Możliwe, że odzew był (jest) tak słaby, ponieważ większość archiwistów przekonała się (a pozostali dopiero się przekonują), że nie ma sensu walczyć z wiatrakami.
A różnica między archiwistami opolskimi i poznańskimi rzeczywiście jest spora i polega na tym, że opolscy chcieliby dojść do poziomu pracy naukowej, wydawniczej, popularyzatorskiej itp., jaki prezentują archiwiści poznańscy.
Wywołana przeze mnie dyskusja miała na celu zorientowanie się, jak taka praca może wyglądać w innych archiwach, ponieważ w opolskim jest to całkowita nowość od nieco ponad roku. Przy czym nie chodziło mi o przekształcanie archiwum w uniwersytet. Bliżej jestem modelowi, który przedstawia pani Bogusława. Tak zresztą jest to obecnie realizowane w Opolu, mimo że opór materii nadal jest duży.