?
Myślę, że jeszcze dużo wody zostanie przelane, zanim taka gwarancja będzie.

Nie chodzi mi o zaprzeczanie pomysłu archiwizacji tego typu dokumentacji, bo problem ten może zostać rozwiązany chociażby poprzez metadane. Oczywiste, że w dobie informatyzacji społeczeństwa i komputeryzacji tworzy się coraz więcej dokumentów elektronicznych i pojawia się potrzeba ich archiwizacji, ale czy aktualnie są one wiarygodne w postaci elektronicznej? Dla przykładu: jeśli przychodzi email z podaniem o np. przyjęcie do pracy (cv i list motywacyjny), to czyż nie "dostaje" on znaczenia dopiero po jego wydrukowaniu?

Wciąż pozostaje nieokreślona kwestia digitalizacji zasobu archiwalnego. Wygląda to momentami jak kula u nogi AP. Pytanie, po co organizować spotkania, konferencje i warsztaty w sytuacji, gdy digitalizacja w archiwach jest jeszcze w głębokich powijakach. Mówi się o robieniu rzeczy, których nawet nie ma możliwości robić. Nie mówię o archiwum lubelskim, czy o ADMie i kilku innych przypadkach, ale już w mniejszym stopniu. W APL prowadzona jest digitalizacja, ale wciąż jeszcze potyka się kwestie związanie z przechowywaniem zdigitalizowanych zbiorów. Zaczynamy wdrażać "metadanowanie" (że się tak brutalnie wyrażę), ale zawsze jest jakieś ale. Co innego w sytuacji wielu AP w Polsce, gdzie digitalizacja, jeśli można ją tak nazwać, prowadzona jest niemalże chałupniczą metodą, głównie z powodu braku odpowiedniego sprzętu. Pojawia się więc pytanie: digitalizować, czy nie? I jeśli owszem, to dlaczego nie ma możliwości? Odpowiedź wydaje się znana, ale czy faktycznie tak jest?
Czytał Lucjan Szołajski. Tłumaczenie Ewa Firlej.

Anonymous

  • Gość
Re: jakby to powiedzieć...
« Odpowiedź #4 dnia: Maj 19, 2004, »
to nie ma znaczenia



extra stronka ... oby tak dalej

Offline sirsilis

  • archiwa_2.5
  • st. kustosz(ka)
  • *
  • Wiadomości: 998
  • Płeć: Mężczyzna
Archiwum elektroniczne
« Odpowiedź #5 dnia: Listopad 05, 2004, »
Moje Uszanowanie

Każda szanująca się instytucja winna mieć nie tylko archiwum aktowe ale też archiwum elektroniczne. Achiwa państwowe powinny też mieć powiedzmy dział dokumentacji elektronicznej. Dział ten by przechowywał i udostępniał taką dokumentację, prowadziłby nazdór nad instytucjami itp. (to samo dotyczy archiwów centralnych - AGAD, AAN, ADM)

pozdrawiam

Offline Justyna Adamus

  • słuchacz(ka)
  • Wiadomości: 8
światowa "biblioteka" cyfrowa
« Odpowiedź #6 dnia: Listopad 11, 2004, »
Kochani!

Archiwum cyfrowe oczywiście jedno! Nawet, jeśli mówimy o archiwach w ogóle (nie tylko państwowych i nie tylko w Polsce!).

Pytanie dotyczące archiwum cyfrowego można śmiało odnieść do wszelkich zasobów cyfrowych dostępnych w sieci zwanych „biblioteką cyfrową” (L. POJ. !!!). Marek Nahotko pisze iż w Internecie możemy mówić o jednej bibliotece cyfrowej, pozwalającej na zdalny dostęp do różnych zasobów dostępnych w sieci globalnej. Wszystkie zasoby należy traktować jako jedną światową „bibliotekę”, gdzie przechowywanie danych zorganizowane jest w sposób rozproszony. Zatem gromadzenie, przechowywanie i udostępnianie zasobów w bibliotece cyfrowej odbywa się w sposób rozproszony. Biblioteki tradycyjne wykorzystywane są jako repozytoria dokumentów cyfrowych (chyba chodzi o typowo bibliotekarskie znaczenie dokumentu :)) Obiekty cyfrowe formalnie są wystąpieniem abstrakcyjnych danych składających się z dwóch części: danych i metadanych.
Ciekawym pojęciem jest tutaj składnica (ang. Repository), jako system przechowywania dostępny poprzez sieć w którym zmagazynowano obiekty cyfrowe w celu umożliwienia długookresowego dostępu do nich i ich wyszukiwania.
Wyczytane w książce:
Metadane: sposób na uporządkowanie Internetu / M. Nahotko.- Kraków: UJ, 2004
POLECAM!
W świecie informatyki mówi się też coraz częściej o budowaniu mechanizmów wyszukiwawczych dla zasobów rozproszonych, wyszukiwaniu kontekstowym, technologiach rozpoznawania języka naturalnego, technikach kategoryzacji i autokategoryzacji, klasyfikacji itp. Internet stał się pewnym chaosem informacyjnym i wyszukiwanie  pełnotekstowe jest mało skuteczne. Mówi się też o wyszukiwaniu w oparciu o protokoły dostępu do danych inne niż HTTP/HTTPS !!!
Jestem przekonana, że gdziekolwiek by nie były przechowywane e-dokumenty, czy e-akta powinniśmy mówić o jednym archiwum cyfrowym.
Pozdrawiam serdecznie
justyna

Offline Jacek Kisiel

  • słuchacz(ka)
  • Wiadomości: 1
Re: Archiwum elektroniczne
« Odpowiedź #7 dnia: Marzec 02, 2005, »
Cytat: "david"


Każda szanująca się instytucja winna mieć nie tylko archiwum aktowe ale też archiwum elektroniczne.

No właśnie, czy duża instytucja państwowa, powinna mieć oprócz archiwum zakładowego - archiwum elektroniczne. Podam przykład z własnego ogródka: wnioski o płatności z tytułu realizacji pomocy technicznej w ramach Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich są składane w wersji papierowej oraz elektronicznej (dyskietki/ płyty CD). Co teraz ma czynić Agencja Płatnicza przyjmująca wnioski:
1 - stworzyć archiwum elektroniczne, w którym będzie przechowywać wnioski w wersji elektronicznej?
2 - przechowywać wnioski w wersji elektronicznej bez tworzenia archiwum elektronicznego w Agencji Płatniczej:
2.1 przechowywać wnioski w wersji elektronicznej w komórce merytorycznej?
2.2 przekazać wnioski w wersji elektronicznej do archiwum zakładowego (jest na to nieprzygotowane)?
Pytanie pomocnicze: czy nie warto danych z dyskietki przenieść na płytę CD (ze względu na nietrwałość zapisu danych na dyskietce)
Dodam, iż nie trzeba być bardzo przenikliwym, aby przewidzieć, że z czasem większość wniosków będzie składana w dwóch wersjach - papierowej i elektronicznej, a więc z czasem problem przechowywania dyskietek/płyt CD stanie się palący.
Pozdrawiam

Jarek

  • Gość
Ile powinno być archiwów elektronicznych?
« Odpowiedź #8 dnia: Marzec 03, 2005, »
oj, oj, po co kolejne archiwum? unza mówi, że az obejmuje zasięg działania jednostki, więc to az powinno przechowywać wszelką dokumentację, bez względu na rodzaj nośnika. A przygotowanie az do przechowywania płyt CD to w gruncie rzeczy nie taki znowu problem, trochę inne dane są na spisach zd-odb, inaczej się też płytki opisuje, ale wystarczy w miarę porządna szafa na płytki, a az nawet nie musi mieć przecież komputera ...
czasem myślę, że wszyscy się trochę za bardzo boimy tej archiwizacji danych elektronicznych  :)

Anonymous

  • Gość
Ile powinno być archiwów elektronicznych?
« Odpowiedź #9 dnia: Marzec 03, 2005, »
No niby tak, ale w przypadku większych ilości CD ROM pojawiają się problemy:
1 inne warunki są korzystne dla papieru a inne dla CD (temp. wilgotność)
2 odtwarzanie danych po latach. Jeżeli dostanę wniosek na CD (specjalna aplikacje ad 2004), a przechowywac go będę 10 lat, to kto mi zagwarantuje, że za 9 lat w 2014 chcący skorzystać z takiego CD zdoła go w ogóle otworzyć w komputerze (o ile jeszcze komputery będą na świecie  :wink: )
Czy ktoś mógły podesłać mi namiar na publikację o technicznych apektach przechowywania danych elektronicznych.
Pozdrawiam wszystkich archiwistów i sympatyków archiwów

Offline Rafał Rufus Magryś

  • Administrator
  • st. kustosz(ka)
  • *****
  • Wiadomości: 1503
  • Płeć: Mężczyzna
Namiary
« Odpowiedź #10 dnia: Marzec 04, 2005, »
Witam,

Jeśli przechowujemy większą ilość kompaktów i CD to właśnie problemu nie ma bo możemy zapewnić im odpowiednie warunki (osobne pomieszczenie)... Wydaje się, że przy przechowywaniu mediów elektronicznych najważniejsze jest uchronienie ich przed promieniami UV, polami magentycznymi, zarysowaniem oraz wyziewami chemicznymi (tzn. nie umieszczać nośników w nowo malowanych pomieszczeniach i szafkach metalowych)...
Odnośnie odtwarzania danych po latach/zachowania danych:
Istnieją 3 główne sposoby zachowania danych:
-technika emulacji –naśladujemy na nowych komputerach stare komputery tworząc oprogramowanie pozwalające na uruchamianie ówczesnych programów (odpalamy Atari czy Amigę na pececie),
-technika zachowania sprzętu –zachowujemy stary sprzęt (Atari i Amigę np.) i odpalmy na nim całość,
-migracja danych – co 4 - 5 lat przenosimy dane na nowe nośniki do nowego oprogramowania.
Ze wszystkich technologii ta ostatnia wydaje się najbezpieczniejszą i najtańszą, oczywiście przy zachowaniu jednej podstawowej zasady – nie będziemy korzystać z aplikacji generujących pliki w formatach zamkniętych zależnych od fanaberii i kondycji finansowej firmowej (np. doc) i że będziemy korzystać jednego schematu opisu danych elektronicznych (z jednego schematu metadanych).
Namiary na publikację:
http://www.minervaeurope.org/structure/workinggroups/goodpract/document/bestpracticehandbookv1.1.pdf -nie jest to publikacja stricte na temat przechowywania danych ale ma sporą bibliografię co pozwoli rozeznać się w temacie i odnaleźć inne źródła wiedzy (i jest też dostępna online).

Pozdrawiam
Rafał "Rufus" Magryś
...patience is a virtue...

Offline Bogusław Kleszczyński

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 78
  • Płeć: Mężczyzna
Ile powinno być archiwów elektronicznych?
« Odpowiedź #11 dnia: Marzec 07, 2005, »
"Gdzie powinien przekazać wytworzoną dokumentację elektroniczną urzad miejski w Częstochowie? Czy może do Archiwum Państwowego w Czestowchowie?
wg mnie nie"

 Jeśli dokument nalezy do zespołu - jest zwiazany kancelaryjnie z pozostałymi aktami, bezwzględnie jego kopia MUSI pozostać w zespole. To że bedzie on powszechnie dostepny np w internecie nie zmiena faktu że jedo miejscem przechowywania jest zespół akt urzedu miejskiego - w Czestochowie jesli trzymamy sie tego przykładu.

 Powyższa dyskusja dobitnie swiadczy o tym jak postępująca praktyka rozmija się z dotychczas utartymi zasadami.  Trudno polemizowac z tezą, że całośc dokumentacji elektronicznej mogłaby byc przechowywana w jednym miejscu - jest to stosunkowo mało kłopotliwe. Można wykonać dużą ilosc kopii zapasowych i przechowywać je w taki sposób by prawdopodobieństwo zaginiecia danych było minimalne... ale

 Koniecznym jest udostępnianie informacji w taki sposób by uzytkownik miał jednoczesny dostęp do nosnika tradycyjnego - papieru - i elektornicznego - zwłaszcza w sytuacji gdy zawarte na nich informacje sie nie pokrywają a uzupełniają - do takiej sytuacji juz niebawem dojdzie.

 Pozdrawiam :)
W Archiwum bunt, nad nami akt zawieja...

Offline Kazimierz Schmidt

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 146
co to znaczy że kopia bezwzględnie musi pozostać w zespole?
« Odpowiedź #12 dnia: Marzec 17, 2005, »
Cytat: "Bogusław Kleszczyński"

 Jeśli dokument nalezy do zespołu - jest zwiazany kancelaryjnie z pozostałymi aktami, bezwzględnie jego kopia MUSI pozostać w zespole. To że bedzie on powszechnie dostepny np w internecie nie zmiena faktu że jedo miejscem przechowywania jest zespół akt urzedu miejskiego - w Czestochowie jesli trzymamy sie tego przykładu.
 Powyższa dyskusja dobitnie swiadczy o tym jak postępująca praktyka rozmija się z dotychczas utartymi zasadami.


Niestety muszę się tu bardzo mocno nie zgodzić. Zwłaszcza dlatago że użyto bardzo mocnego określenia "bezwzględnie". Rzecz dotyczy wszak dokumentu elektronicznego - to niby jak zostawić jego kopię "w" zespole?

A może źle zrozumiałem? Czy mógłbym prosić o wytłumaczenie jak miałoby sie to odbywać w praktyce? Załóżmy, że na przykładzie protokołów z posiedzeń Rady Miasta w Częstochowie, które istnieją tylko w postaci elektronicznej i sa zapisane w tamtejszym ERMS-ie (ERMS=Electronic Record Management System). To znaczy jak to wykonać? Drukować żeby do tego zespołu "włożyć kopię"? A co zrobić z dokumentami elektronicznymi które się drukować nie dają?

napisał Pan, że:
Cytuj
postępująca praktyka rozmija się z dotychczas utartymi zasadami


Tylko nie wiem czy jest Pan skłonny przyznać, że może to zasady są przestrzałe i trzeba je po prostu zmienić? Owe "Zasady" były przygotowywane w czasach gdy nie było mowy o informatyzacji i przez ludzi, którzy o niej większego pojęcia nie mieli.

W zeszłym tygodniu miałem okazję oglądać ERMS w praktyce w The National Archives w Londynie.
Otóż mają tam bezpieczną sieć międzyrządową i dlatego jak jakiś inny rządowy departament (albo i minister napisze) do nich list na papierze to ... grzecznie prosza o wersję elektroniczną i ... ją dostają. Co bardzo ważne ufają jej bez żadnych podpisów elektronicznych....
Ale nawet jak przyjdzie (oczekiwany) mejl z zewnątrz to i tak mu ufają. Przekłada się to na niestosowanie podpisu elektronicznego jako ... niepotrzebnego. Juz same procedury w ERMS mają zapewnić autentyczność zapisanej dokumentacji. (My w Polsce będziemy mieli nieco inaczej gdyż ustawa o podpisie elektronicznym zmusza nas do pełnego akceptrowania go w przyszłym roku).
W ostateczności jak już cos przyjdzie na papierze to sam adresat skanuje dokument (a nie wyznaczona osoba) na ogólnie dostępnym na hali skanerze płaskim+ksero. Procedura wygląda tak:
    zaloguj się na PC-cie "przyskanerowym"
    połóż dokument na szybie
    naciśnij duży zielony guzik...

zaskanowany dokument przejdzie do ciebie pocztą komputerowa w postaci PDF. Jak zobaczysz że przyszedł to .... ZNISZCZ ORYGINAŁ!!!
zostaje tylko i wyłącznie wersja elektroniczna!
Ta właśnie procedura organizacyjna podoba mi sie najbardziej bo jak urzędnik będzie musiał sobie sam zeskanowac dokument który do niego przyszedł (jak uzna że ma wartość korporacyjną= jest godny zarejestrowania w ERMS) to stanie na głowie żeby wydębić od nadawcy wersję elektroniczą, której ufa, nawet jak nie jest podpisana elektronicznie.
Papier który nadal zalega na biurkach (bo sobie drukują i to nawet więcej) juz nie jest przemiotem troski urzędu bo jest uznawany za nic nie znaczące kopie!
Niszczenie oryginału po zaskanowaniu może wydawać się ciężką herezją, ale ma to swój głęboko uzasadniony sens: otóż jeśli zecydowano się na ERMS to tamze znajduje sie wzorzec informacji, a nie na papierze. To ma dalej konsekwencje prawne: wzorzec informacji jest w wersji elektronicznej i w takiej ma pozostać. Można zrobić kopię na papierze... Aby nie stwarzać "szumu informacyjnego" i "góry śmieci" papier się niszczy. Są wyjątki ale to nie ten temat ...

niedowiarków którzy nie wierzą że można bez papieru się obyć odsyłam do pracy Iana MacFarlane'a, który pisze o korzyściach wynikających z wdrożenia ERMS.
http://www.nationalarchives.gov.uk/electronicrecords/advice/pdf/benefits_realisation.pdf
a także do innych interesujących materiałów pod:http://www.nationalarchives.gov.uk/electronicrecords/advice
Kazimierz Schmidt

Offline sirsilis

  • archiwa_2.5
  • st. kustosz(ka)
  • *
  • Wiadomości: 998
  • Płeć: Mężczyzna
Ile powinno być archiwów elektronicznych?
« Odpowiedź #13 dnia: Marzec 17, 2005, »
ale papier ma dusze ale dyskieta jej juz nie posiada 8)

Offline Kazimierz Schmidt

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 146
papiery, dyskietki i inne ciała fizyczne
« Odpowiedź #14 dnia: Marzec 17, 2005, »
Czy ten papier który własnie leży u mnie na biurku, obok komputera?
Ten ma dusze nieskalaną chyba bo ryza jest jego cała...

Nasze umysły postrzegają (i niestety nasi prawnicy też), że prawo musi być materialne czyli opierać się o nośniki fizyczne. Czyli jak nie papier to dyskieta... i dlatego dziękuję Ci tedy Davidzie bom olśnienia dostał.
Masz rację że zapisany papier ma duszę i ciało a dyskieta nie bo to ... samo ciało.
Otóż dokument elektroniczny samą duszą jest właśnie, którą zachować chcemy. A różne dyski, dyskiety, taśmy i inne pamięci, to właśnie ciała, do których owa dusza przenosi się czasem, by być tam zapamiętana - na chwilę, nie na zawsze, gdyż gdy owo ciało chromym się stanie, Archiwista da duszy nowe, wspanialsze...
Tak dokonywać się będzie reinkarnacja.


wszelkie prawa zastrzeżone: Kazimierz Schmidt;)
Kazimierz Schmidt