Nauczycielom do realizacji ścieżek edukacyjnych (w tym wypadku regionalnej) wystarczy jedna, dwie, góra trzy wizyty w archiwum, a to za mało na mówienie o edukacji. Zresztą ścieżki owe traktowane są jako dopust boży i prawdziwe utrapienie (są oczywiście chlubne wyjątki).
Oczywiście, że ofertę należy dostosować do wieku uczniów i realizowanego przez nich programu (a właściwie programu realizowanego "na" nich), wie o tym każdy, kto ma do czynienia z dziećmi, ale to nadal będą przypadkowe, jednorazowe spotkania. Nie oszukujmy się, w młodzieżowym konkursie "Gdzie najchętniej spędziłbyś czas ze swoją klasą" nie mamy szans na wysokie notowania
PS. Czy ten "brytyjski" link ostatnio działał, bo nie chce się otworzyć...