Jakoś tak filozoficznie się porobiło.
Już nie żadne proweniencje, czy inne ?encje, ale iście transcendentne zagadnienia zaczynają nurtować forumowiczów: czy wartościowanie dokumentacji ma sens, czy zatem i brakowanie ma sens?
Pozostając w duchu owej swoistej ?archiwozofii? (i rzecz jasna świadomie banalizując całą kwestię) równie ?filozoficznie? mógłbym odpowiedzieć: skoro wszelkie przejawy życia i działalności człowieka podlegają wartościowaniu, dlaczego miałoby to ominąć wytworu o nazwie dokumentacja?
Bo cóż z tego, że Jarek Orszulak, głosem wołającego na puszczy, od lat stawia niezmienną tezę ?brakowanie to zło!? (BTZ), jeśli jego głos nie dociera nawet do decydentów urzędu, w którym on sam pracuje?
jako archiwiści zakładowi mamy przecież wciąż obowiązek regularnego brakowania dokumentacji której okres już upłynął
.
Owi decydenci dostrzegają zatem jakiś sens w wartościowaniu (w brakowaniu). Co oczywiste, dla nich istotą owego jest tu najzwyklejszy utylitaryzm:
ilość papierowej(!) dokumentacji w ciągu 10 lat mniej więcej się podwoiła. To oznacza przede wszystkim większe nakłady na przechowywanie
Czym jednak charakteryzuje się samo BTZ?
Otóż, owa teza ma charakter incydentalny i roszczeniowy ? jej wyznawcom znakomicie poprawia nastrój, gdy mogą z satysfakcją krzyknąć: ?a nie mówiłem!? w sytuacji, kiedy rodzą się wątpliwości, co do zasadności brakowania. Jednocześnie niczego nie rozwiązuje w kwestii problemu masowości ?produkcji? aktowej. Ponadto, co udowodniono już w tym wątku, prawdziwość BTZ rośnie wprost proporcjonalnie do czasu upływającego od wytworzenia dokumentacji (ciekawym, ileż to zacnych zespołów archiwalnych pokrywa wiekowy kurz, zaś żaden naukowiec z kulawą nogą się nimi nie zainteresuje?).
Do grona wyznawców BTZ zaliczono ostatnio genealogów, których część najwyraźniej zakończyła już eksplorację dostępnych zasobów metrykalnych i akt stanu cywilnego, rozszerzając swoje poszukiwania na nowe obszary. Casus kopert dowodowych jest tu znamienny (swoją drogą, co do wartości archiwalnej tych akt nie wszyscy są zgodni). To pierwszy przewrócony kamyczek archiwalnego domina. Bo jeśli zachowujemy wieczyście koperty dowodowe, to dlaczego nie akta osobowe, historie chorób, księgi uczniów, arkusze ocen, dzienniki lekcyjne, akta spraw sądowych, itd., itp.?
Traktując BTZ jako aksjomat, spodziewałbym się od jego wyznawców lobbingu na rzecz uchwalenia rządowego programu budowy magazynów archiwalnych lub wygospodarowania środków finansowych przeznaczonych na digitalizację papierów. Cmokamy z zachwytu nad Muzeum Powstania Warszawskiego, powstać ma Muzeum Historii Polski, jak grzyby po deszczu powstały magazyny archiwów IPN. A ileż to po wojnie wybudowano nowoczesnych archiwów państwowych?
Brakowanie to zło. Podobnie jak świąteczne przejedzenie, czego przykładem są powyższe wynurzenia boleśnie w tym względzie doświadczonego
NIKodema