Cóż, w pewnym stopniu i w pewnym sensie mamy stanowić elitę intelektualną tego kraju. Ale do tego trzeba mieć m. in. pieniądze na książki i/lub czas na ich czytanie i dokształcanie się itd. itp.
No i tym, którzy mało zarabijaą, ciężko wykrzesać ochotę do pracy. Kij to za mało, marchewka też jest niezbędna.
Z całym szacunkiem dla bezrobotnych historyków, wiem, że zawsze może być gorzej, ale jeśli się do pracy załapiecie, a będzie nisko płatna, to za jakiś czas sami zaczniecie narzekać na zarobki. Człowiek to taki zwierz, że chce iść do przodu, rozwijać się i sukcesywnie polepszać swój byt.