Autor Wątek: Mikrofilmować czy skanować  (Przeczytany 38620 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Wilknis

  • słuchacz(ka)
  • Wiadomości: 3
Mikrofilmować czy skanować
« Odpowiedź #15 dnia: Grudzień 04, 2006, »
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o kobietę lub pieniądze. W tym wypadku na pewno nie o pieniądze...
Jaki więc problem wstawić do pracowni stary komputer, byle miał przeglądarkę grafiki (a tych jest darmowych od groma). Zamiast siedzieć przed czytnikiem mikrofilmów i straszyć pozostałych piskiem skrzypiących rolek, można spokojnie klikać, powiększać...
Przedtem oczywiście akta, czy dokument trzeba zeskanować, albo zrobić zdjęcie cyfrówką, która też nie musi kosztować kilka tysięcy.
Więc w czym problem? - bo chyba też nie chodzi o kobietę. Może archiwiści boją się, że fotografowane akta stracą duszę :?:
A może problem ma podobną genezę, jak ten, poruszany w temacie rozporządzeń MSWiA http://lublin.ap.gov.pl/ifar/ifarforum/viewtopic.php?t=598&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight= :?:

Offline Wojciech Woźniak

  • Moderator
  • st. kustosz(ka)
  • *****
  • Wiadomości: 1132
Mikrofilmować czy skanować
« Odpowiedź #16 dnia: Grudzień 05, 2006, »
Witam
Skoro to takie oczywiste o czym pisze pan Damian to dlaczego blask tej wiedzy nie dotarł pod archiwalne strzechy? Poza finansami jest ten drugi problem - niepewności technologii. Ale z drugiej strony, kiedy zyskamy pewność, że technologia elektroniczna jest równie trwała jak mikrofilmowa? Za 50 lat? Za 100? Z drugiej strony mimo tej niepweności Kraków wydał spore pieniądze na nowe technologie. Więc jak to z tym skanowaniem/fotografowaniem cyfrowym jest?
Sometimes you eat the bear
and sometimes the bear eats you

Offline Maciej Zdunek

  • starszy(a) archiwista(ka)
  • ****
  • Wiadomości: 546
  • Płeć: Mężczyzna
Mikrofilmować czy skanować
« Odpowiedź #17 dnia: Grudzień 05, 2006, »
Cytuj
Poza finansami jest ten drugi problem - niepewności technologii

Wydaje mi się, że problem niepewności technologii został już dawno rozwiązany. Choćby prezentacje na ostatnim seminarium IBM w Warszawie powinny nas w tym utwierdzić - na Zachodzie chyba poradzono sobie z problemem, ponieważ nowoczesne archiwa, a właściwie biblioteki cyfrowe (w Warszawie pokazane na przykładzie holednerskiego projektu DIAS i niemieckiego KOPAL) pozwalają na zabezpieczenie danych, m.in. poprzez ich szybką i bezproblemową migrację do nowych formatów.

Oczywiście przewaga skanowania nad mikrofilmowaniem jez bezdyskusyjna. Począwszy od podstawowego problemu (nie wezmę rolki z mikrofilmem "pod pachę" aby obejrzeć go np. w domu, a skazany jestem na czytniki), nie mówiąc już o udostępnieniu szerokiemu gronu użytkowników w Internecie.

Problem tylko, czy jesteśmy w stanie zdążyć z czasem? Czyli przejśc na skanowanie i zdążyć z digitalizacją zasobów, które ze względu na swój stan powinny zostać jak najszybciej zdigitalizowane? A jeśli dalej mikrofilmować, a w przyszłości na odpowiednim sprzęcie z mikrofilmu sporządzić skan, to należy liczyć się z tym, że jego jakość nie będzie najlepsza...

Jest też jeszcze jeden problem - jak zabezpieczyć to co już zostało zdigitalizowane? Moim zdaniem to jest najważniejszy problem. Podejrzewam, że jeszcze długo nie bedzie nas stać na archiwum cyfrowe z prawdziwego zdarzenia... Choćby takie, które kosztuje (jak w przypadku niemieciego KOPAL-u) 4 mln Euro. A perspektywa "wachlowania" setkami płyt CD lub DVD, a szczególnie ich przegrywania po latach jest, najdelikatniej mówiąc, nieciekawa...

Digitalizacja zasobów i ich udostępnianie szerokiemu gronu użytkowników niesie za soba olbrzymie możliwości i właściwie całkowicie nową jakość życia dla badaczy i archiwistów. Obyśmy je wykorzystali... Ale materia jest delikatna i chyba najlepiej skorzystać z doświadczeń ludzi, którzy już z problemem się zetknęli.
Absens carens

Offline Kazimierz Schmidt

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 146
usunięcie powtarzających się postów
« Odpowiedź #18 dnia: Grudzień 05, 2006, »
moderator zadziałał usuwając powtarzające się posty zaczynające się od:
"Jeśli nie wiadomo, o co chodzi..."
To pewnie efekt ostatnio występujących się problemów technicznych (admin zapowiada że będą jakieś zmiany niebawem) - po wprowadzeniu postu system odpowiada błędem... a jednak post jest wprowadzony, my powtrzamy nie wiedząc o tym, itd...
Mam tylko problem z jeszcze jednym powtórzeniem: różni autorzy
poproszę post przez forum, który mam usunąć...
Oczywiście dziękuję za odpowiedzi i zapraszam do dyskusji.
Kazimierz Schmidt

kocibrzuch

  • Gość
Mikrofilmować czy skanować
« Odpowiedź #19 dnia: Grudzień 06, 2006, »
Na Wawelu mamy jeden komputer w czytelni. Udostępniamy na nim ewidencję i skany (właściwie foto cyfrowe - aparaty 5 i 7 mln pikseli).
Mamy dzięki uprzejmości pracowni reprografii (tu buziaczki :-*) statyw i lampy.
Mamy jakieś 5400 plików (ok. 20 Gb). Fotografujemy przede wszystkim akta, których nie chcemy udostępnić w oryginale, ze względu na stan zachowania lub wartość. Korzystamy też z okazji, jeśli ktoś chce zamówić znaczną część jednostki - robimy całą.
Przeglądarka SlowView, nie rewalcyjna, ale całkowicie darmowa (niektóre "darmowe" są tylko do użytku prywatnego).
Powolutku, od niecałych dwóch lat, zbiera się ziarnko do ziarnka. Na razie mieści się to na dysku, kopie są na płytkach.
Ktoś mógłby nam zarzucić chałupnictwo, ale nie chcemy czekać. Trzeba oszczędzać akta, a niektóre czekać na zmikrofilmowanie absolutnie nie powinny.

PS. CHA! Musiałem na chwilę przerwać pisanie, gdyż czytelnik poprosił mnie o księgę ławniczą spraw kryminalnych Dobczyc - a ja mu na to: "Proszę uprzejmie do komputera, wczoraj skopiowana, jeszcze ciepła". :D (Oryginał, jak znaczna część depozytów miejskich i wiejskich jest w kiepskim stanie - habent sua fata libelli).

Offline Maciej Zdunek

  • starszy(a) archiwista(ka)
  • ****
  • Wiadomości: 546
  • Płeć: Mężczyzna
Mikrofilmować czy skanować
« Odpowiedź #20 dnia: Grudzień 06, 2006, »
Cytat: "kocibrzuch"

Mamy jakieś 5400 plików (ok. 20 Gb).

Czy do dane tylko z Wawelu, czy z całego APKraków? Rozumiem, że jeden plik to jedna strona lub jeden dokument?
Cytuj
Ktoś mógłby nam zarzucić chałupnictwo, ale nie chcemy czekać. Trzeba oszczędzać akta, a niektóre czekać na zmikrofilmowanie absolutnie nie powinny.

Absolutnie się zgadzam, lepiej zabezpieczać akta w ten sposób, niż w ogóle.
Absens carens

kocibrzuch

  • Gość
Mikrofilmować czy skanować
« Odpowiedź #21 dnia: Grudzień 06, 2006, »
Dane dot. tylko Wawelu. Prawdę mówiąc, nie wiem, jak to wygląda w innych oddziałach, a jest ich, jak wiadomo, 5 aktowych.
1 plik = 1 dokument lub 1-2 strony (rozkładówkę kopiujemy na ogół razem, ale zależy to od wielkości karty).
W przypadku dokumentów pergaminowych dodatkowo fotografujemy pieczęć w osobnym pliku (o ile taka jest). Niekiedy z wykorzystaniem szpycjalnych malutkich lampek celem bocznego oświetlenia (w pracowni reprografii takie są).
Wkrótce Oddział otrzyma, stary bo stary, dokumator, do którego przypniemy cyfrówkę (będzie można na miejscu robić większe formaty).

Offline Wojciech Woźniak

  • Moderator
  • st. kustosz(ka)
  • *****
  • Wiadomości: 1132
Mikrofilmować czy skanować
« Odpowiedź #22 dnia: Marzec 12, 2007, »
Witam
Interesujące wnioski i problemy dotyczące digitalizacji poruszono w NYT http://www.nytimes.com/2007/03/10/business/yourmoney/11archive.html?pagewanted=1&_r=2&ref=technology . Amerykanie obawiają się, że wybiórcza - z konieczności finansowej - digitalizacja doprowadzi do sytuacji, w której tylko to, co zdigitalizowane i dostępne on-line będzie uznane za źrodła historyczne. Innymi słowy badacze nie będą prowadzili poszukiwań drogą analogową a ograniczą się jedynie do przeszukania sieci. W efekcie obraz przeszłości może ulec deformacji, a nawet niektóre wydarzenia mogą zupełnie popaść w zapomnienie. Kontrowersyjne tezy, ale czy nieprawdziwe zważywszy na amerykańskie doświadczenia z wykorzystaniem sieci?
Przy digitalizacji zaś selekcja jest konieczna ze względu na ogrom zadań - Amerykanie obliczają, że digitalizacja tylko tekstów obecnie przechowywanych w the National Archive w Waszyngtonie zajmie im... 1800 lat.
Sometimes you eat the bear
and sometimes the bear eats you

kocibrzuch

  • Gość
Mikrofilmować czy skanować
« Odpowiedź #23 dnia: Marzec 14, 2007, »
No to trzeba będzie trochę poczekać.

Offline Kazimierz Schmidt

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 146
a my za 3000 lat jak dobrze pójdzie...
« Odpowiedź #24 dnia: Marzec 14, 2007, »
Cytat: "kocibrzuch"
No to trzeba będzie trochę poczekać.


kiedyś dla potrzeb prezentacji wykonałem takie (bardzo wstępne) obliczenie:

W końcu roku 2005 w naszych archiwach państwowych było zewidencjonowanych 76 947 zespołów (zbiorów) archiwalnych (97 % zasobu ogółem), co stanowiło 34 896 737 jednostek inwentarzowych. Rocznie inwentaryzuje się około 500 000 jednostek.
Zinwentaryzowany zasób jest opracowany w około 30% (na 31 grudnia 2005 r. wynosił 10 120 057 j. inw.). Rocznie opracowuje się także około 500 tys. jednostek
Załóżmy dla uproszczenia że…
Jednostką inwentarzową jest przeważnie teczka aktowa
W teczce znajduje się średnio tylko 10 spraw
W sprawie znajduje się średnio 5 dokumentów
To do opracowania jest około 300 milionów spraw i 1,5 miliarda dokumentów
Załóżmy, że rocznie opracuje się dodatkowo tyle dokumentów ile jednostek archiwalnych (500 tys.)
To skończylibyśmy opracowanie istniejącego zasobu za 3000 lat, czyli około roku 5000 (AD 5000)
czyli prawie jak w Ameryce... i prawie nie robi wielkiej różnicy. Bo co to za różnica 1500 czy 3000 lat :)

Warto zauważyć że próba opracowania narodowego zasobu archiwalnego dokument o po dokumencie (z wykonaniem skanu) dałaby się zrealizować w rozsądnym czasie (30 lat) w przypadku 100-krotnego przyśpieszenia opracowania. Oczywiście takie obliczenia mogą pokazać tylko rząd wielkości, ale widać skalę problemu.
Pewne szanse na zwolnienie części "mocy przerobowych" powstaną w wyniku informatyzacji jeśli naturalne dokumenty elektroniczne będą mogły być automatycznie przejmowane (zob. prototyp ADE http://archiwa.gov.pl/?CIDA=776 )
Jednak z drugiej strony wtedy może akurat cięcia budżetowe spowodują że ... albo odwrotnie: nasze bogate państwo będzie się dusić od nadmiaru środków, autostrady będą zbudowane (albo lepiej niepotrzebne bo telepraca itd.)  itd. co da szanse na zajęcie się innymi sprawami :)

I jeszcze jedno (o czym starałem się już na tym forum sygnalizować). Porównując wskazówki NARA i NDAP dotyczące technicznych parametrów skanowania zdecydowanie bardziej restrykcyjne są nasze. W załączeniu tabelka porównawcza.
Porównanie zrobiłem na podstawie źródeł:
"NARA Technical Guidelines for Digitizing Archival Materials for Electronic Access: Creation of Production Master Files - Raster Images" http://www.archives.gov/research/arc/digitizing-archival-materials.pdf
Decyzja Nr 25 Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych z dnia 30.12.2005 r. w sprawie standardów sporządzania cyfrowych kopii materiałów archiwalnych w archiwach państwowych http://archiwa.gov.pl/repository/decyzje/dec_25_2005.pdf
Kazimierz Schmidt

Offline Wojciech Woźniak

  • Moderator
  • st. kustosz(ka)
  • *****
  • Wiadomości: 1132
Mikrofilmować czy skanować
« Odpowiedź #25 dnia: Marzec 14, 2007, »
Witam
Pouczające zestawienie zamieścił pan Schmidt. Daje do myślenia w kontekście, oczywistego chyba stwierdzenia, że to Amerykanie są w awangardzie digitalizacji i obchodzenia się z dokumentacją elektroniczną. Co więcej wkrótce po wejściu w życie przywołanych powyżej wskazówek do archiwów trafiło pismo, zezwalające w sytacji gdy nie ma odpowiedniego sprzętu na przymknięcie oka na owe wyśrubowane normy...
Sometimes you eat the bear
and sometimes the bear eats you

Offline Kazimierz Schmidt

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 146
nie tylko czym zrobić, ale jak przechować
« Odpowiedź #26 dnia: Marzec 14, 2007, »
Przytaczając zestawienie myślałem raczej nie o tym czym to zrobić (da się już nawet tanimi urządzeniami) tylko jak to potem przechować?

Tu polecam uwadze Formowiczów komunikat i2010: BIBLIOTEKI CYFROWE
w którym czytamy:
"Głównym celem digitalizacji tego materiału jest udostępnienie go użytkownikom internetu. Jednak w niektórych przypadkach digitalizacja ma na celu w pierwszej kolejności utrwalenie tych zasobów, a nie ułatwienie dostępu do nich. Dotyczy to przede wszystkim materiałów audiowizualnych, w przypadku których z czasem następuje pogorszenie jakości formatów analogowych oraz utrata cennych materiałów"
zob. http://ec.europa.eu/information_society/activities/digital_libraries/doc/communication/pl_comm_digital_libraries.pdf

konflikt pomiędzy jakością kopii cyfrowej, a kosztami wykonania utrzymania i udostępniania jest i nie należy chować głowy w piasek (może warto zacząć nowy wątek?)

ważniejsze argumenty za zwiększaniem jakości:
robimy przecież kopię zabezpieczającą!
wiele przykładów świadczy o tym, że gdyby kiedyś się przyłożono lepiej do digitalizacji (nie 100dpi tylko 200) to dziś nie trzeba byłoby tego powtarzać;
największe koszty generuje przygotowanie materiału do digitalizacji i jego opracowanie (dodanie metadanych) a nie jego zapisanie;
skoro już digitalizujemy to dlaczego nie w 600 dpi? albo 1200 dpi, albo „ile fabryka dała”?;
zawsze można udostępniać pliki skompresowane albo ze zmniejszoną rozdzielczością;
koszt 1 GB pamięci stale spada.

a to argumenty za rozsądkiem w tym zakresie:
zgoda na wysokie rozdzielczości dla skanu z negatywu fotograficznego, ale dlaczego tak samo ma być dla:
- druku zwartego np ww. praca Incects their ways and means of living),
- marnej jakości, przewołanej odbitki,
- faksu (z założenia jest to 150 dpi),
- XX-wiecznego druku ulotnego,
- XX-wiecznego maszynopisu,
głównym celem digitalizacji niektórych dokumentów jest udostępnianie informacji w nich zawartej, a nie ich piękna;
gromadzenie dużych ilości dużych dokumentów cyfrowych wydaje się łatwe dopóki nie trzeba ich przenieść na nowe nośniki, wykonać kopii bezpieczeństwa itd.

A swoją drogą polecam wskazówki NARA bo tam są jeszcze bardzo ciekawe stwierdzenia na temat minimum metadanych jakie trzeba dodać do każdego obiektu cyfrowego (nie mylić z plikiem).

I jeszcze jedno: nie wiem czy wiecie, że EUnia wymyśliła m.in. TIFF 300 dpi dla współczesnych dokumentów? Nie dziwiłoby mnie to gdyby nie to, że współczesne dokumenty powstają jako elektroniczne na "dzień dobry". Potem się je drukuje, potem podpisuje ręką Komisarza, a potem ... skanuje w 300 dpi, żeby jak to się wyjaśnia poniżej można było zOCRować :)
Trochę to dziwne wobec powszechnych deklaracji unowocześniania naszej Wspólnoty. Ja rozumiem w Warszawie ale w Brukseli?
http://ec.europa.eu/transparency/edoc_management/docs/ref/2005_1578_sec_en.pdf
Kazimierz Schmidt

kocibrzuch

  • Gość
Mikrofilmować czy skanować
« Odpowiedź #27 dnia: Marzec 15, 2007, »
Uśmiałem się trochę, nie powiem. Ale nie dajmy się zwariować.
Spodobał mi się apel NDAP o wytypowanie pierwszego rzutu materiałów do skanowania. Tak to właśnie powinniśmy robić. Po pierwsze, to co już zmikrofilmowane niekoniecznie musi być zaraz skanowane, może poczekać. Po drugie, są jednak, jak wspominałem, akta ważne i ważniejsze. Są partie materiałów, z których, jak 10 lat pracuję, jeszcze nikt nie korzystał, są materiały "w obrocie ciągłym", że tak powiem. Są akta lepiej zachowane, nieźle się trzymające, są niestety gorzej (a na szybką konserwację nie ma co liczyć). Są akta cenniejsze "antykwarycznie", czy ze względów "dziewictwa narodowego", są mniej cenne. Najlepiej mogą to stwierdzić ci, którzy z aktami mają bezpośrednią styczność.
Głowa do góry, jeszcze 2 lata temu nie mieliśmy (na Wawelu) ani jednego skanu, teraz mamy COŚ.

PS. Ostatnio wykonaliśmy kopie cyfrowe kilku obszernych jednostek akt miejskich, bo ktoś z nich chciał skorzystać. Jako że był to nasz stały czytelnik i miejscowy przy tym, zgodził się poczekać tydzień-dwa.
Niedługo będzie problemem brak stanowisk komputerowych w czytelni...

Offline Maciej Zdunek

  • starszy(a) archiwista(ka)
  • ****
  • Wiadomości: 546
  • Płeć: Mężczyzna
Mikrofilmować czy skanować
« Odpowiedź #28 dnia: Marzec 16, 2007, »
Wracając jeszcze do 600 dpi jako standard. Po co komu taki skan? Kto zapłaci za przechowywanie takiej masy plików (tiff 600 dpi + kilka jpg-ów użytkowych) na serwerach? Wbrew pozorom nie jest to wcale takie tanie (jesteśmy w Poznaniu na bieżąco, jeśli chodzi o przegląd rozwiązań serwerowych). Poza tym widziałem skan dużej mapy wykonany w 600 dpi. Plik"ważył" "zaledwie" 2,1 GB. Nie muszę chyba dodawać, że mało kto ma taki sprzęt, którym można by to otworzyć...
Absens carens

Offline Rafał Rufus Magryś

  • Administrator
  • st. kustosz(ka)
  • *****
  • Wiadomości: 1503
  • Płeć: Mężczyzna
Mikrofilmować czy skanować
« Odpowiedź #29 dnia: Marzec 19, 2007, »
Witam,

Zgadzam się z Kazimierzem na temat podziału materiałów na takie które należy skanować w podwyższonej rozdzielczości i takie które nie potrzebują wysokiej rozdzielczości bo do ich odbioru i interpretacji, odnalezienia kontekstu etc. nie trzeba wcale 600 dpi. To chyba najbardziej zdroworozsądkowe podejście.
Z drugiej strony akurat w odniesieniu do map uważam, że 600 dpi jest potrzebne. Jest jeszcze kwestia szczegółowości mapy czy duża rozdzielczość wnosi coś do jej przedstawienia. Nie bałbym się tutaj wielkości. 2 GB to naprawdę nie jest dziś dużo... ;)...
Co zaś do otwierania tego też bym sie nie bał raz, że istnieją specjalne formaty do prezentacji dużych obiektów (np. Mr Sid z Lizadrtechu choć boleję , że nie posiada linuxowego plug-in'u do przeglądarki; na jego temat: http://searchstorage.techtarget.com/sDefinition/0,,sid5_gci832738,00.html ), na podobnej zasadzie jak działa Mr Sid można zapisać obraz w kilkunastu, kilkudziesięciu jpegach i do podglądu udostępniać wglądówkę z siatką odnośników do poszczególnych fragmentów obrazu. Można by również wykorzystać coś na zasadzie działania google maps czyli opartego na AJAXie... W każdym razie możliwości są... Oby tylko do wszystkiego podjeść ze zdrowym rozsądkiem a nie tylko sztywno trzymając się chyba przesadzonych nieco norm...
Rafał "Rufus" Magryś
...patience is a virtue...