Chwileczkę, drodzy państwo. Cofnijmy się do pierwszej wiadomości od pani Łucji. Diabeł tkwi w szczegółach. Jeżeli ktoś już zdał dokumentację do archiwum (lub tak twierdzi), to pierwszym krokiem weryfikacji tego faktu, jest sprawdzenie przez archiwistę, czy w zbiorczej ewidencji (elektronicznej, bo wersję papierową wprowadzamy do komputera zawsze i bezwzględnie) istnieje dana partia akt! Nie dajmy się zwariować! Owszem, egzemplarz spisów zdawczo-odbiorczych jest u wytwórcy akt i u archiwisty (jeśli zdanie akt nastąpiło zgodnie z instrukcją kancelaryjno-archiwalną). Poza tym, jeśli pracownik przychodzi do archiwum zakładowego i chce wypożyczyć dane akta, to PRZYNOSI REWERS! Wypełniony zgodnie z ww. instrukcją. Pracownik może znać numer sprawy, ale sygnatury już NIE, bo to jest domena archiwisty. Jeśli danych akt w ogóle nie ma w ewidencji archiwum, to tracimy czas na puste gadanie. Pozdrawiam. djs