1. Spis zdawczo - odbiorczy jako wydruk z formularza elektronicznego. Nie widzę tutaj żadnej dodatkowej pracy. Nikt chyba obecnie nie przygotowuje spisów odręcznie.
2. Wykaz spisów. Nie potrzebujemy wersji papierowej.
3. Karty udostępnienia także mogą być wydrukiem. Po podpisaniu przez wypożyczającego trzymamy je jako potwierdzenie udostępnienia, natomiast rejestr mamy w formie elektronicznej. Przy zastosowaniu mechanizmów półautomatycznych (listy wyboru) wypełnienie jej będzie nawet krótsze niż odręcznie.
4. Spis akt do wybrakowania/przekazania do AP. Znowu mamy wydruk. Wygenerujemy go szybciej (podpowie nam system), a następnie wprowadzimy konieczne zmiany. Wciskamy "drukuj" i zyskujemy na czasie.
Teraz nawet jeśli nam przyjdzie wprowadzać informację o aktach przekazanych/wybrakowanych to wcale nie oznacza to dodatkowej pracy. I tak musielibyśmy to zrobić, nawet gdybyśmy nie korzystali z komputerów wcale.
ad.1. Nigdy nie mamy gwarancji że plik dołączony na dyskietce/płytce/przesłany mailem będzie tożsamy z wydrukowanym spisem - a zdarza się że nie jest ...,
ad.2. Zgoda, wykazu spisów potrzebuje w zasadzie tylko archiwum, ale musi być określone w instrukcji archiwalnej że będzie on tylko elektroniczny,
ad.3. Każdy formularz może być i najczęściej jest wydrukiem. Tyle że korzystający musi przyjść do az już z podpisem na karcie kierownika komórki org. kt. wytworzyła akta, potem sam korzystający podpisuje się i na karcie, i w księdze udostępnienia.
ad.4. co do tego jednego zgoda
, ale żeby taki spis był wiarygodny patrz ad. 1. ...., no i trzeba to jeszcze potem odnotować w ewidencji.
Jeśli musimy zrobić coś jeszcze to znaczy że wykonujemy dodatkową pracę. Jak to już wyżej napisałem - tak naprawdę sens ma to wszystko wtedy, jeśli dzięki tym elektronicznym "zabawkom" każdą zmianę w ewidencji (przyjęcie, wybrakowanie, przekazanie) wprowadzamy tylko raz ....
Spis zdawczo - odbiorczy zgadzam się jest dowodem przekazania akt do az. Nie musi natomiast być głównym źródłem wiedzy o zasobie. Na codzień korzystalibyśmy z ewidencji elektronicznej. Ewidencja papierowa czekałaby sobie spokojnie w szafie na kontrolerów maści wszelakiej
Głównym źródłem wiedzy o zasobie az są wyłącznie spisy zd.-odb., przez to że taki spis jest dokumentem w sensie prawnym. Udzielając komukolwiek informacji o zasobie podaję nr spisu i pozycję, czyli odwołuję się do tego dokumentu, a w razie potrzeby dołączę nie wydruk, ale potwierdzone ksero spisu - z pieczątkami i podpisami. To ogranicza ewidencję elektroniczną do użytku wewnętrznego, czyli głównie do przeprowadzania kwerend. Po co to wszystko skoro w razie czego i tak wracamy do szafy ze spisami ...
Należy raczej wykorzystać możliwości jakie daje nam obecny stan prawny, a one wcale nie są takie małe.
Moim zdaniem są żadne, jak gdzieś wyżej napisałem, nasz obecny "stan prawny" to dwa, czy trzy przestarzałe formularze i bezmyślne wariacje nt. instrukcji kancelaryjnych, niestety w postaci rozporządzeń.