Nawiasem mówiąc pocztą pantoflową usłyszałem (a więc jest to wiadomość niesprawdzona), że podczas przeszukania biurek archiwistów lwowskich odnaleziono dokumenty pochodzące z polskich archiwów. Archiwista tłumaczył się, że zwędził je z pobudek patriotycznych, gdyż dotyczyły spraw ukraińskich (skąd my to znamy).
To rodzi kilka pytań:
- skąd pochodziły archiwalia
- czy podobna praktykę stosował jedynie ten człowiek
- ile dokumentów tak naprawdę "zabezpieczył", być może jakieś przechowywał w innym miejscu i zachował to mimo wpadki w sekrecie lub też zdążył już "włączyć" pewne dokumenty, bez możliwości wyśledzenia tego, do jednostek w magazynie, na wieki wieków
- czy nie działają może w drugą stronę jacyś polscy "patrioci".
O ile rzecz miała rzeczywiście miejsce.