Prelekcja i dyskusja IFArowiczów 19.02 o 19.00 na zoom:http://www.ifar.pl/index.php/topic,4174.msg28052.html#msg28052
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Nie można mnie było jednak zwolnić, bo ja reprezentuję związek zawodowy i jestem chroniony. W lipcu 2019 roku oddelegowano mnie więc do archiwum. To zwykły mobbing, żeby zniechęcić mnie do pracy w radiu.Dlaczego mobbing?Dotąd pracowałem w budynku Trójki przy u. Myśliwieckiej 3/5/7. Teraz odcięto mnie od reszty zespołu, przeniesiono do archiwum do budynku przy ul. Woronicza. To puste, zapomniane skrzydło budynku, zapomniany korytarz, pokój z zakurzonym biurkiem i komputer ze starym oprogramowaniem. Dobrze, że nie szafa na szczotki.Na czym polegała pana praca?Miałem pisać materiały na temat rocznic historycznych. Przez tydzień trzy teksty. Dla dziennikarza, który jest codziennie na antenie, to praca poniżej możliwości i kwalifikacji. Przychodzisz o godz. 9 rano, siedzisz do godz. 16 w pustym pokoju. Masz do napisania trzy krótkie teksty w tygodniu, z którymi nie wiadomo, co się później dzieje. To miało mnie zniechęcić do radia, uprzykrzyć życie i spowodować odejście.Inni też trafiali do archiwum?Tak. Do tego zapomnianego pokoju. Znam dziennikarzy i dziennikarki, którzy trafili do archiwum i uznawali, że są pewne granice wytrzymałości. Odchodzili z pracy, składali wypowiedzenia. Uznawali, że szkoda ich czasu i energii. Nie będę jednak spekulował, kto i dlaczego odszedł. Trzeba pytać każdego z osobna.Pan wytrzymał?Spędziłem w archiwum trzy miesiące. U jednego ta nić wytrzymałości pęka szybciej, u innego nie. U mnie nie pękła. Ja muszę być w radiu ? to moje życie.