W praktyce - przynoszą mi wniosek o akta, wypełniam karty zastępcze, wsadzam w miejsce wyciągniętych akt, wypełniam odpowiedź na wniosek gdzie podaje co jest wypozyczone, tj. sygnatura, tytuł oraz powód wypożyczenia, wzór wprowadzony przez poprzedniczkę. Oczywiscie są wszelkie potrzebne pieczątki i podpisy. Nad terminem zwrotu sie zastanawiałem ale po pierwszych kilku miesiącach pracy uznałem że to bez sensu - jeśli bowiem akta są potrzebne do odpisów wyroków/postanowień etc. to ok - akta wracają szybko i termin da się przewidzieć. Jednakoż jak akta są potrzebne do wyroku łącznego albo idą gdzieś do wyższej instancji albo potrzebne do innej do sprawy w moim sądzie czy jakimkolwiek innym to de facto nie da sie przewidzieć kiedy wrócą - sprawa może sie ciągnąc długo, bo odwołania, bo skargi, bo ekspertyzy, bo zmiana adwokata itd. Akta na ogół zanoszę sam co uciązliwym w moim przypadku nie jest. Nie jest to moze model optymalny i gdzieś w przyszłosci kiedyś tam będzie trzeba zrobić coś na wzór karty zastępczej aczkolwiek to co jest obecnie takze wystarcza.
Ze zwrotem akt wykorzystanych - najczęściej znoszą mi do archiwum, jak większe ilości to sie umawiamy tak, że pomagam, czasami zabieram przy okazji.
Co do spraw pilnych - zależy gdzie jestem, jak siedzę w archiwum to schodzą z wnioskiem, jak jestem gdzieś indziej - dzwonią, mówią że pilne, odbieram wniosek i zaraz realizuję.
Z tym zastrzeżeniem, ze sąd nie jest duży, więc rzadko sie zdarza abym wypożyczał wiecej jak 10-20 jednostek dziennie, zazwyczaj jest ich mniej.