Autor Wątek: "Kultura Dostępna" w Internecie  (Przeczytany 68694 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline koszmar_obsta

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 113
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #15 dnia: Lipiec 21, 2015, »
Zgadza się - na zachodzie tzw. record manager to nie tylko archiwista - to także specjalista od zarządzania dokumentacją, w tym cyfrową; często też osoba obsługująca bazy danych i pracująca z informacją na codzień... Z kulturą często ma to niewiele wspólnego.
[/quote]

Prowokacyjnie spytam: czy mamy iść (wyłącznie) w tym kierunku w Polsce?

Offline Henryk Niestrój

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 196
  • Płeć: Mężczyzna
    • Arcaion
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #16 dnia: Lipiec 21, 2015, »
Za to w Polsce wielu archiwistów uważa siebie samych za ludzi nauki  :)

No cóż, instytucją naukową, mimo pewnych zadań w tym zakresie, archiwum też nie jest ;)


Prowokacyjnie spytam: czy mamy iść (wyłącznie) w tym kierunku w Polsce?
Wyłącznie? Oczywiście nie. Ważne, aby nie dochodziło do zachwiania priorytetów i archiwa spełniały przede wszystkim swoje funkcje urzędów administracji publicznej
Quieta non movere
http://arcaion.pl

Offline Caroozo

  • słuchacz(ka)
  • Wiadomości: 19
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #17 dnia: Lipiec 22, 2015, »
Prowokacyjnie spytam: czy mamy iść (wyłącznie) w tym kierunku w Polsce?

Ależ oczywiście że nie - po prostu taka jest potrzeba, gdyż większość archiwistów to archiwiści zakładowi. Nas natomiast postrzega się (dla człowieka z zewnątrz) jak małe żuczki które ślęczą nad starymi pergaminami i nie wychodzą na światło dzienne ;-). Do pracy w archiwach państwowych potrzebna była zawsze dobra znajomość rosyjskiego czy niemieckiego, neografii germańskiej itd. Jednakże większość zasobu który został już przekazany, opracowany i jest udostępniany, w taki czy inny sposób został już przez specjalistów w swoich dziedzinach opracowany. Wydaje mi się więc, że to kierunek przyszłościowy i nieuchronny.

Offline koszmar_obsta

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 113
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #18 dnia: Lipiec 22, 2015, »
Pod tym względem zgadzam się w 100%.

Offline Robert2000

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 286
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #19 dnia: Lipiec 22, 2015, »
Traktowanie archiwów "historycznych" jako urzędów administracji publicznej to totalna porażka.

Offline Jarek

  • st. kustosz(ka)
  • ******
  • Wiadomości: 1749
  • archiwista zakładowy a nie żaden kustosz
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #20 dnia: Lipiec 23, 2015, »
Dlaczego?
Jarek Orszulak

Offline Caroozo

  • słuchacz(ka)
  • Wiadomości: 19
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #21 dnia: Lipiec 23, 2015, »
Traktowanie archiwów "historycznych" jako urzędów administracji publicznej to totalna porażka.

Myślę że chodzi o to, że archiwa są rodzajem repozytoriów "spraw dawnych", a administracja zajmuje się w tym przypadku "sprawami bieżącymi" (jeśli tak to można nazwać). Innymi słowy, archiwum to muzeum typu zamkniętego bez możliwości wstępu (w oczach społeczeństwa oczywiście), zaś urząd administracji publicznej to instytucja "żywa", dostępna i dotycząca spraw bieżących.

Pytanie - co się lepiej "sprzedaje"? To jak ze sklepem - hurtownia vs butik w galerii :). Proszę się zatem nie dziwić, że promuje się i mówi tylko o tym, co jest bardziej... hm... medialne?

Offline sirsilis

  • archiwa_2.5
  • st. kustosz(ka)
  • *
  • Wiadomości: 998
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #22 dnia: Lipiec 23, 2015, »
już przecież nie ma archiwów "wyłącznie historycznych"...

Offline Jarek

  • st. kustosz(ka)
  • ******
  • Wiadomości: 1749
  • archiwista zakładowy a nie żaden kustosz
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #23 dnia: Lipiec 23, 2015, »
Myślę że chodzi o to, że archiwa są rodzajem repozytoriów "spraw dawnych", a administracja zajmuje się w tym przypadku "sprawami bieżącymi" (jeśli tak to można nazwać). Innymi słowy, archiwum to muzeum typu zamkniętego bez możliwości wstępu (w oczach społeczeństwa oczywiście), zaś urząd administracji publicznej to instytucja "żywa", dostępna i dotycząca spraw bieżących.

Ja myślę że chodzi o to, że historycy-archiwiści, którzy szli do pracy w archiwach z nastawieniem na naukowy charakter tego zajęcia, z niechęcią patrzą na urzędnicze obowiązki.

Archiwa też mają swoje sprawy "bieżące" - nadzór, przejmowanie, udostępnianie. Są przede wszystkim wyspecjalizowanymi urzędami o specyficznych zadaniach, mogą być (i bywają) jeszcze placówkami edukacyjnymi czy quasi-badawczymi.
Jarek Orszulak

Offline Marek Gieroń

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 185
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #24 dnia: Lipiec 23, 2015, »
I na tym polega nasze nieszczęście. Bo ni to urząd pod MSW, ni to placówka pod MKIDN, ni to ministerstwo nauki. Takie ni pies ni wydra którego nikt nie chce.
I czytając pierwszy post jakbym czytał wypowiedz mojego przyjaciela, który jeszcze dodawał "na końcu przewodu... pokarmowego"...
"Kto podziela ten pogląd proszę o atak histerii. Start!"

Offline Jarek

  • st. kustosz(ka)
  • ******
  • Wiadomości: 1749
  • archiwista zakładowy a nie żaden kustosz
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #25 dnia: Lipiec 23, 2015, »
Nieszczęście? W sensie definicyjnym (czy to urząd czy placówka kulturalna) to przecież bez większego znaczenia. Zadania archiwów określa ustawa a nie ministerialna podległość. Znaczenie mają pieniądze, więc może po prostu trzeba powalczyć o dodanie archiwów do ustawowej listy jednostek prowadzących działalność kulturalną (ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej)?
Jarek Orszulak

Offline Jarek

  • st. kustosz(ka)
  • ******
  • Wiadomości: 1749
  • archiwista zakładowy a nie żaden kustosz
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #26 dnia: Lipiec 23, 2015, »
... i nie zawadzi dodać archiwa do działu kultura i ochrona dziedzictwa narodowego w ustawie o działach administracji rządowej (czy mylę się twierdząc że były już takie próby?).
Jarek Orszulak

Offline Robert2000

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 286
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #27 dnia: Lipiec 24, 2015, »
Nie rozwinąłem swojej opinii, ale zgadzam się z dotychczasowymi postami. Moim zdaniem, archiwa historyczne, które trzeba oddzielić od archiwów zakładowych (nie będących odrębnymi jednostkami organizacyjnymi, a stanowiącymi, przecież, jedynie cząstkę urzędów, instytucji itd.), jak najbardziej są rodzajem instytucji kulturalnych. Sama funkcja przechowywania polskiego dziedzictwa narodowego predystynuje archiwa historyczne do posiadania przedmiotowego statusu.
A biblioteki i muzea nie mają zadań "bieżących"? Kadry, finanse, logistyka, pomoc prawna - tego typu obsługowe struktury organizacyjne muszą istnieć w każdej instytucji.

Offline Henryk Niestrój

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 196
  • Płeć: Mężczyzna
    • Arcaion
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #28 dnia: Lipiec 26, 2015, »
Sprowadzając powyższe rozważania na ścieżkę precyzji urzędniczej (w odróżnieniu od manowców naukowych rozważań akademickich), pragnę zauważyć, iż archiwa państwowe nie są
Cytuj
rodzajem instytucji kulturalnych
, ale jednostkami budżetowymi.
Archiwiści zaś, jako urzędnicy lub pracownicy służby cywilnej (zdaję sobie sprawę z istnienia niewielkiej grupy pracowników naukowych w archiwach) realizować winni przede wszystkim zadania urzędu, którymi w przypadku archiwów państwowych są w pierwszym rzędzie zabezpieczenie zasobu, jego opracowanie i udostępnianie.
Nieszczęściem archiwów państwowych są próby postrzegania ich jako instytucji realizujących - jako priorytetowe - zadania naukowe (co najczęściej sprowadza się do tzw. naukowego opracowania zasobu, tj. wykonywania prac w czasie kilkakrotnie dłuższym niż wynikającym z efektywnego jego wykorzystania) lub zadania, które zwykle przypisujemy... domom kultury.
Powyższego - tu proszę mnie źle nie zrozumieć - nie postrzegam, jako działania zasługującego na potępienie. Pragnę jedynie zauważyć, że na takową działalność pozwolić mogą sobie jedynie te jednostki, które swoje podstawowe zadania wypełniły w stopniu zadowalającym, a co oznacza, iż zasób swój zewidencjonowały i przygotowały do udostępnienia tak, aby - jak stanowi prawo (wprawdzie autorskie, ale definicja tegoż pola eksploatacja idealnie tutaj pasuje):
Cytuj
każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i w czasie przez siebie wybranym
.
Dopiero wówczas będziemy mieli prawo, aby zasłużyć na powszechny szacunek oraz odpowiadające spełnianym obowiązkom wynagrodzenie. O czym już w XVIII wieku czytamy w pouczeniu dla początkującego archiwisty: Belehrung eines angehenden Archivars, Augsburg 1796 http://catalog.library.ucla.edu/vwebv/holdingsInfo?bibId=4673567 (tłumaczenie: http://rotulus.arcaion.pl/aktualnosci/pouczenia-dla-poczatkujacego-archiwisty/).
Quieta non movere
http://arcaion.pl

Offline Jarek

  • st. kustosz(ka)
  • ******
  • Wiadomości: 1749
  • archiwista zakładowy a nie żaden kustosz
Odp: "Kultura Dostępna" w Internecie
« Odpowiedź #29 dnia: Lipiec 27, 2015, »
Czas archiwistów którzy mogli być cenieni przede wszystkim za znajomość trudno dostępnego zasobu swoich archiwów dobiega powoli końca  - za sprawą internetu, digitalizacji i dokumentu elektronicznego. Dobiega też końca królowanie przekonania że solą archiwistyki jest brakowanie i umiejętność nadawania aktom kolejności w środkach ewidencyjnych. Pojęcia "naukowe opracowanie", "pracownia naukowa", "pracownik naukowy" czy "informacja naukowa" w archiwach stają się w tym kontekście niestety karykaturalne. To "naukowe opracowanie" nie broni się nijak wobec częstych "melioracji" dawniej opracowanych zespołów i wobec specyfiki współczesnej dokumentacji (jrwa i metadane).
Ciekaw jestem ile osób zdaje sobie sprawę z tego, że ten dokument (po wejściu w życie w takim lub innym kształcie): https://legislacja.rcl.gov.pl/docs//505/12272855/12291984/12291985/dokument165772.pdf - a konkretniej standard stanowiący dwie i pół strony załącznika nr 4 do rozporządzenia  - wywali w niebyt prawie całą podręcznikową tzw. metodykę archiwalną?
Jarek Orszulak